Cytat:
Napisał Anonim No i właśnie tu wraca kwestia grywalności. Ktoś pod wpływem tolkienszczyzny być może będzie miał problem z przyswojeniem zupełnie odmiennej fantastyki, którą nijak nie będzie mógł porównać do germańskich bajek. Przy okazji, gdy nawet nie zniechęci się odrazu być może jednak będzie odgrywał/prowadził to tak jakby to był kolejny świat DnD, czy Warhammer... do czego ten wywód prowadzi? Sam nie wiem. |
Ja też nie wiem. Nie wiem, co konkretnie chcesz osiągnąć. To znaczy postulujesz napisanie fantasy nieodwołującej się w ogóle do istniejących schematów? Tak się nie da, bo kultura polega na reinterpretacji istniejących motywów. Można je rozwijać, można im zaprzeczać, ale nie udawać, że nie istnieją, a my budujemy nowy świat niezależny od wszystkiego, co do tej pory.
Choćby motyw rycerza. Przyjmijmy, że w Nowej Fantastyce nie będzie rycerzy. Słowo rycerz skreślamy. W pewnym momencie ktoś postanawia zagrać szlachetnym wojownikiem. Nazywa go patamingiem i zastanawia się, co taki pataming może w świecie robić. I stwierdza, że pataming walczy według kodeksu patamingowskiego, uczestniczy w turniejach patamingowskich, cierpi na miłość dworską i czasem umiera za króla. A nie, pardon, królowie są mainstreamowi, więc on będzie umierał za… jazabungę. I chcąc stworzyć szlachetnego wojownika tak czy siak skorzysta z motywu rycerza, bo wychował się w kulturze, w której taki motyw istnieje.
Możemy oczywiście wysilać wyobraźnię na chama. Ot choćby: „Kraj Kakamaków, którzy mają trzy nogi i zjadają Bogów. Kakamakowie mają 30 centrymetrów, są fioletowi i starzeją się wspak.” Ale po przeczytaniu jednej strony tak obsesyjnie kreatywnych opisów, czytelnik podrapie się po głowie i pójdzie precz, bo nic nie zrozumie.
Powyżej podśmiewam się trochę i ironizuję, ale mam nadzieję, że przykłady są zrozumiałe.
Rzecz jasna możemy zrobić pulpę i zrobić ze świata kociołek, do którego wrzucamy różne motywy. Niektórzy tak robią. Przykładem PBEM „Kolorowe fantasy” (
The Forest: Kolorowe Fantasy) Albiego z pl.rec.gry.rpg. Tylko, że takie światy działają, bo nie tworzy się w nich nowego na siłę, ale łączy znane elementy. Choćby w KF, rasę Czuktów można scharakteryzować jako napoleońskie wojsko złożone z Indian dowodzonych przez Lisza. Trzy określenia zrozumiałe dla czytelnika. A świat pozostaje spójny i trzymany w kupie zwanej też ramami (w przypadku KF autor tak przynajmniej twierdzi).
Konstruktywnie: Jeśli dość masz tych samych motywów fantasy (mniej lub bardziej zerżniętego z Tolkiena), postapo (mniej lub bardziej z lęków Zimnej Wojny), czy czego tam jeszcze, radziłbym Ci eksplorować tematy i motywy, rzadko poruszane przez fantastykę. Dla mnie na przykład miodne byłoby fantasy w klimatach babilońsko-mezopotamskich. Ale najpierw znaleźć motyw, który chcesz eksplorować, hołubić, interpretować, zaprzeczać, czy parodiować, żeby Nowa Fantastyka miała temat przewodni i wyglądała jak coś, co trzyma się kupy, a nie sterta pomysłów ułożonych razem w przypadkowej kolejności.