Można to tak nazwać. Niestety złapałem paskudne choróbsko i jeśli nie zabije mnie gorączka, to zrobi to żona, jak zobaczy że się zwlekłem z łóżka. Zdaje sobie sprawę, że jak na sesje z aż trzema MG, Wyprawa ciągnie się niemiłosiernie, ale widać prześladuje nas/was pech. Proszę o jeszcze trochę cierpliwości. Jak mikołaj przyniesie jakiś antybiotyk, albo atropinę i pozwoli stanąć na nogi, to pierwsze co zrobię to biorę się za was.