Wątek: Cena Życia II
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2010, 00:06   #82
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
Swen zaparkował samochód i zapalił papierosa. Uciekający w popłochu ludzie z kierunku, w którym właśnie jechali dali mu do myślenia. Widocznie dosięgła ich wiadomość o klęsce narodowej, strach o życie własne, bliskich. Bo w miejscu do którego dotarli póki co nie widać było, ani paniki, ani szwendających się trupów. Przez celownik optyczny karabinu przyjrzał się linii brzegu jeziora i tamie. Nad wodą unosiła się leniwie mgła przelewając się między wzniesieniami i leśnymi górami. Ludzie których zobaczył byli jeszcze żywi. Sunąca w oddali motorówka. Zdeptał niedopałek i kiedy Maria pobrała od niego krew powiedział jej:

- Zacznij od badania tych najbardziej podejrzanych... Greena, Gorana i Marka. Gydyby sie okazało, że nie będziemy mieli tej godziny, to wolałbym wiedzieć czy jedziemy z trupami... Gdziekolwiek ruszymy dalej...

Zaczął zastanawiać się co dalej. Jeśli jest zdrowy, jeśli szczepionka jednak zadziała... Jakoś nie mógł o tym myśleć. Snuc planów. Wydawało się, że wyrwali się wojsku. Przynajmniej na jakiś czas. Nie wiedział co dalej. Nie miał też dokąd jechać, ani do kogo. Nie miał też w zasadzie dla kogo żyć. Dokuśtykał na swojej skręconej stopie do Humvee, bo wiedział, że w razie nagłej potrzeby ucieczki na własne nogi liczyć nie może.

Postanowił po prostu czekać i pilnować domku, w którym zniknęła Maria, obserwując okolicę. Korzystając z okazji uzupełnił magazynki w pistoletach i karabinie. Rozsiadł się wygodnie rozprostowując obolałą nogę, która potrzebowała przede wszystkim bezruchu i elewacji.

Green robił zdjęcia. Tak jak przed przyczepą wtedy. Że też mu się chce. Rutyna normalności? Nie rozumiał tego, ale czuł, że cywile mają swoje światy, które są dla nich normalnością. Nawet nieźle sobie radzą, myślał obserwując wszystkich z zacienionego wnętrza Humvee. On nie potrafiłby przestawić się z adrenaliny w ciepłe kapcie i wycieranie zasmarkanych dziecięcych nosów. Seks małżeński... Heh... Zaśmiał się zaciągając dymem.

Kiedy młoda kobieta podeszła do auta do Rovera starał się na nią nie patrzeć. Nie pamiętał jej imienia, choć chyba była mu przedstawiona przez Thompsona u czerwonych. Ładna była. Ciekawe na ile starczy tej urody... Na wiadomość o kurczakach mimowolnie oczy rozbłysły mu rozbawieniem. Mark wcześniejprzypomniał mu o jedzeniu a teraz dosłownie poczuł jak bardzo jest głodny... Ostatni raz jadł chyba dwa dni temu... Nie. Wczoraj w nocy, kiedy Gruby przyniósł na ramieniu jakąś pannę, a jej koleżanka czy siostra może, ze cztery pizzy. Ehh... Henk... Nawet ostatnia noc życia była baletem. A moje... oderwał sie od wspomnienia wybiegając w krótką przyszłość. Wzdrygnął się myśląc o tych wszystkich bezsennych nocach, które czaiły się na niego w podszeptach świadomości.

Spojrzał na Jugola, który zadał w drzemkę.

- Ejjj... – stuknął go łokciem w ramię budząc tamtego momentalnie – nie śpij, bo ci dziecko podrzucą...
- To juz wole wirusa...
– skrzywił się ziewając Goran.
- Jak się czujesz?
- Już pytałeś
– odburknął wyciągając paczkę w ręki Swena.
- A co jak jestem zarażony? – zapytał śmiertelnie poważnie i rezolutnie po dłuższej chwili bawienia się niezapalonym papierosem.
- Albo sam sobie odstrzelisz łeb, albo ja ci strzelę w łeb. – odpowiedział równie roztropnie Jorgensten. – Albo skręcimy ci jaką furę i pojedziesz przed siebie... - dodał patrząc w dal, gdzie znikała pomiędzy budynkami sylwetka Radcliffa.
 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline