Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2010, 23:57   #3
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Fakt, Obama powiedział, żeby nie wychodzić z domu bez potrzeby, telewizja milczy, a radia nie do się dostroić, ale bez przesady...Amerykanie mają skłonność do przesadzania. Opustoszałe ulice, pozamykane sklepy, spokój. Pozorny spokój, może cisza przed budzą

- Co tam znowu bazgrzesz? - przy stole z powrotem usiadła wysoka, elegancka kobieta. Jej perfekcyjny makijaż, świeżo umalowane i dokładnie upięte włosy całkiem nieźle maskowały wiek Ann.

- Nieważne - młoda, krótko ścięta brunetka wrzuciła dziennik do obszernej, czarnej torebki, po czym zabrała się za leżącego na talerzu hamburgera.

- Mamusiu! Skończyłam! -
ciszę, która zapadła przy ich stoliku przerwał radosny szczebiot małej dziewczynki. - Obiecałaś, że jeśli zjem wszystko...

- Tak wiem - Genevieve weszła jej w słowo uśmiechając się do córki. Wyciągnęła z kieszeni bojówek trochę drobnych. - Proszę, możesz iść kupić sobie lody.

- Super.

- Juliette...

- Aha?

- Po angielsku - puściła jaj oko.

- Mamooo, przecież wiem - odpowiedziała szybko i pobiegła do lady.

Ann kończyła kończyła kawę spoglądając z nad kubka to na córkę to na wnuczkę dyskutującą łamanym angielskim z właścicielem knajpy. Jedynej otwartej knajpy jaką do tej pory napotkały.


- Myślisz... jak myślisz, co się dzieje? -
zapytała w końcu.

- Nie wiem - Genevieve wzruszyła ramionami. Prawie beztrosko. - Amerykanie mają skłonności do przesady, przecież wiesz. - Jej ton był pocieszający. Chciała podnieść na duchu matkę. I siebie. Choć już nie raz obiecywała sobie, że nie będzie się oszukiwać.

***


Jechały szybko, droga była praktycznie pusta. Juliette spała, matka rozwiązywała krzyżówkę. Udawały, że wszystko jest ok. Nie szło im najlepiej. W powietrzu czuć było napięcie i niepokój.

- Stacja - stwierdziła brunetka beznamiętnym tonem. - Idę się wysikać. - Odbijając w lewo spojrzała jeszcze na wskaźnik paliwa. Bak był prawie pełny, no i miały jeszcze jakiś zapas w bagażniku. Z 10 razy dojechałyby na tym do lotniska. I z powrotem.

- Co z Twoim filmem? -

- Mamo litości, co mnie teraz obchodzi film o jakiś pieprzonych słoniach z zoo.

- Gen...

- Wiem mamo. Jestem zmęczona, chcę być już w domu. Mam nadzieję, że samoloty do Francji...latają

Starsza z kobiet pokiwała smętnie głową. - A Twoi koledzy? Ten weterynarz i reszta ekipy?

- Nie wiem, pewnie też są już w drodze na lotnisko.
Zgasiła silnik. - Zaraz wracam - szepnęła zerkając z czułością na śpiącą z tyłu córkę. Przymknęła drzwi.

Stacja benzynowa totalnie cicha i wyludniona. Wybita szyba. Coś jej mówiło, żeby nie iść w tym kierunku. Szła jednak. Powoli, serce waliło jak oszalałe.


- Kurwa! -
chciała wrzasnąć, ale z jej gardła wydobył się jakiś dziwny skrzek. Zawróciła, puściła się biegiem, szybko wsiadła do samochodu. Bez słowa przekręciła kluczyk w stacyjce, ruszyła z piskiem opon. W oczach miała łzy przerażenia.
Taka była jej reakcja na to co zobaczyła. Coś co było kiedyś kobietą i mężczyzną...
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"

Ostatnio edytowane przez Vivianne : 22-12-2010 o 20:38.
Vivianne jest offline