Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-11-2010, 14:07   #9
Imoshi
 
Reputacja: 1 Imoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnie
Francis wszedł do baru stosunkowo późno. Wszedł dokładnie wtedy kiedy prezenterka mówiła o "wiadomości z ostatniej chwili". Usiadł w ciemnym koncie patrząc na spikerkę mówiącą o szczegółach epidemii nie za bardzo wierząc w prawdziwość tych zdarzeń. Nie był jednak jedynym, który uważał to za jakiś głupi żart. Wszystko się jednak zmieniło. Jakaś kobieta zemdlała. Nie robiło to na nim najmniejszego wrażenia, po prostu dalej słuchał wiadomości. Po chwili zobaczył jak jakiś człowiek wgryzł się w kobietę. W następnej sekundzie kobieta, która przed chwilą jeszcze była normalna, wstała idąc na barmana. Ten wyjął shotguna i wystrzelił rozpryskując głowę zarażonego. W pierwszej chwili był tak zdezorientowany że po prostu nie wiedział co się dzieje. Szybko jednak wrócił do siebie. Zobaczył dwie osoby biegnące na niego. Nie wyglądały normalnie. Francis szybko wstał i zadał im kilka ciosów, pod wpływem których chorzy padli na podłogę. Nie zrobiło to na nich wielkiego wrażenia, po chwili zaczęli się podnosić. Widząc to Jones zaczął wiać jak zresztą wszyscy, zdrowi jeszcze klienci baru na zaplecze, a potem do tylnego wyjścia. Dopiero teraz, gdy był już w bezpieczniejszym miejscu zaczął myśleć racjonalnie. Przynajmniej na tyle na ile się dało, kiedy żywe trupy chcą Ci pożreć mózg. Mimo że starał się być opanowany, strach był widoczny w jego oczach. Zaczął się przysłuchiwać rozmowie stojąc cicho z boku. Dopiero gdy rozmowa, zdawała się kończyć odezwał się
- Naprawdę myślicie, że przybędzie tu wojsko po te sto osób?-
powiedział spokojnie, patrząc na Anthonego Deepa, który przecież chciał czekać na pomoc.
- Prędzej zbombardują całą tą wioskę, żeby ten cały wirus nie przeszedł dalej..-
Kontynuował swą wypowiedź. Minęło kilka sekund, a Francis stał nieruchomo. Po chwili jednak podszedł do człowieka, który krzyczał o możliwości zabrania się z nim. Nie miał wyboru, sam nie posiadał transportu. Poszedł za nim. Szybko go dogonił mówiąc przyciszonym głosem
- Według mnie powinniśmy wziąć kogo się da i wynosić się stąd.
Cały czas wierzył że to wszystko jest jednym snem, z którego zaraz się obudzi.
 
Imoshi jest offline