Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-11-2010, 17:24   #10
Wredotta
 
Wredotta's Avatar
 
Reputacja: 1 Wredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znany
Weszłam do pubu omijając zbiorowe manifestacje. Zauważyłam już Suzie, która siedziała na naszym zwykłym miejscu. Miałam pomachać do niej przyjaźnie, gdy zobaczyłam jej twarz niemal wykrzywioną z przerażenia. Podążyłam za jej spojrzeniem i skierowałam wzrok na wiszący telewizor. Spikerka informowała o wirusie zwanym „Zemta”. Zdążyła tylko podać mrożące krew w żyłach informacje i padła zagryziona przez to „coś”, cała we krwi. Koło barku usłyszałam łupnięcie, Jednak w pierwszej chwili nie zwróciłam uwagi na leżącą kobietę. Usłyszałam głos Suzie:
- To, kurwa, jakieś szaleństwo! I co z tym niby zrobić? Przecież to wirus, roznosi się pewnie drogą kropelkową i… - zwiesiła głos, patrząc przerażonym wzrokiem przed siebie.
- Co, co jest?- zapytałam z lękiem.
Drżącą ręką pokazała barek. Kobieta, która spadła krzesła, zdążyła już wstać, jednak było w niej coś innego. Z nosa i oczu ciekła jej krew i wydawała dziwne, charczące dźwięki. Znienacka rzuciła się na pobliskiego klienta zatapiając zęby w jego szyi. Wszystko to trwało zaledwie sekundy. Klienci baru zaczęli po kolei padać na podłogę, w tym Suzie. Nie czekając na dalszy przebieg wydarzeń, pobiegłam do drzwi ewakuacyjnych. Już miałam przez nie przejść, ale jeszcze raz obejrzałam się przez ramię. Z nosa i oczu Suzie ciekła krew. Uspokajając swoje sumienie popędziłam przez przejście schodami na górę. Było tylko jedno piętro. A na półpiętrze było tylko okno ukazujące podwórko ze śmietnikiem. Oceniłam wysokość. Chyba nic mi się nie stanie, gdy zeskoczę na kontener. Otworzyłam okno, zgrzytając zębami na niemiłosiernie skrzypiące skrzydło. Na szczęście kontener był zamknięty. Wzięłam głęboki oddech i zeskoczyłam. Lądując miękko na kontenerze, zeskoczyłam z kolei na ziemię. Zadowolona, że dotykam stopami stałego gruntu, ruszyłam przed siebie. W zasadzie nie wiedziałam co robić. Na szczęście przed barem stał spory tłumek ludzi. Jacyś faceci tłumaczyli coś zdezorientowanej policji. Słyszałam coś o zabarykadowaniu się w szkole i że ktoś może nas podwieźć. W zasadzie gdy już przyszłam było po rozmowie. Rozejrzałam się wokół nie wiedząc co robić. Parę facetów podeszło do samochodów. W tym tłumie dostrzegłam skośnookiego faceta. Z braku lepszych pomysłów , podeszłam właśnie do niego. Zignorowałam fakt, że mnie nie zna, bo okoliczności wyglądały jak wyglądały.
- Hej, jestem Nami. Mogę liczyć na podwózkę?- uśmiechnęłam się przyjaźnie, udając bardzo miłą osobę.
 
__________________
"Już, już, bo nie będzie gier wideo..."
Wredotta jest offline