Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2010, 23:07   #117
zodiaq
 
Reputacja: 1 zodiaq jest na bardzo dobrej drodzezodiaq jest na bardzo dobrej drodzezodiaq jest na bardzo dobrej drodzezodiaq jest na bardzo dobrej drodzezodiaq jest na bardzo dobrej drodzezodiaq jest na bardzo dobrej drodzezodiaq jest na bardzo dobrej drodzezodiaq jest na bardzo dobrej drodzezodiaq jest na bardzo dobrej drodze
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=iGn-HYCH3-w[/MEDIA]
"Dwie...cholerny Brand..."
Dziewczyna dziarsko machnęła ręką w jego stronę, w czasie gdy druga spoglądała na niego surowym wzrokiem.
"...cholerny Brand....uciekamy"
Z wyraźnym zakłopotaniem zerknął w kierunku drzwi, którymi przed chwilą wszedł. Z jednej strony chciał popędzić z powrotem do mieszkania Michaela, a najlepiej do swojej kawalerki przy Arch Street w Bostonie. Z drugiej, jakaś dziwna siła ciągnęła go w kierunku oczekujących go kobiet, siła pełna przerażenia i zarazem czegoś w rodzaju zainteresowania...

- Chciał Pan pomówić o naszym ojcu. Proszę, niech Pan siada. - nogi machinalnie zgięły się w pół, kompletna susza w ustach nie pozwalała wykrztusić pojedynczego słowa.
"Zniecierpliwiona...widzisz Leo? Ona jest..."
- T-tak, to znaczy j-jeśli panie nazywają s-się V-vivarro to tak... -
"Ha! To było świetne, cudownie"
Ból głowy - jedyne co w tym momencie czuł, pulsujące świdrowanie w mózgu, myśli przelatywały w kompletnym chaosie.
"Słowa słowa słowa"
Wysoki pisk, ruch warg, lekko unoszące się brwi.
"Dźwięki Leo, dźwięki"
Pisk w uszach uniemożliwiał usłyszenie czegokolwiek, papieros...dym powoli wypełniał jamę ustną...krtań...płuca...
- S-sprawa jest nieco zawiła i m-ma wiele aspektów, j-jednak postaram się ograniczyć do rzeczy związanych z profesorem...- cisza, zupełna, nieskalana cisza...tak jakby na ułamek sekundy wszystkie silniki, wiatr i uderzania łyżeczek o filiżanki ucichły - jeśli moje informacje są w-właściwe, to pani ojciec przebywa o-obecnie w Indiach...prawda? - słowa, zdania układały się w odpowiedniej kolejności.
-...Kurtub...Może pani?
"Spójrz na nią...jest słodka, prawda? Prawda Leo? Nieprawdaż? Powiedz, powiedz to!"
Huk...uderzenie gromu, olbrzymie kowadło zderzyło się z terakotową posadzką, głowa pękała.
- Brodacz - mruknął przygryzając dolną wargę.
Port, jego smród, wysoki mężczyzna w prochowcu i...brodacz.
"TAK! TAK! Brawo Leo, widziałem go!"
Ręka mimowolnie sięgnęła do torby, z partyzanckim uśmieszkiem nalewał przeźroczystą wódkę...
"Uśmiech Leo, uśmiech!"
...uśmieszek znikł, zanim w ogóle się pojawił.
"Ważne sprawy! Słyszysz?! Ważne sprawy! Ona ma ważne sprawy. HA! Ale ona nic nie wie, prawda? Co ona może wiedzieć...zapal świeczkę Leo.
Nabija się z ciebie, drwi, ma cię za zwykłego młokosa, zupełne zero, jak ojciec, jak Weston...jak O'Phelan...pokazałeś mu, płomyczek....ogień? Nie, nie, to nie to, pamiętasz? Pokazałeś mu ogień!"
Obraz pełzł - klatka po klatce, przesuwające się rozmazane plamy światła i kolorów, twarze pośród pustki.

*
- Jak się dziś czujesz Leonardzie?
- Cuuuudooownie! - ryknął trzęsąc się przykuty do kozetki.
- Och - mężczyzna w fartuchu rozsiadł się na krześle, po czym z zadowoloną miną spojrzał na pacjenta - więc, o czym chcesz dziś porozmawiać...Doug?
*

Silne uderzenie barkiem wyraźnie ocuciło studenta kurczowo trzymającego klamki drzwi „La Creme Royale”, zerknął przez ramię, dziwne spojrzenia klientów i chichot "dam"...w końcu mógł uciec...

Mieszkanie było puste...szklanka najlepszej Whiskey "zbunkrowanej" przez lokatorów mieszkania, wygodny fotel i książka zdobyta w pobliskiej bibliotece, legitymacja studencka naprawdę potrafiła zdziałać cuda...

- Ach witam...cóż, w-właściwie to sam do końca nie wiem jak tu trafiłem...tak....- rozmowa z Choppem wydawała się świetną alternatywą, na pytanie o Garreta i Hiddinka zamarł na moment...bolesny fakt, prawda o tym jak mało wie o innych...owszem wiedział co nieco o Laffayecie...Choppie, jednak reszta wydawała się mglistym wspomnieniem z ledwo zarysowanymi konturami.
"Izolacja...trzecie piętro na Arch Street...Boże, jak dawno nie słyszałeś głosu Malcolma..."
-...n-nie ma potrzeby.

Tym razem zasnął w fotelu...z książką w ręce
 
zodiaq jest offline