Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2010, 17:09   #5
Araks3
 
Araks3's Avatar
 
Reputacja: 1 Araks3 ma w sobie cośAraks3 ma w sobie cośAraks3 ma w sobie cośAraks3 ma w sobie cośAraks3 ma w sobie cośAraks3 ma w sobie cośAraks3 ma w sobie cośAraks3 ma w sobie cośAraks3 ma w sobie cośAraks3 ma w sobie cośAraks3 ma w sobie coś
Pierwsze wrażenia Pawła przypominały jakby oglądanie obrzydliwego, surrealistycznego obrazu poprzez gęstą mgłę, którą stanowił okropny, wibrujący ból wypełniający jego obolałą głowę. Pierwszym odruchem było sprawdzające obmacanie głowy, czy aby wszystko było na swoim miejscu i czy czasem jego czaszka nie pękła w którymś miejscu, przypominając stłuczone jajko. Kolejnym niemiłym odczuciem były sińce i skrzepnięta krew, którą wypluł z obrzydzeniem na mokre płyty ich celi. Trzeba było przyznać, że jego oprawcy mieli sporą wprawę w obijaniu bezbronnego mięsa. Pieprzone cwele.
-Ała.... - Wydusił przez zaciśnięte zęby, unosząc głowę do góry i rozglądając się dookoła siebie. Delikatnym było stwierdzenie, iż coś takiego zwyczajnie nie mieściło się w pierdolonej głowie kogokolwiek, a co dopiero zwykłego przewodnika, który miał tylko dostarczyć małą paczkę. Zalane wodą, cuchnące pleśnią oraz wypełnione robactwem, pomieszczenie sprawiało wrażenie jakiegoś zapomnianego przez wszystkich więzienia, do którego trafienie oznaczało powolną śmierć w męczarniach. Dostrzegł, że razem z nim w celi znalazło się jeszcze dwóch innych ludzi. Tylko niby czym zasłużył sobie na znalezienie się tutaj? Niczego nie zrobił, nikomu nic nie mówił. Co to właściwie kurwa miało być?
Rozpaczliwy wrzask wyciąganego więźnia wyrwał go z otępienia, sprawiając iż odruchowo skulił się w sobie, zasłaniając rękoma, co by i jego jeszcze nie zabrali. Paweł nie był jednym z wielu bohaterów, czy też twardych ludzi co to niejedno widzieli. Najważniejszym w tym momencie było tylko przeżycie. Nic innego zupełnie się nie liczyło. Dopiero dźwięk klucza, zamykającego kratę wymusił na nim przyjęcie nieco bardziej otwartej postawy.

- Möbius, ty kaprawy skurwysnu... - Mruknął pod nosem, rozglądając się ponownie. Wszystkie wspomnienia zaczęły wracać. Przynajmniej o tyle dobrze, chociaż podejrzewał, że schylanie się po jakiś leżący śrubokręt pozostanie dla niego trudnością już do końca życia. Z pewnością jednak, nie miał zamiaru dać się wywlec z tej celi jako następny. Po jego trupie. Spokoju nie dawał mu też szloch jakiejś kobiety. Nie byli tutaj zupełnie sami, co wskazywało że psychole zebrali więcej baranków na rzeź. Coś huknęło. Jak gdyby budynek oberwał jakimś pociskiem, bądź też granatem. Coś działo się na zewnątrz, a oni gnili tutaj w oczekiwaniu na swój koniec. O nie! Co to, to nie! Sądząc po dobiegających szeptach i krokach, grubas znów wracał do celi, żeby zabrać ze sobą i ich. Kątem oka dostrzegł ludzką głowę w dłoni olbrzyma. Cholera, to tamten poprzedni. Paweł znów poczuł jak żołądek podchodzi mu do gardła, a serce zaczyna walić jak gdyby chciało wyrwać się z klatki piersiowej. Trzeba działać. Myśl Paweł, myśl! Cała nadzieja, była w tym drugim więźniu, któremu trafiło się przebywać w celi razem z nim.
- Hej! Pst... on tu zaraz wejdzie. - Rzucił półszeptem do drugiego mężczyzny, wskazując gestem dłoni na kratę ich celi.
- Nie mam zamiaru dać się zabić i chyba Ty też nie. Tam, pod wodą jest jakiś pręt, albo też łap za leżący odłamek cegły. Też się nada. Jak wejdzie trzeba mu tak przypierdolić, żeby już nie wstał. Znaczy... na razie jeszcze go nie zabijaj. - Rzekł nerwowo, podnosząc się z trudnością ze swojego miejsca.
- Ja będę udawał, że totalnie mi odjebało i ze wszystkich sił nie dam się nawet dotknąć. Ty w tym czasie musisz zwyczajnie go zajść i zdzielić czymś mocno przez łeb, tak żeby zemdlało go na długo. Nie wiem jeszcze czy ustawisz się tuż obok drzwi, żeby łupnąć mu jak będzie wchodził, czy też schowasz pręt za siebie, żeby walnąć z zaskoku. Ech, sam decyduj... - Dodał po chwili, wyczekując odpowiedniego momentu, w którym ten podjąłby decyzję i zdołał się ustawić do nadchodzącej walki, a raczej szybkiej akcji. Matko, żeby to się tylko nie przeciągnęło. Musieli działać szybko, bo inaczej mieli marne szanse w starciu z grubasem. Przynajmniej Paweł sądził, że na pewno nie będzie w stanie walczyć jak jakiś barowy zabijaka. Po prostu niezbyt dobrze mu szło pranie się po pyskach. Nie był stworzony do takich rzeczy.
- Ej, co ty kuźwa robisz?! Nie, nie, zabijaj nas. Czego chcesz? Pogadajmy. Chcesz pieniędzy? Cholera, tylko powiedz, a skombinuję Ci całą pierdoloną walizkę! Biokobiet, narkotyków? To też da się zrobić, tylko nie zabijaj nas! Hej, słyszysz? Mam matkę. I dziewczynę! Jestem za młody! Hej, kurwa powiedz coś!!! - Wydarł się rozpaczliwie, w kierunku grubasa. Prawdę mówiąc wcale nie musiał zbytnio udawać. Już sam fakt, że zaraz miał tutaj zginąć sprawiał, że głos drżał i załamywał mu się, jakby miał zebrać się do szlochu i krzyku, podobnego do wrzasku tego trzeciego, martwego już współwięźnia.
 

Ostatnio edytowane przez Araks3 : 18-12-2010 o 17:11.
Araks3 jest offline