Kiedy oddział wszedł do środka, Lee ciągle trzymał lufę skierowaną w jeńca. Musiał go pilnować, gdyż taki był warunek trzymania niemca przy życiu. Nie zwrócił wielkiej uwagi na otaczających go naukowców, słyszał jakieś rozmowy ale nie przykładał do nich uwagi.
W pewnej chwili niespodziewanie rozległy się strzały, które były skierowane w stronę naukowców, lecz o dziwo nie był to ogień któregoś z aliantów. Lee padł na ziemię ciągnąc jeńca na ziemię i chowając się za jednym z tych biurek przy których krzątali się naukowcy. Niech to szlag, co im odbiło?. Na początku nie miał w ogóle pojęcia o co tutaj chodzi... troszkę później z resztą też. Rozejrzał się dookoła widząc swoich kompanów kryjących się za biurkami tak jak on i pomyślał, że raczej nikt nie wie co się tutaj dzieje. Mógłbym im posłać prezent z granatu, ale może nie być to najlepszy pomysł. Lee nie chcąc ryzykować wystawił swoją broń ponad biurko i oddał kilka strzałów w stronę wroga. |