Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2010, 23:01   #39
Arsene
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Grupa ratunkowa spotkała się z poszukiwanymi. W końcu. Wszyscy mieli dość adrenaliny ... pewnie na całe życie. Podczas gdy Polacy rozmawiali, Hans szybko zlokalizował poszukiwany nośnik przy jednym z ciał i uśmiechnięty zabezpieczał teren. Sierżant szybko skrzyknął ludzi.
-Pan Kania umie jeździć tirem, nic lepszego nie mogło nas spotkać. Mamy w jeepie nieopodal stąd dwa mundury rosyjskie. Zaniewski, skoczcie z Kapczyńskim po nie, migiem.
Obaj milicjanci zniknęli na kilka minut. W tym czasie uratowani dziękowali, przeszukiwano ciała, Sławek znalazł kluczyki do tira i Glocka 17 w schowku (prócz płyt z jakimś rosyjskim techno ....). Wreszcie przybyli żołnierze z mundurami. Sławek i Bilicki szybko przebrali się ponownie i wszyscy zebrali się przed Hansem i sierżantem w szeregu.
- Jesteśmy na terenie wroga. Wszędzie pełno tu ruskich, jest ryzyko że satelita nas już wytropiła. Hans zajął się przygotowaniem tira do drogi. Wszyscy pakujcie się na tył, jedziemy do domu.
Zmęczonym i wystraszonym ludziom nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Wszyscy wpadli do naczepy tira i cieszyli się, że wreszcie nadejdzie upragniony odpoczynek. Wszyscy zbyt wiele razy otarli się o śmierć w ciągu tej doby. Wóz ruszył. Minął jedną uliczkę, drugą, trzecią, aż ... drogę zajechał im rosyjski konwój. Z BWP wysiadło dwóch żołnierzy i podeszło do kabiny tira.
- Witajcie towarzysze, nie wieziecie może wódki na front ? - obaj wrodzy żołnierze zaśmiali się.
- Nie, mamy raczej nie ciekawy towar.
- Dobra, dobra -
śmiech nie cichł - papiery i jedziemy, bo pierdoleni Niemcy atakują.
Bilicki zawahał się, otworzył schowek i odetchnął z ulgą. Były tu rosyjskie papiery, przepustki i tak dalej. Rosjanin przyglądał się im przez chwilę, jego czoło się zmarszczyło. Obaj odeszli.
- Chyba coś jest nie tak - szepnął sierżant do Sławka - na wszelki wypadek przygotuj się do staranowania tego jeepa. Strzelaniem się nie przejmuj.

Dosłownie w następne sekundzie huk wystrzałów i pękającego szkła przedniej szyby rozerwał nerwową ciszę. Sławek spanikował i schował się. Dopiero po chwili wcisnął gaz do podłogi, lecz kula musnęła go w ramie, którym trzymał kierownicę. Tirem zarzuciło, aż stanął bokiem do Rosjan i uderzył w jakiś budynek. Kania wypadł z kabiny, trzymając się za rękę. Karabin został w kabinie, lecz nie myślał teraz o tym. Bał się - trafili go w końcu, a on sam nie zdawał sobie sprawy z tego, że rana nie jest głęboka. Sierżant siedział na swoim miejscu tępo gapiąc się przed siebie. Jego ciało przeszyte było kulami jak sitko. Kule uderzyły w odsłoniętą naczepę tira. Milicja wyskoczyła z niego, chowając się za kołami i naczepą, wymieniając się kulami z wrogiem. W walce przodował Gerald, który siał prawdziwe zniszczenie swoim karabinem. Kule przechodziły przez stal pancerzy jak przez masło. Nagle stojący obok niego Eugeniusz Nidzicki padł na ziemię jak rażony gromem. Nie miał blisko połowy głowy. Gerald w odpowiedzi zabił rosyjskiego strzelca wyborowego, kryjącego się za pozornie bezpiecznym BWP.
- Odwrót, w tamtą uliczkę - krzyknął Niemiec i rzucił jeszcze do Geralda - Osłaniasz razem ze mną odwrót!

Gdy wszyscy byli już w uliczce, Niemiec rzucił dwa granaty dymne i wraz z milicjantem wycofał się. Wtem ktoś rzucił
- Gdzie Dębień ?
- Kurwa, jebać tego cholernego Dębnia, uciekamy!
- Nigdzie nie uciekamy. Jeżeli został to jest już martwy. Musimy się oddalić z miejsca walki. Ten konwój jechał wesprzeć front, gdzie BW prowadzi ofensywę. -
Hans starał się ogarnąć sytuację. Dowódca oddziału nie żył, jeden z jego ludzi tez, drugi zaginął w akcji - prawdopodobnie był już martwy. Wszyscy ruszyli pędem przed siebie. W końcu, po kilkunastu minutach biegu byli już bezpieczni, albo tak im się zdawało. Stali na ulicy, widząc już Polski punkt graniczny. Idąc tam, nagle stało się coś czego nikt się nie spodziewał. Coś huknęło jakby eksplodowała bomba atomowa. Oślepiające światło zdawało się wypalać oczy wszystkim dookoła. Fala uderzeniowa przewróciła żołnierzy. I nagle, gdy myślano że to koniec - wszystko się skończyło. Huk ucichł, błysk zgasł, wszystko wyglądało normalnie. Pierwszy otrząsnął się Hans. Wyjął swój nadajnik i zaklął po niemiecku. Rzucił tylko
- EMP. Wyłączyli elektronikę pewnie w całej Warszawie. Niech to szlag!
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline