Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2011, 13:36   #30
Endless
 
Endless's Avatar
 
Reputacja: 1 Endless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodze
Zbici w ciasny kłębek, oczekiwaliśmy końca tego koszmaru. Krople straszliwego deszczu ciężko rozbijały się na dachu, oknach i ziemi, a zwierzęca wrzawa tylko się wzmagała. Huki, piski, drapanie, uderzenia, bębnienia, rozdzieranie... Wszystkie te odgłosy wwiercały się w nasze głowy, torując sobie drogę do najgłębszych obszarów świadomości, pustosząc wszystko, co napotkały. Nasza trójka mogła tylko siedzieć obok siebie, w fałszywym, wręcz desperackim, poczuciu bezpieczeństwa. Aż strach pomyśleć, jaka byłaby kolej wydarzeń, gdybyśmy w porę nie dotarli do tej starej chaty...

Maleńka, maleńka, spośród gwiazd,
Wciąż na niebie się uśmiechasz,
Kogo lubisz, kogo kochasz spośród nas,
Maleńka, maleńka, spośród gwiazd.

Gdy gwiazdko świecisz mocno tak,
Gdy wędrowiec w ciemności widzi twój znak,
Ach, maleńka, maleńka, spośród gwiazd,
Z pewnością podziękuję Ci za twój blask.

I kiedy gwiazdko nadejdzie twój czas,
Kiedy na niebie w końcu zniknie twój żar,
Ach kogo, kogo, zabierzesz z pośród nas,
Maleńka, maleńka, spośród gwiazd.


Ta melodia i słowa, śpiewane drgającym, strachliwym głosikiem Sary wzbudziły lawinę wspomnień, które pokrywały moje życie niczym śnieg otulający szczyt Mount Everest. Pamiętam, kiedy byliśmy małymi brzdącami, jak matka śpiewała i nuciła nam tę melodię, aby ukoić nasze zmęczone całodzienną zabawą serca i uśpić czujne umysły. Taka delikatna... słowa i melodia wibrowały w mojej głowie, wytykając mi przed oczy najróżniejsze obrazy z mojego życia, o których zdawałem się już nie pamiętać. Ten strumień miłych, beztroskich wspomnień zdawał się manifestować poprzez moje łzy, powoli spływające po policzkach na głowę Sary. Niewidzącym wzrokiem sięgałem gdzieś daleko za oknem. Dopiero kiedy oprzytomniałem, uświadomiłem sobie, że upiorna chmara zaprzestała ataku na nasz azyl. Zanikły także wszelkie dźwięki, pozostawiając tylko szum naszych oddechów.

Najwidoczniej nie byłem jedyną osobą, która zauważyła taki stan rzeczy. Sara wstała i podeszła do okna, a nim zdążyłem się podnieść, dołączyła do niej Karolina, a po chwili i ja. Wszyscy spoglądaliśmy na zewnątrz, gdzie wszystko było pokryte całunem czarnych kształtów. Pojawiła się mgła... a z niej kobieta. Ruszyła przed siebie, zrywając skrzydlate zwierzęta do lotu. Stworzenia nagle wrzasnęły i jak gdyby zasnęły, zaczęły opadać na ziemię, znikając w chmurach popiołu, nim jej dotknęły. Wszystko na zewnątrz zmieniło się momentalnie, pozostawiając tylko nieziemską postać w czarnej sukni.

Nie próbujcie mnie opuścić moje dzieci, pokochajcie to miejsce jak i ono was ukochało i przyjęło na swoje łono, nie zawiedźcie go, a sowicie was wynagrodzi, rozczarujcie, a surowo ukarze. Oczywiście jeśli wola życia wcześniej w was nie zgaśnie.” - te słowa odbijały się echem w mojej głowie, a gdy kobieta zniknęła, głos przestał wibrować, pozostawiając we mnie pustkę. Czy aby na pewno to była kobieta? Było w niej coś, co sprawiało iż nie mogła ona być człowiekiem. Te dostojeństwo, arystokratyczny wzrok i władcza aura. W tej postaci było coś jakby z matki.

Podczas gdy Sara i Karolina, najwyraźniej przerażone, otępiały we mnie narodził się zarodek myśli, zasiany przez tę oniryczną postać i przerażającą scenerię. Wybór... jakikolwiek on był, wszystko było jasne - życie albo śmierć. Życie albo śmierć. Życie...
 
__________________
Come on Angel, come and cry; it's time for you to die....
Endless jest offline