Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2010, 19:41   #36
Pruszkov
 
Pruszkov's Avatar
 
Reputacja: 1 Pruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumny
Strzelanina trwała chwilę. Krótkie, paronabojowe serie siekały Rosjan bez litości, póki nie padli wszyscy. Warszawiacy mieli przewagę inicjatywy - to byłby wstyd, gdyby choć jeden z nich dostał.

Teraz byli względnie bezpieczni.

Ostatni z Rosjan padł na ziemię tylko po to, by szybko zostać powalonym przez Piotra silnym uderzeniem w głowę. Michał przyglądał się temu beznamiętnie.

Po chwili Piotr podszedł do dziewczyny i zagadał do niej krótko, ale Michał nie był pewny, czy jego osoba uspokoi dziewczynę - w końcu przed chwilą, na jej oczach prawie zabił człowieka kolbą. Gdy Piotr skończył i poszedł konserwować ekwipunek, Michał podszedł do kobiety. Miał zapasową rolkę bandaży w bocznej kieszeni (ale niestety tylko to) i dostał podstawowe szkolenie w zakresie pierwszej pomocy w policji. Szybko przypomniał sobie procedurę, po czym ominął pierwszy punkt - nie było niebezpieczeństw. Ofiara była też przytomna i raczej niezbyt ranna fizycznie, po prostu krwawiła tu i ówdzie.

- Spokojnie, nic ci nie grozi, jesteśmy swoi - zapewnił cicho i spokojnie ofiarę Michał, nie podejmując jakiegokolwiek kontaktu fizycznego i podchodząc powoli. Wyglądała na przestraszoną i zdziwioną. Chyba udało mu się ją przekonać, bo pozwoliła mu się zbliżyć. - Teraz postaram się zabandażować trochę z twoich ran, dobrze? - poinformował dziewczynę Michał. Tak robili profesjonalni paramedycy (to jest mówili pacjentom, co będą robić), więc czemu on miałby tego nie robić?

Rany nie były zbyt głębokie, ale Michał dałby wiele za butelkę spirytusu albo czegoś do przemycia ran. Cóż, prowizoryczny opatrunek powinien wystarczyć na obecną chwilę. Michał powstał, gdy usłyszał stukot butów żołnierskich.

Szybko odbezpieczył broń, gotów do strzału, gdy usłyszał gwizd i okrzyk: Polacy?

Akcent był czysto polski, więc to musieli być milicjanci. Ciekawe, co ich sprowadza? Pewnie nie posiłki, bo ich grupa nie była aż taka ważna. Chyba że Nowicki?

Michał schował broń, po czym znów uklęknął obok dziewczyny. - Teraz jesteś już bezpieczna, to nasi. Zapomnij o tym, co się stało. Niedługo to wszystko się skończy - skłamał Michał. Po chwili podszedł do niego jeden z nowoprzybyłych, ten z bródką i czarnymi włosami.

- Co jej jest? Może pomóc? - Michał zauważył apteczkę w jego ręku. Profesjonalny medyk, prosto z nieba. Michał powstał.

Michał kiwnął głową. - Przydałoby się. Ofiara gwałtu, fizyczne obrażenia raczej powierzchowne, ale przydałoby się zmienić opatrunek i przemyć rany. Mnie się nie udało, nie mam stosownych środków - Michał próbował załagodzić nieco fakt, że jego pomoc, której udzielił, nie była w jakikolwiek sposób profesjonalna. Podał rękę milicjantowi. - Przy okazji, jestem Michał. Dobrze, że jesteście. - Michał chciał jeszcze zapytać o cel ich misji, ale pomyślał, że nie pora na to. - Jak już skończysz, tam leży jeden kacap, może będzie miał jakieś informacje, możesz mi pomóc, jeśli chcesz. - rzekł Michał.

Podszedł do ogłuszonego Rosjanina. Wiedział, że nie należy generalizować ludzi. Tak, Rosjanie byli jego wrogiem, ale jako armia - jednostki zawsze cierpiały. Zresztą, kto wie, czy za pół wieku jego dzieci będą piły w towarzystwie Rusków myśląc, komu tu wspólnie skopać dupę? W końcu, teraz Polacy są szczęśliwi widząc Niemców, a tak nie było zawsze, prawda?

Przypomniała mu się opowieść o Klausie z drugiej wojny światowej, którą opowiedział mu jego kochany pradziadek. Młody, inteligentny człowiek zaraz po studiach w Berlinie, który wrócił do rodzinnych Kolonii, w których czekała na niego dziewczyna, którą kochał platonicznie, mimo problemów z tym związanych (była żydowskiego pochodzenia). Parę dni później wybuchła wojna. Dzięki studiom udało mu się pójść na medyka, gdzie leczył - zarówno "wrogich" aliantów, jak i Niemców. Nie zabił nikogo. Po dwóch miesiącach koszmarów na froncie został złapany jako jeniec, po czym zatłuczony na śmierć kolbami karabinowymi, w akompaniamencie oskarżeń o żydobójstwo i nazizm. Tuż przed ostatnim uderzeniem usłyszał pełen nienawiści głos: "to za tych wszystkich aliantów, których zabiłeś".

Michał nie chciał popełniać tego błędu. No i, poza tym, Rosjanin mógł mieć przecież jakieś informacje, prawda? Michał zabrał się za cucenie żołnierza.
 

Ostatnio edytowane przez Pruszkov : 21-12-2011 o 18:25.
Pruszkov jest offline