Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2010, 15:41   #6
Ritter van Utrecht
 
Ritter van Utrecht's Avatar
 
Reputacja: 1 Ritter van Utrecht nie jest za bardzo znanyRitter van Utrecht nie jest za bardzo znany
Nicolas von Grote oraz Dymitr Wasilijewicz | Plac Bednarski, Lochy akwizgrańskiej siedziby Świętego Oficjum



Skowyt smagniętej biczem kobiety przeszył pomieszczenie. Dymitr ze złością wyszarpnął narzędzie ze zmaltretowanego ciała skazanej, odrywając z ohydnym chlupotem kawałki mięsa z jej grzbietu. Ciało Jeleny Flau zadrgało w konwulsjach.

-Prz...przy...przysięgam, Panie! - załkała żałośnie istota jeszcze do niedawna przypominająca kobietę. - Miej... miejże litość, mistrzu! Wszystkom już powiedziała mistrzowi Raginmundowi! - wymawiając to imię, wykrzywiła zakrzepłą maskę krwi widoczną, w którą przesłuchanie zamieniło jej być może niegdyś uroczą twarzyczkę - Matko Boska Bezlitosna! Chłopak jest dziecię-ciem bi-sku-pa-a-a-a - zaniosła się szlochem - Jam go tylko wy-cho-wy-wa-ła po ci-chcu-jak-mi pan Hu-gu-bert przy-ka-zał! NIE! Nie bijcie już!

---

Fabio Mirelli | Kuria metropolitarna w Akwizgranie, prywatne komnaty biskupa Huguberta




- Bracie Mirelli... - pospieszył z wyjaśnieniem kościelny hierarcha - Wasz intelekt dorównuje Waszej doskonałej pamięci. Owszem, imć von Herzengof nie przebywa stale w Akwizgranie. Właściwie, to jest on jedną z ważniejszych postaci Hez-hezrońskiego terenu obław. I doprawdy, nie wiem dlaczego kłopotano go przybyciem tutaj. Wszakże mamy - zaakcentował w tym słowie ostatnią sylabę biskup - do dyspozycji lokalny oddział czarnych kundli. A i nasz drogi Otto jest już, że tak się wyrażę, w sile wieku. Co nie znaczy - urwał na chwilę Hugubert - że należy go lekceważyć. Wieść niesie, że jest to człowiek obdarzony niezwykle przenikliwym, a zarazem niebezpiecznym umysłem. Aż dziw, że jeszcze nie zaprowadził go on w płomienie, tak ukochane wszakże przez naszych odzianych w czerń braci... Oni chyba nie lubią tam zbyt daleko wysuniętej samodzielności?

- Czy chciałbyś wiedzieć o nim coś więcej, zanim ujrzysz go osobiście? Słyszałem otwierane wrota - nie spodziewam się innych gości o tej porze - zdaje się więc, że nasz przyjaciel dotarł - tu biskup zawiesił złowróżbnie głos - bezpiecznie...

---

Piotr Włodkowic | Ogród, dwór hrabiny von Cossel, Laurensberg



Chłód wczesnego popołudnia orzeźwiał, a śnieg wesoło skrzypiał pod stopami pary przechadzającej się po cudnie przyprószonym białym puchem ogrodzie. Jedynym elementem psującym sielski obrazek był smoliście czarny kruk, krążący nad głowami pary i niedający się odgonić. Zapewne pupil hrabiny bądź polskiego dziedzica. Ach, najnowsze trendy śród szlachetnie urodzonych!

- Dobrze wiesz, kochanieńki - podjęła hrabina - że sama raczej stronię od biskupiego dworu. Owszem, kocham przyjęcia! Lecz jego środowisko tchnie jadem bardziej niż jakiekolwiek inne... Do przybycia przekonał mnie mój szlachetny brat, którego miałeś już chyba okazję poznać? On, jak pewnie wiesz, ma - urocza szlachcianka zastanowiła się chwilę nad delikatnym ujęciem tematu - osobliwy talent do trafnego określania, na ile warto pokazać się w różnych miejscach. Podczas naszej ostatniej rozmowy twierdził on, że to z pozoru błahe przyjęcie, będące zaledwie preludium do zbliżających się obchodów Świąt Narodzenia Pańskiego, może zostać uświetnione obecnością nie tylko ważnych dygnitarzy, ale i wysokiej rangi przybyszów z różnych zakątków Cesarstwa. Przybyszy, z którymi, jak to ujął Leonardo, warto być na dobrej stopie.... Nie, nie chciał powiedzieć czegokolwiek więcej. Czy zechcesz mi potowarzyszyć, mój ukochany?

---

Tessa de La Vallete | Pałac rodowy w Eilendorf, łaźnia



Tessy nie zdziwiło specjalnie, gdy ukazująca się po przetarciu lustra jego tafla nie odbijała jej własnego wizerunku. Owszem, rozpoznawała swe piękne, szmaragdowe, choć w obecnej chwili przechodzące raczej w cudowny kasztan jej włosów, oczy. Tak, kontury twarzy zgadzały się. Ale gdzieś tam, głęboko, piękna dziedziczka czuła, że coś jest nie tak. Ha! Oto i zamanifestował się! Jej zwykle zmysłowe usta skurczyły się widocznie, a skóra gładkiego lica zaczęła w zawrotnym tempie jakby wysychać i kurczyć się, w nienaturalny sposób opinając kości jej czaszki. Po chwili... tylko oczy pozostały prawdziwe - zmysłowe, kuszące, inteligentne. Jednak w obecnej chwili dalekie były od rozbudzenia pożądania w jakimkolwiek mężczyźnie. Bliskie zaś wzbudzeniu wstrętu nadobnej baronowej do samej siebie. Ach, te subtelne żarciki Mistrza Miłości i Nienawiści, Nieprzytomności i Niewiedzy.

"Drogie dziecię" - podjął po chwili gość z nie-świata, przemawiając poruszającymi się miarowo ustami lustrzanego odbicia szlachcianki - "Ty mi się tu rozpływasz w rozkoszy kąpieli, podczas gdy nie tak daleko stąd inni również pluskają się w łaźni, choć nieco bardziej krwawej."

Uderzenie obrazu! W zamglonej, niewyraźnej, szkarłatnej wizji Tessa w mgnieniu oka ujrzała cztery sylwetki - jedną zasiadającą przy stole, dwie zaś pochylone nad ostatnią, rozpiętą przed nimi na łożu, nagą i bezbronną.

"Choć z drugiej strony..." - zawiesił tubalny głos jej interlokutor - "Co ciebie to może interesować? Wracaj czym prędzej do kąpieli, ku rozkosznej chłoście swieżo ściętymi brzozowymi gałązkami, ku byciu nacieraną olejkami z Lewantu, masowaną... No, już." - rozmówca uśmiechnął się tu złośliwie ustami odbicia Tessy i skinął podbródkiem w stronę balii ze stygnącą wodą.
 

Ostatnio edytowane przez Ritter van Utrecht : 10-12-2010 o 17:49.
Ritter van Utrecht jest offline