Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-01-2011, 00:53   #3
Koinu
 
Koinu's Avatar
 
Reputacja: 1 Koinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputację
W tym roku Toru i Maiko mieli spędzić sylwestra razem. Zadowolony chłopak dojeżdżał właśnie do domu, gdzie z pewnością czekali już wszyscy. Zbliżała się 20:00, 31 grudnia. Autobus się zatrzymał. Cholerne tokijskie korki. Toru zaczął przyglądać się znów ludziom. Pewna starsza schorowana kobieta miała wokół siebie wielką, białą aurę.
-Zapewne długo pani nie pożyje. Mam nadzieje, że jest pani zadowolona ze swojego życia, życzę pani wszystkiego dobrego. - powiedział w duchu i delikatnie się uśmiechnął, jakby do owej kobiety.
Z rozmyślań wyrwał go dźwięk komórki. Szybko wyjął ją z kieszeni i nie patrząc kto drzwoni odebrał.
-Toru! Pospiesz się! Twoja mama jest niezwykle gościnna, więc nie mam co narzekać. Jednak moje palce odmawiają już posłuszeństwa. Własnie stworzyłam tysiąc żórawi. A Rei drugie tyle żółwi.- skarżyła się Maiko.
Toru wybuchnął śmiechem.
-Już się nie mogę doczekać, żeby zobaczyć wasze origami. Dobrze, że mnie tam nie ma. Poprzedniego sylwestra próbowałem zrobić żórawia...-
-Masz na myśli tego nietoperza w twoim pokoju?-
-Taak... zostawiłem sobie go na pamiątkę. Wiesz co Maiko? Zgłodniałem, nie mam zamiaru czekać aż dojadę, więc teraz coś skonsumuję, także nie obraź się, ale żegnam.-
-Jak możesz? Niech ja tylko cię dorwę...- w tym momencie Toru przerwał połączenie. Wyciągnął z torby ciasteczka ryżowe. Przez całą drogę nie mógł pozbyć się uśmiechu z twarzy. Nie mógł doczekać się spotkania z Maiko.

Autobus w końcu dojeżdżał na odpowiedni przystanek. Chłopak wstał pospiesznie, zarzucił na siebie niechlujnie torbę, idąc w stronę wyjścia przejrzał się kilka razy w odbiciu szyby i starał się poprawić fryzurę. Wychodząc zauważył, że starsza kobieta, którą wcześniej obserwował również wychodzi, tak więc wyskoczył z autobusu i poczekał na nią. Pomógł jej wyjść. Miała z tym problem.
-Bardzo panu dziękuję!- krzyknęła staruszka, była odziana w piękne, tradycyjne kimono. Widocznie była bogata, nie każdego stać na taki luksus.
-Ależ nie ma za co. Życzę pani szczęśliwego nowego roku. I niech pani postara się zrobić wszystko co by pani tylko chciała, niech pani załatwi wszystkie sprawy, dobrze?- uśmiechnął się do niej serdecznie.
Staruszka głośno się zaśmiała, ukłoniła się z szacunkiem i odeszła.
Toru skierował się do domu. Wpadł pospiesznie do środka. W samym wejściu powitała go Rei.
-Witaj siostrzyczko!- przytulili się czule.
Dziewczyna wskazała palcem na pięknie wykonane ozdoby.
-Spójrz braciszku! Maiko pomogła nam w tym wszystkim, pięknie prawda?- chłopak kiwnął twierdząco głową.
-Uhm, piękne...-
Po chwili w korytarzu stanęła Maiko. Na jej twarzy widniała zabawna mina mścicielki. Ruszyła na chłopaka z dzikim okrzykiem i zaczęła się szamotanina, i przepychanki.
Na kolację matka Toru przyniosła toshikoshi soba- makaron gryczany. Jak nakazuje tradycja, wszyscy skonsumowali owe danie w noc sylwestrową. Ojca jak zwykle nie było przy kolacji, siedział w swojej pracowni przy jakichś papierach. Wyszedł tylko na chwilę się przywitać.
-Czy on nie widzi jak bardzo rani mamę?- pomyślał Toru. Matka milczała przez większość czasu, co chwilę jedynie uśmiechając się smutno. O północy ze świątyń buddyjskich zaczęły wydobywać się dźwięki dzwonów, jeden po drugim, aż do 108.

Matka wysłała całą trójkę (Toru, Maiko i Rei) nad morze. Wszyscy świetnie się dogadywali. W momencie kiedy zaczął się wschód słońca, wszyscy milczeli. To był wspaniały i inspirujący widok.
-Zapowiada się niezły rok.- westchnęła Rei, patrząc na piękny widok przed sobą. Nikt nie odpowiedział, lecz wszyscy się z tym zgadzali.
Całe trzy dni zamierzali świętować w tym gronie. Jednak nie udało się uniknąć odwiedzin rodziny i dobrych znajomych.

2 stycznia, 2011 rok.
Toru czuł wspaniały zapach duszonych warzyw rozchodzący się po całym domu. Maiko razem z matką Toru przygotowywały posiłek, nieźle się przy tym bawiąc. Rei właśnie malowała obraz, stała ze sztalugą w ogródku. Chłopak włączył telewizor. Nadawana była msza, z Watykanu, z udziałem papieża. Nie wiedzieć czemu Toru postanowił na chwilę popatrzeć w telewizor.
Usiadł wygodnie w fotelu, lecz to co za chwilę się działo na ekranie zszokowało go. Kamera skupiła się na mężczyźnie, który nagle zaczął płonąć, zrobiło się zamieszanie. Chłopak jakby na chwilę stracił kontakt ze światem rzeczywistym, widział tylko płonącego mężczyznę. Upuścił pilot, który spadł robiąc niezły hałas. Maiko weszła do pokoju i wystraszyła się dziwnym zachowaniem przyjaciela. Podbiegła do niego, zaczęła nim lekko potrząsać. Wydawał się być nieobecny, krzyczała jego imię, próbowała go wybudzić.
Po chwili jak gdyby nigdy nic otworzył powoli oczy, wydawał się nadal ledwo obecny.
-Toru! Co się stało?- szepnęła Maiko.
Chłopak powoli na nią skierował wzrok.
-Właściwie to nie wiem, ale... ten mężczyzna...- zamiast dokończyć wskazał palcem w stronę telewizora, w którym powtarzano urywek z syuacji, która przed chwilą miała miejsce.
 

Ostatnio edytowane przez Koinu : 03-01-2011 o 14:50.
Koinu jest offline