Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-12-2010, 21:04   #9
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Co robi Agent gdy nawiąże kontakt z wrogiem?
Otwiera ogień.
Co zrobi Agent gdy nawiąże kontakt z watahą wilków?
Spieprzy na drzewo.

Zachowanie Mróza praktycznie nie odbiegało od zachowania przeciętnego człowieka z szczątkowym instynktem samozachowawczym (ci bez niego zamierali bez ruchu). Praktycznie... W wypadku Marka zadziałała też seria odruchów.
Najpierw zadziałał ten pierwotny nakazujący się kulić i wyglądać na niejadalnego.
Potem zadziałała seria wyuczonych zachowań. Odbezpieczenie karabinku. Nie wykonywanie zbyt gwałtownych ruchów, które mogłyby sprowokować wroga. Następnie wdrapał się na najbliższe drzewo na wysokość zapewniającą bezpieczeństwo przed psowatymi. Jak to zrobił? Wybierzcie się do lasu i spróbujcie zwiać na drzewo przed dzikiem. Potem sami będziecie się dziwić jak weszliście na szczyt drzewa prawie nie mającego gałęzi.

Już na drzewie obserwował zwierzęta. Po chwili namysłu puścił karabinek, który zawisł na uprzęży i wyjął gogle.
Urządzenie nie było projektowane tylko dla Agencji dlatego zawierała prosty aparat. 2 GB pamięci, mały zoom, stabilizator obrazu i funkcje robienia zdjęć w nocy co umożliwiało zrobienie zdjęć obiektu i późniejszą ich analizę.

Rozpłaszczył się na gałęzi i zaczął fotografować zwierzęta.
Martwe truchło świnio-niedźwiedzia stworzenia.
Dwa zdjęcia wilków w biegu.
Kolejne atakującego wilka.
I ostatnie biegnącej zwierzyny.
Po tej niezwykłej sesji zdjęciowej usiadł na gałęzi i lekko drżącą dłonią sięgnął do kieszeni bluzy od mundury. Wydobył piersiówkę i ciągle drżącą ręką odkręcił. Łyknął solidnie. Dwunastoletniej whisky nie powinno się pić jak taniej wódy. Nie powinno się też znajdować się w takiej sytuacji.
Chwilę tak siedział i w zasadzie nie robił nic konstruktywnego. Słuchał odgłosów polowania starając się uspokoić. W końcu przyłożył znowu piersiówkę do ust i pociągnął mniejszy łyk. Zakręcił piersiówkę i potrząsnął ją. Została połowa. Niedobrze. Schował alkohol i otworzył zdjęcia. Uspokoił się na tyle by przejść do analizy.

Wilk zmiażdżył jednym kłapnięciem krtań naprawdę solidnego stworzenia przypominającego skrzyżowanie niedźwiedzia z świnią. Nie wiadomo czemu, stwór skojarzył się Markowi z kretoszczurem z wszystkich pięciu falloutów Wracając do wilka to musiał dysponować siłą ścisku szczęk znacznie większą niż znane Agentowi zwierzęcia. Do tego po zabiciu od razu się nie pożywił tylko poszedł dalej polować. Wnioski są dwa, oba równie prawdopodobne. Mróz nie znał dostatecznie zwyczajów dzikich zwierząt lub wilki nie polowały dla jedzenia.
Następne dwa zdjęcia. Wilki miały umaszczenie podobne do tych znanych z filmów ale inne gabaryty. Był większe i szersze. Stąd pierwsze skojarzenie z bernardynami. Tłumaczyło to również większą siłę szczęk. Waga stanowiła na niekorzyść Marka, nawet po strzale ciało będzie się poruszało jeszcze napędzane samym pędem i masą.
Czwarte pokazywało atak psowatego. Rzucał się od razu do gardła. W tym nie było raczej nic dziwnego.
Ostatnie zwierzę pokazywało kreto-szczura. Z pewnością Marek nigdy nie słyszał o takich zwierzętach.

Podstawowy wniosek nasuwał się sam:
Pieprzeni naukowcy wysłali go do jakiegoś innego świata! Do świata opanowanego przez dzikie przerośnięte bestie. Mróz wolał w nim nie spotkać niedźwiedzia grizzly.
Świat najprawdopodobniej był pozbawiony cywilizacji z całym dobrobytem (z wódą na czele).
Marek nie panikował długo, bądź co bądź był żołnierzem.
Zaczął działać. Wyłączył okulary by oszczędzać baterie. Wolał na razie nie schodzić więc zrobił to co miał zamiar zrobić później, nad wodą. Położył karabinek na kolana, zdjął kamizelkę i ułożył ją tak samo. Bluzą natomiast przewiązał się w pasie. Było to lepsze w tym klimacie. Trzeba zadbać o adekwatne ubranie a biały podkoszulek nadawał się do tego lepiej niż czarna bluza mundurowa.
Z powrotem nałożył kamizelkę i przewiesił karabinek przez pierś. Z kieszeni wyjął podręczną apteczkę i wyjął chustę trójkątną. Białą. Zawiązał ją sobie na głowie by ochronić się od udaru i częściowo od deszczy, który mógł spaść w każdej chwili. To chyba wszystko co mógł zrobić.

Teraz miał dwa priorytety. Zdobyć wodę i jedzenie. To pierwsze nie powinno być trudne. Niedaleko było jezioro a jakby co potrafił zrobić też prosty skraplacz. Będzie trzeba ją jakoś przenosić. Miał tylko piersiówkę (i to zajętą) ale coś się wykombinuje. Z jedzeniem było gorzej. Nie znał się na grzybach (nawet na swojej planecie), nigdy również nie polował. Strzał zresztą mógł zwrócić uwagę jakichś drapieżników a tego wolałby uniknąć. Zwierzęta tutaj jakoś nie mogły zakumać, że to nie one były tu panami świata.
Teraz pozostawało czekać aż na dole się uspokoić a potem dojść do wody.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]

Ostatnio edytowane przez Szarlej : 10-12-2010 o 15:22.
Szarlej jest offline