Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2010, 09:12   #109
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Jak to się stało, że wcześniej nie pomyślała o kapsułkach? Musiało ja całkowicie zaćmić. Pomysł był świetny ale...

Golas naprawdę nie żartował proponując... ucieczkę we dwoje. Nicole była zszokowana. Zawsze myślała, że do takiej pracy zgłaszają się ludzie o trochę mocniejszych nerwach. Ok, sytuacja była niecodzienna i można było trząść portkami o życie, ale Sanders nie zamierzała tracić przy tym człowieczeństwa. W końcu nie byli psycho- czy socjopatami, ale zwyczajnymi ludźmi, pełnymi ludzkich odruchów. Najbardziej wkurzało ja chyba to, że tak łatwo się poddał i zapomniał, ze wielu z tych ludzi znał czy nawet lubił. Golas był tak roztrzęsiony, że nawet opróżnił magazynek z amunicją. Do cholery, miała szczęście, że nie w nią.

W bazie rozprzestrzeniała się choroba. Nicole podejrzewała, że ma to ścisły związek z ludźmi z poziomu B. Szczególnie po tym co zobaczyła w Czujce. Monitory były czarne, a kolejny ruch tego, kto tym wszystkim kierował był nieprzewidywalny. Golas miał więc rację. Musieli się wydostać i dowiedzieć o co chodzi, ale nie zamierzała uciekać jak szczur.

Spróbowała rozmowy popartej logicznymi argumentami. Nie mieli przecież pewności, że to coś, co zmienia ludzi w dzikie bestie rozprzestrzenia się za pomocą ugryzienia. Poza tym Golas musiał sobie zdawać sprawę z tego, że potem władze rozliczą go z tego jak zachował się wobec innych. Przypomniała mu wspólne wieczory w kantynie z Chuckiem-śmieszkiem, przypomniała o innych, których pamiętał. Golas zmiękł. Cholerną ciutkę. Zezwolił łaskawie na zabranie dwóch dodatkowych osób. Nicole ledwie nad sobą panowała. To nie było żadne wyjście. Chodziła po sali myśląc w desperacji jak obezwładnić uzbrojonego partnera, kiedy jej WKP zapiszczał. Zdziwiona zerknęła na ekran.
Odebrała wiadomość... od doktora Mahariszi. Przez to wszystko prawie zapomniała, że tamci tez przechodzą przez małe piekło.
Nicole odczytała wysłaną przez doktorka wiadomość. Musiała z kimś pogadać, Golas postawił jej warunki niemożliwe do przyjęcia. Wysłała dlatego najpierw wiadomość, aby doktorek znalazł sobie jakiś dyskretny kącik, a kiedy potwierdził jej na WKPie, że jest gotów odezwała się.

- Mam dobre i złe wiadomości doktorze, ale najpierw proszę, żeby powiedział pan co u was się dzieje. Ktoś odciął nam wizję i nie wiem jaka jest sytuacja. Jak się czuje pańska żona?
- Czyli wie pani o panu Louisie... No cóż, póki co czuje się dobrze, ale… Oboje uważamy, że za to szaleństwo może odpowiadać jakiś wirus, poniekąd podobny do ziemskiej wścieklizny. Teraz z Kamini nie mamy wyboru, musimy się dostać do laboratoriów na poziomie B, żeby mieć szansę wytworzenia surowicy. Nie wiem, co z resztą osób, czy też pójdą z nami. Pan Vinnmark jest bardzo nerwowy, ponadto nie chciał oddać krwi do badań, chociaż prawdopodobnie jest zakażony. Jest teraz w szatni, może wyciszy się i będzie mógł nam pomóc. Ale najgorsze jest to, że za drzwiami cały czas są ci... szaleńcy, a my nie mamy pojęcia jak dostać się na niższy poziom, ale skoro pani nie ma podglądu z kamer, to chyba jesteśmy w kropce i musimy czekać aż tamci odejdą od drzwi. Nie wiem, co robić. A pani? Jakie ma wieści?
- Istnieje możliwość dotarcia na poziom B z Czujki. Niestety mam w tej kwestii problem z moim kolegą z ochrony. Ma paranoję, że wirus przenosi się poprzez kontakt z płynami ustrojowymi, inaczej przez ugryzienie i boi się jakiejkolwiek styczności z ugryzionymi. Był niestety świadkiem napaści na pańską żonę. Pozwala mi zabrać tylko dwie osoby, bez śladów ugryzień. Jest w tak kiepskim stanie psychicznym, że boję się, że użyje broni jeśli się sprzeciwię. Jest też i drugi problem - nawet jeśli Schmidta udałoby się przekonać czy uspokoić... W miejscu, do którego musimy się najpierw dostać, żeby przejść na poziom B, trzeba użyć specjalnych skafandrów. A ich jest tylko 6...
- Proszę mnie dobrze zrozumieć. Nie zwykłem się narzucać, ale w obecnej sytuacji nie możemy sobie pozwolić na kompromis. Jeśli dotrzemy razem z żoną do laboratorium, to nawet jeśli nie uda nam się wytworzyć surowicy, to może chociaż usuniemy objawy, lepiej być nosicielem, niż zarażonym, lub nawet zdrowym wśród zarażonych. Nie wiemy, jak dużo osób jest chorych w bazie, oraz czy ewentualny lek cofnie zmiany jakie zaszły w organizmach zakażonych, jednak nie możemy nie spróbować wykorzystać tej szansy. Pani kolega musi się zgodzić. Nie musi iść z nami, może pójść przodem, lub za nami, ale musi pozwolić nam iść. Inaczej będzie miał na sumieniu nie tylko naszą grupę, ale i tych, których moglibyśmy wyleczyć mając surowicę. Niech się poważnie nad tym zastanowi. Ale co do skafandrów... 6 osób wyjdzie, 4 zostaną, co z nimi? Można jakoś odpędzić tych zarażonych od drzwi? Może włączyć natrysk, albo syrenę w jednej z części budynku, żeby ich tam zwabić? Myśli pani, że da się coś zrobić?
- Zdaję sobie z tego sprawę doktorze, ale i tak ledwie zdołałam go przekonać do dwóch dodatkowych osób. Poza tym reszta musiałaby czekać na nas aż wrócimy, bo ilość skafandrów ochronnych jest zbyt mała. Co do pana propozycji odpędzenia zarażonych. Ktoś z poziomu B manipuluje systemem. Odcięto nam tutaj łączność wizyjną na kamerach, nie wiem co jeszcze mogą zdobić. Jeśli otworzą grodzie będzie po nas.
- Czyli jednak władze wszystko kontrolują... Boże, co tu się dzieje... Ciężko mi to powiedzieć, ale chyba musimy podjąć decyzję sami, każdy będzie chciał stąd wyjść, więc nie dojdziemy do porozumienia. Uważam, że oprócz pani, pani kolegi, mojej żony i mnie powinni iść panowie Gallagher oraz Jakowlew. Jeden jest silny, drugi opanowany i rozsądny. Chociaż obawiam się, że będziemy musieli jakoś odseparować pana Vinnmarka. Nie wiemy, jak szybko działa wirus... Zaraz, przecież Louisa nikt nie ugryzł...! Musze to sprawdzić. Proszę uspokoić kolegę, tylko moja żona została ugryziona, mogę go zapewnić że będzie się trzymała od niego z daleka. Prosiłbym jednak, żebyście oboje państwo wyszli, trzeba podjąć ostateczną decyzję i podzielić się nią z grupą. To nie będzie proste, szczególnie jeśli chodzi o pana Vinnmarka, mogę potrzebować państwa pomocy. Przykro mi, ale za wszelką cenę musi pani namówić kolegę na ugodę.
- Zrobię co w mojej mocy.

I tak własnie zamierzała zrobić. Trzeba wziąć się w garść, jak mawiał jej ociec. Połączenie zakończone – usłyszała jeszcze z WKP. Nicole odwróciła się do Golasa i stanowczym krokiem podeszła ponownie do pulpitu.

- Golas, istnieje szansa na to, żeby znaleźć lekarstwo na tą cholerną ymirską gorączkę, a nawet i szczepionkę. Doktor Mahariszi pobrała próbkę własnej krwi oraz krew innego zarażonego. Jak widzisz zdaje sobie sprawę z zagrożenia i chce nam WSZYSTKIM pomóc, nie jedynie sobie. Tylko my możemy ich doprowadzić do laboratoriów na poziomie B, więc weź się w garść i do cholery zachowuj jak na ochroniarza przystało. Nie zostawię tutaj nikogo na pastwę tych potworów. Kombinezonami będziemy się dzielić, najwyżej ktoś zrobi parę kursów więcej. Rozumiesz?

Schmidt spojrzał na Nicole, a w jego wzroku odczytała jakby zrezygnowanie, ale następnej chwili i nutę nadziei. Milczał jeszcze przez chwilę najwyraźniej myśląc i intensywnie, a potem wreszcie powiedział głośno.

-Głupia jesteś… czy raczej naiwna, ale niech ci będzie. Tylko ostrzegam. Rozwalę każdego kto będzie próbował się na mnie rzucić. I mają odłożyć broń, nie chcę żeby mnie ktoś przywitał strzałem w plecy.
Sanders skinęła głową, Golas nacisnął guzik na pulpicie i drzwi grodzi otworzyły się.
- Jasna cholera – zdążyła powiedzieć Nicole widząc co dzieje się w czujce.
Golas w jednej chwili wyciągnął broń i pojedynczym strzałem osadził kulkę w głowie Venturry w momencie kiedy Szczota rozwalał ją kastetem.

Ciało Venturry z głuchym hukiem uderzyło w ziemię.
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline