Wątek: Cena Życia II
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-12-2010, 18:44   #88
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Zajmowanie się prostymi zwyczajnymi zajęciami takimi jak w tym przypadku gotowanie, dawało złudne poczucie normalności. Można by nawet sobie wyobrażać, że są na biwaku albo wycieczce, gdyby nie fakt, że rozgadana zazwyczaj Nathali siedziała cicho z nosem przyklejonym do zabrudzonej szyby domku, a Nathan zazwyczaj roześmiany i pełen pomysłów na minutę z ponura miną rysował jakieś bezmyślne znaki na niezbyt czystym blacie kuchennego stołu. Fakt, że Dorothy nie zwróciła mu uwagi i nie kazała wyczyścić powierzchni do połysku zanim rozłożyła tam talerze, najbardziej dosadnie ukazywał że świat stanął na głowie.

Jak długo można żyć w takim napięciu zanim stres przeżre Cię całkowicie, zszarpie nerwy i sprawi że z prawdziwą rozkoszą palniesz sobie w głowę? Liberty skrzywiła się. Odpowiedz na to pytanie była taka niejednoznaczna. Większość podręczników o psychologi mówiła, ze często w sytuacjach stresowych to silne jednostki załamywały się nagle niczym potężne drzewa zwalone przez gwałtowna burzę, a te które wydawały się słabe i delikatne trwały uginając się do ziemi pod huraganem ciosów jaki zadawał im nieprzychylny los.

Jedzenie było ciepłe i pożywne, ale mimo że Dothy je przyprawiła prawie nie czuła smaku. Równie dobrze mogłaby jeść trociny lub papier.
Patrzyła na wysiłki Greena by rozbawić dzieci. Dziewczynka popatrzyła na niego tylko chwilę po czym z powrotem wróciła do jednostajnego pochłaniania kolejnych łyżek potrawy. Nie uśmiechnęła się. Liberty jakoś to nie dziwiło. Nathali była już na tyle dojrzała by doskonale zdawać sobie sprawę z tego co się dzieje. Ciotka widziała jej ogromne wysiłki by wydawać się dojrzałą i dorosłą, całkowicie niezaangażowaną i obojętną. Za to Ethan roześmiał się wesoło i zaklaskał rączkami. Cud niewiedzy i beztroski. W tym momencie oddałaby wszystko by zachował go jak najdłużej.

Wejście Marie podniosło natężenie stresu do poziomu rekordowego. Liby odruchowo, nie zastanawiając się nad swym działaniem, jak kiedyś w dzieciństwie chwyciła dłoń Dorothy i ścisnęła mocno. Czuła się teraz jak przerażone dziecko a w przeciwieństwie do Nathali nie próbowała nawet udawać, ze to co dzieje się wokół wcale jej nie obchodzi.
To co mówiła było niczym szalona huśtawka w lunaparku. Najpierw napięcie opadło i poszybowała w dół. Cała jej rodzina, a przynajmniej ta jej część która znajdowała się tutaj, była odporna i bezpieczna przynajmniej od tego cholerstwa panoszącego się w powietrzu. Potem znowu winda stresu ruszyła w górę. Dwoje z towarzyszących im ludzi byli zarażeni. Niczym bomby z opóźnionym zapłonem. Mogące w każdej chwili zamienić się w potwory i szerzyć śmierć i szaleństwo.

Nie mieli wiele czasu by zastanowić się co dalej, by rozważyć sytuację. Znowu wydarzenia zewnętrzne zadecydowały za nich. Potworne istoty, które ich atakowały były pewnie kolejnym eksperymentem Umbrelli. Teraz jednak najważniejsza sprawą było po prostu uciec.
Za wszelka cenę znaleźć jakieś bezpieczne miejsce.
Chwyciła swoją kurtkę i broń. Na szczęście po za jedzeniem i ekwipunkiem Marie niczego nie wyładowywali z samochodów. Dorothy w pośpiechu ubierała chłopca. Nathali z kamienną twarzą nałożyła wierzchnie ubranie i zabrawszy kurtkę matki i zabawkę brata podeszła do niej. Liby zobaczyła jak drżą jej dłonie, a w oczach lśnią łzy. Lecz dziewczynka zagryzała wargę by nie okazać swoich uczuć. Dzielna mała bohaterka. Kobieta sama miała ochotę zapłakać, krzyczeć, spanikować, albo po prostu schować się w jakiejś mysiej dziurze i przeczekać wszystko, albo zapomnieć, nie istnieć, zniknąć albo przytulić do Johna, a najlepiej usłyszeć jego słowa, że to tylko jakiś koszmarny sen. Szczypanie się jednak nie pomagało. Jakoś nie mogła się obudzić!

W kilka chwil zaledwie byli gotowi by uciekać, znowu, dalej i dalej tylko dokąd?
- Bierzemy drugiego Humvee, skoro David chce Land Rovera. Nathan poradzisz sobie jakoś z działkiem? - Odezwała się szybko zanim wybiegli. Dorothy niosąc synka a druga ręką ściskając kruchą dłoń córeczki skinęła głowa bez słów.
Nath zaciskając dłoń na broni szepnął tylko:
- Mam nadzieje że dam radę – powiedział tylko.
- Dobrze. Będę prowadzić. Biegiem! Ty z lewej ja z prawej. Osłaniamy Doth i dzieci.
 
__________________
The lady in red is dancing in me.
Eleanor jest offline