Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-12-2010, 18:47   #29
Gryf
 
Gryf's Avatar
 
Reputacja: 1 Gryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputację
Odwiedziny w siedzibie Wydziału zaczął od przekazania próbek do laboratorium. Ślady z pokoju Pauli Aldbergson i mieszkania Natashy Kalinsky. A także jedną z kopert, w których ktoś regularnie przesyłał pieniądze na utrzymanie tego ostatniego.

To co zastał na górze, naprawdę Cohena go zaskoczyło. Nie przyznałby się do tego nawet przed samym sobą, ale ucieszył się z hucznego powitania jak dziecko. Patologią sądową zajmował się właściwie od zawsze, ale detektywem był od czterech lat, a w Wydziale Specjalnym pracował zaledwie od trzech. W oczach tutejszych wyjadaczy kwalifikowało go to do jednej grupy z Falkowem i innymi "młodymi, acz obiecującymi". Nawet dla tych, którzy pamiętali go z prosektorium i pracowali z nim od dekad, nie był prawdziwym gliną, a przebranym za niego jajogłowym.
Dla uczciwości należy dodać, że Cohen również nie pozostawał swojemu otoczeniu dłużny, zazwyczaj traktując współpracowników jak bandę niekompetentnych debili umiejących jedynie wpieprzać pączki i zadeptywać miejsca zbrodni.

Gdyby rok temu powiedziano mu, że Wydział zrzuci mu się na prezent i będzie oklaskiwał na stojąco, nie uwierzyłby. Pociągnął wzrokiem po wiwatujących kolegach. W ich oczach nie znalazł cienia fałszu czy kpiny. Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
Najwyraźniej wejście do elitarnego klubu "prawdziwych glin" (wymawiać z należytym patosem i ostentacyjnym nowojorskim akcentem), było jedno i nie miało żadnego związku z ilością rozwiązanych spraw:

Wystarczyło dać się zabić na służbie, lub przynajmniej być tego bliskim.

***

– Widzę już cztery dzieciaki. Trzy są jeszcze niewyraźne – powiedziała Jessika szeptem, gdy tylko rozpakowali prezenty i odbębnili cały rytuał ściskania rąk i poklepywania po plecach.– Jest jeszcze jedna ofiara. Trzeba znaleźć jej DNA

Patrick westchnął. Problem z wizjami detektyw Kingston polegał na tym, że duchy z jakiegoś powodu ograniczały się do ujawniania znanych im już faktów. Widma najwyraźniej były zainteresowane raczej obserwacją postępów śledztwa, niż jego ułatwieniem.

– Nie trzeba będzie daleko szukać. DNA, odciski palców, ulubiony kolor... daj mi godzinę, a będziemy mieli wszystko. W prosektorium czeka Walentow z dwoma nowymi ciałami.

– Idę z tobą.

***

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=YVPetIZSvAM[/MEDIA]

Cztery stoły sekcyjne z posegregowanymi częściami ciała w nieprzyjemny sposób przypominały mu ekspozycję sklepu mięsnego.
Liczba ofiar wzrosła z trzech do czterech. Żadnej niespodzianki przynajmniej w tej kwestii. Po zebraniu do kupy tego, co przywiozła dziś ekipa koronera znalazły się dwa kompletne ciała chłopców z gałkami ocznymi znanych już dziewczynek: Pauli Altbergson i Patrycji Oldberg.
Do kompletu układanki brakowało jednego zestawu fragmentów ciał dziewczynek, w tym głowy Patricji.

Którą, nota bene, musimy znaleźć, zanim nasz bohaterski strażak przyjedzie tu identyfikować ciało swojej córki. – odnotował Patrick pragmatycznie, chwilowo kompletnie nie dostrzegając makabryczności tej myśli. Pogwizdując coś pod chirurgiczną maską zaczął rozkładać narzędzia i szykować się do pracy. Jess rozkładała na wolnym stole laptopa i przenośny skaner do linii papilarnych.
Patolog nachylił się nad pierwszym kawałkiem ciała i nagle zrobiło mu się zimno. Gwizdanie ustało. Dokładnie obejrzał poszarpane krawędzie skóry na nadgarstku, którym obecnie kończyła się dłoń jednego z dzieci.
Oględziny zajmą mu jeszcze trochę czasu, ale w tej chwili jedno umiał powiedzieć ponad wszelką wątpliwość.

– To nie jest robota Tarociarza. – znajomy głos Patricii Walentow za jego plecami wymówił na głos słowa, które miał w głowie. – facet tnie z podobną precyzją, ale jest wyższy...

– I ma paskudniejsze metody pracy. Rękę odcięto gdy dzieciak jeszcze żył, a sądząc po tych siniakach był na tyle przytomny, by próbować się bronić... Chryste. – dokończył Patrick nie odrywając wzroku od rany. "Wampirzyca" skinęła głową i z rękami w kieszeniach białego kitla podeszła do stołu prosektoryjnego.

– Nie sposób się w tej pracy nudzić, co? Dobrze was widzieć ponownie w jednym kawałku. Możemy zaczynać?


***

Cytat:
Notatka wewnętrzna,
do wiadomości zespołu i por. Strepsilsa

Jak przypuszczaliśmy po wstępnym rozpoznaniu – obaj chłopcy zostali zamordowani i poćwiartowani przez kogoś nowego. Na podstawie analizy obrażeń, wyróżniono dwa profile:

1. Pan Wysoki – wzrost ok. 190 cm, mężczyzna, praworęczny, siła fizyczna powyżej przeciętnej, nieco silniejszy od Tarociarza, prawdopodobnie również masywniejszy. Podobne doświadczenie w chirurgii. Posługuje się profesjonalnym zestawem narzędzi.

2. Pan Niski – ok. 175 cm wzrostu, mężczyzna, siła fizyczna znacznie ponad przeciętną, waga conajmniej 90 kg (zakładając brak otyłości), praworęczny. Brak doświadczenia chirurgicznego, posługuje się narzędziami przemysłowymi (identyfikacja w toku).

Ofiary odurzono przy pomocy opium, na tyle by oszołomić, ale nie znieczulić. Śmierć nastąpiła przez wykrwawienie w trakcie ćwiartowania. Znaleźliśmy też ślady wcześniejszego torturowania i głodzenia. Na ciałach jeszcze za życia wykonano tatuaż identyczny z tym, znalezionym na ciałach dziewczynek i ofiar z września.
Obaj sprawcy są dużo bardziej niechlujni, niż Tarociarz: zbrodni dokonano na wciąż żywych dzieciach, pominięto etap mycia i mrożenia ciał, transportowano je w foliowych workach. Co za tym idzie, odnaleźliśmy sporą ilość śladów, które po analizie pomogą nam ustalić więcej szczegółów odnośnie sprawców. Cały materiał przekazano laboratorium do analizy (pełna lista pobranych próbek w załączeniu).
Mamy do czynienia raczej ze współpracownikami, niż naśladowcami: Wskazują na to gałki oczne dziewczynek znalezione w oczodołach nowych ofiar, a także ilość zgodnych szczegółów (tatuaże, aranżacja miejsca porzucenia ciała etc.).

Dane odnośnie nowych ofiar:
Chłopcy rasy białej o jasnej karnacji. Waga i wzrost – przeciętne i proporcjone do wieku. Dokładne dane antropometryczne, profile DNA, odciski palców i rysopisy w załączeniu. Czas zgonu obu ofiar: między 21 lutego mdz 8:00 a 10:00 AM. Dane dodatkowe:

Chłopiec A (kompletne ciało) – 6 lat, włosy: blond, oczy: niebieskie, astmatyk, charakterystyczne znamię na karku (fot. w zał.), miał w zwyczaju obgryzać paznokcie.

Chłopiec B (wciąż brakuje nam gałek ocznych) – 8 lat, włosy: brązowe, kręcone, rzadkie, toksykologia wykazała ślady po przebytej chemioterapii, prawd. zacięcie plastyczne (wżarty brud z farb za paznokciami i na włosach).

Dalsze informacje po analizie pobranych próbek i materiału z miejsca zbrodni (zajmuje się tym połowa naszego zespołu, więc mam nadzieję na jakieś fajerwerki).

dr P. Cohen
23.02.2012
***


Ustalanie tożsamości nowych ofiar zostawił dt. Kingston, a sam wziął do ręki telefon i zaczął obdzwaniać znajomych Natashy. Było ich sporo. Niekończąca się parada artystów, studentów i innych dziwaków, jakich w Nowym Jorku nie brakowało. Niestety, żaden z nich nie widział jej od pół roku. Po przebrnięciu przez pierwszą połowę notatnika Patrick dowiedział się jedynie, że przyjaciele nazywali ją Luną, oraz kto jest odpowiedzialny za jej apokaliptyczną fryzurę.
No i dostał propozycję współpracy od niejakiego Ravena. Okazało się, że Raven miał na imię Jimmy, od pół roku zbierał black-metalową kapelę i do kompletu brakowało mu tylko wokalisty.

– ...A jak cię ziom słucham, to normalnie, jakbym gadał z Lucyferem! Odjazd! Ty! A weź coś zaśpiewaj do słuchawki!

– Nie śpiewam na służbie. – mruknął Patrick.

– No trudno, ale poważnie ci kurwa mówię! Wbijaj na sesję, zaczynamy koło dziewiątej!

Cohen dyplomatycznie obiecał się zastanowić, po czym po raz setny zostawił numer służbowej komórki i poprosił o kontakt, gdyby Raven, lub pozostali członkowie Padlinożerców Szatana mieli jakieś wieści od "Luny". Rozłączył się i mechanicznie wstukał kolejny numer, do kogoś, wpisanego w notes jako "Rudzielec". Z drugiej strony przywitał go miły, profesjonalny, kobiecy głos:

– Szkoła Samorozwoju Wewnętrznego "Młode Duchy". Gabinet doktora Nasha Tarotha, w czym mogę pomóc?

Patrick omal nie zakrztusił się kawą. Po chwili rozmowy okazało się jednak, że doktorka nie widziano w pracy od września. Zniknął jak kamień w wodę. Przyjaciele zgłosili zaginięcie, ale do tej pory nie pojawiły się żadne ślady.

Przez następne pół godziny dobrnął do końca notatnika, nie dowiadując jednak niczego ciekawego. Bez szczególnego entuzjazmu wrócił na pierwszą stronę, do kontaktu, który zostawił sobie na koniec. Na stronie znajdował się jeden jedyny numer telefonu, opisany jako "Adam". Imię początkowo było opatrzone czerwonym serduszkiem, które potem starannie zamazano czarnym pisakiem. Tym samym narzędziem nagryzmolono przed imieniem wielki napis "CHOLERNY PEDAŁ". Napis został również zamazany, tym razem zielonym długopisem, którym ktoś ponownie próbował poprawiać serduszko. Wszystko to, razem z samym imieniem i numerem telefonu dało się odczytać wyłącznie pod światło, bo całą stronę zamazano korektorem lub białą farbą.
Głos w słuchawce odezwał się po czwartym sygnale.

– Idź do diabła albo zostaw wiadomość. Jak wolisz *piiiiiiiiiiiiip*

Zniknął razem ze swoim kumplem Nashem? A może tylko wyszedł do kibla? Było kilka sposobów, by to ustalić. Patrick postanowił na dobry początek skorzystać z najprostszego:

– Witam, panie Verne. Tu Patrick Cohen z Wydziału Specjalnego. Proszę się odezwać, gdy będzie pan w zasięgu telefonu. Przydałaby nam się pomoc fachowca. Pańska współpraca przy poprzednim śledztwie była... nieoceniona.

***

Dobijała 19:00. Po w większości zarwanej nocy i jedenastu godzinach pracy Patrick był wykończony. Postanowił, że cokolwiek zrobi dalej, musi chwilę odpocząć. Przy okazji chciał sprawdzić, czy będzie umiał przenieść się do Metropolis i z powrotem w kontrolowany sposób.

Swoim starym zwyczajem udał się do prosektorium, znalazł wolną salę i poprosił dyżurnego technika, żeby obudził go za dwie godziny.
 
__________________
Show must go on!

Ostatnio edytowane przez Gryf : 07-12-2010 o 08:44. Powód: kosmetyka
Gryf jest offline