Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2011, 17:13   #4
traveller
 
traveller's Avatar
 
Reputacja: 1 traveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputację
Ziemia numer 9247

Czas bliżej nieokreślony. Schron 40 metrów pod ziemią. Gdzieś w stanie Texas.


Przez niewielkie dziurki dopływu powietrza wlatywała powoli kolejna, starannie wyważona dawka najnowszego narzędzia zagłady stworzonego przez człowieka z myślą o człowieku. Gaz był bezwonny. Nawet przy tak intensywnym stężeniu na tak małej przestrzeni jak ten nieduży pokój w którym go umieszczono nie mógł ani go poczuć, ani zobaczyć. Polegał jedynie na swoim słuchu. W powietrzu rozległ się cichy syk, który powiedział mu że czas na kolejną próbę. Badali go. Poczuł się jak żaba na lekcji biologii. Żołądek przywarł mu już do krzyża. Z boku ogolonej głowy wytatuowano mu numer. Nie musiał go widzieć by wiedzieć, że tak właśnie było. Znał swój numer mimo, że nikt mu go nie powiedział. Przed nim badano 156 obiektów więc on sam był obiektem numer 157. Od kiedy znalazł się po tej stronie lustra zrzucił około 10 kilo, nie mógł stwierdzić na pewno. Głodzili go. W ramach nauki oczywiście. Wszystko w ramach nauki. Stali tam pewnie teraz w nienagannie białych fartuchach. Za grubym, wzmocnionym szkłem, bezpieczni. Mógł sobie wyobrazić ich twarze beznamiętnie robiące notatki. Podniecenie ich osiągnięciem skończyło się wiele pacjentów wcześniej. Jeszcze tydzień temu stał z nimi w jednym rzędzie. Zakaszlał kilka razy i oparł się o ścianę. Zakręciło mu się w głowie oczy lekko łzawiły. Wiedział, że to niedługo minie. Czeka go jeszcze wiele testów. Mimo to kiedy poczuł jak niechciany lokator wnika mu do płuc wbrew jego woli wzdrygnął się z obrzydzeniem o myśli jak to wszystko się kończy.



Po drugiej stronie lustra.

-Interesujące doktorze Richter... Mówi pan, że sam gaz nie jest śmiertelny?

-Sam pan widzi na przykładzie tego tu... ochotnika. Dozujemy regularnie różne dawki gazu i podobnie jak we wcześniejszych przypadkach jego organizm zwalcza dość sukcesywnie ciała Z.

-Więc jak to działa doktorze?

-Cóż pierwsza faza to zainfekowanie pacjenta naszym wirusem. Wirus nie ma szans w walce z układem odpornościowym większości ludzi i przegrywa tą walkę raz po raz. Sęk w tym, że organizm nie może się pozbyć go całkowicie jak to się dzieje z normalnymi wirusami po przebytej chorobie. Ciała Z ciągle tam są, regenerują się i atakują znowu co nie ma być może wielkiego znaczenia dla ich nosiciela. W każdym razie nie ma do pewnego czasu. Mianowicie do momentu kiedy układ odpornościowy przestaje pełnić swoje funkcje. Każda choroba, którą przejdzie pacjent może okazać się dla niego śmiertelna. Kiedy mózg człowieka umiera, przestaje bić jego serce zanikają też mechanizmy obronne. Dopiero wtedy wirus pokazuje pełnię swoich możliwości.

-To znaczy?

-Normalnie kiedy człowiek umiera, jego komórki obumierają, mózg nie pracuje, ciała ulega rozkładowi. Ciała Z jak je nazwaliśmy... podtrzymują życie organizmu choć z medycznego punkt widzenia to już nie jest życie takie jakie znamy. Obiekt wychodzi poza ramy definicji człowieka. Krew ciągle krąży w żyłach choć robi to dużo wolniej. Nie potrzebuje tlenu, właściwie nie potrzebuje nawet jedzenia mimo to odczuwa głód. Taka istota jest bardzo ograniczony zarówno w sferze emocjonalnej, nie odczuwa żadnych typowo ludzkich uczuć takich jak gniew, strach, współczucie. Dąży po prostu do zaspokojenia jedynie swoich podstawowych potrzeb w sposób dalece prymitywny. Właściwie to nawet te potrzeby ulegają zmianie. Nie jestem pewien czy ów osobnik odczuwa zmęczenie czy ból. Nie odczuwa popędu seksualnego, nie ma potrzeby snu choć u niektórych obiektów doświadczalnych zauważyliśmy coś co nazwaliśmy letargiem. Potrzeba jednak dalszych testów by zrozumieć istotę tego zjawiska. Właściwie jedynym jego motorem napędowym jest... Ekhm... Jest właśnie głód.

-Bardzo interesujące doktorze. Wyobrażałem sobie jednak, że przemiana zachodzi bardziej gwałtownie.

-Właściwie to zdarza się, że zachodzi ona gwałtownie. Wszystko zależy od organizmu obiektu. Im słabszy organizm tym przemiana zachodzi szybciej. Stosunkowo trwa od kilkunastu minut do 24 godzin.

-Ten tutaj... ochotnik. Wygląda znajomo.

-Dr. Jesco? Hmm tak wielki człowiek... Jego pomoc była nieoceniona przy naszej pracy. Dobry doktor miał jednak problemy z zachowaniem dystansu do swojej pracy. Rozumie pan, wyrzuty sumienia.

-Pan ich nie ma doktorze? Wyrzutów sumienia.

-Wierzę, że ludzie zawsze znajdą sposób by pozabijać się nawzajem. Chcę znaleźć się po właściwej stronie barykady jeżeli to nastąpi. Poza tym... Czy ta broń nie jest potrzebna nam, żeby trzymać naszych wrogów w szachu?


Mężczyzna nie odpowiedział od razu. Nie było wiadomo czy zastanawia się nad odpowiedzią czy może nawet nie dosłyszał pytania. Dla naukowca przedłużające milczenie zaczynało być już dość niezręczne. Być może widok po drugiej stronie lustra zahipnotyzował mężczyznę tak jak ludzi hipnotyzuje ogień. Może oczami wyobraźni widział co stanie się z obiektem testowym numer 157. Doktorowi Francowi Richterowi przeszły przez myśl takie możliwości. Nawet nie rozważył tego, że człowiek ten może go żałować. Był ich zleceniodawcą. Nigdy nie spotkał w życiu bardziej chłodnego mężczyzny. Po raz pierwszy przez chwilę pomyślał o tym, że potwory nie zawsze znajdują się po przeciwnej stronie lustra niż on. Nawet wtedy, nie uważał sam siebie za jednego z nich.

-Kiedy możemy spróbować bardziej zaawansowanych testów doktorze?

-Mówi pan o testach na większym obszarze?


Mężczyzna skinął głową twierdząco.

-Mówię o obszarze globalnym.

-Sir... Z całym szacunkiem, ale to szaleństwo. Nie jesteśmy wstanie kontrolować wirusa na otwartej przestrzeni. Poza tym testy o jakich mowa trwałyby lata i doprowadziły najprawdopodobniej do... do...

-Do końca znanego nam świata doktorze. Zdaje sobie z tego sprawę. Podobnie jak z tego, że istnieje wiele niedogodności w związku z takimi testami. Załóżmy jednak, że mógłbym dostarczyć panu odpowiednio dużo miejsce i zaświadczyć, że nikt z ludzi na tej planecie nie ucierpi w związku z tym. Czy mógłby pan znaleźć sposób by przyspieszyć sposób rozprzestrzeniania się wirusa.

-Być może... Wciąż jednak nie wiem jak mógłby pan...

-Doktorze pana zespół nie jest jedynym, który opracowuje przełomową technologię dla dobra tego kraju. Proszę wykonywać swoją pracę i dać mi zająć się resztą. A teraz... moglibyśmy obejrzeć inne obiekty?

-Oczywiście. Proszę za mną panie prezydencie.


Ani słowa wyjaśnienia więcej. Richter zrozumiał, że informacje najprawdopodobniej są tajne, że nie wyciągnie już więcej z tego człowieka. Był na tyle przewidujący, by nie nalegać na odpowiedzi które w najlepszym wypadku nie pozwoliły by mu zasnąć w nocy. W najgorszym nie obudziłby się już nigdy. Kiedy oprowadzał swojego gościa po reszcie ośrodka badań w jego głowie już pojawiła się myśl. Wulkan.

---

Ziemia numer 5.*

Południe Islandii. 10 kwietnia 2010 roku.




Śmigłowiec stopniowo zwalniał. Byli blisko celu. Teraz trzeba było osiągnąć odpowiednią wysokość i pozycję. Mieli tylko jedno podejście i nie można było uszkodzić kapsuły. Najprawdopodobniej skończyłoby się to niepowodzeniem misji. Zimny islandzki wiatr smagał ich po twarzach. Znosili to spokojnie, byli weteranami zadań w trudnych warunkach. Najlepsi z najlepszych. To była misja ich życia.

Równoległe światy. Major Drent pokręcił tylko głową w zadumie. Był jednym z członków niewielkiego zespołu, któremu przydzielono to zadanie. Najrozsądniej było wysłać mały oddział. Zadanie rangi najwyższej wagi państwowej jak określił to jego zwierzchnik. Mieli przejść przez jakiś tunel między wymiarami z bardzo delikatnym ładunkiem, który mieli dostarczyć do wnętrza wulkanu Eyjafjoell na Islandii. Ładunek ten wisiał swobodnie na solidnej metalowej linie zabezpieczony w sporej, solidnej kapsule. Drent był zwykłym żołnierzem, dla niego wydarzenia ostatnich dni brzmiały jak jakaś powieść science fiction. Wybrano go jednak nie bez powodu. To samo tyczyło się jego oddziału. Powód był jeden, umiał wykonywać rozkazy. Spojrzeli na jego akta. Z całą pewnością dokładnie mu się przyjrzeli. Pewnie zobaczyli w nim broń. Człowieka który bez zastanowienia się gotowy jest poświęcić cywili by ukończyć zadanie. Tak jak podczas tej akcji w Somalii, którą przypisano rebeliantom. Robił to co do niego należało. Mimo wszystko teraz było trochę inaczej. Nigdy nie był tak daleko od domu i wątpił czy uda mu się wrócić. Zapewniano ich, że po wykonaniu zadania mają zapewniony powrót, ale z taktycznego punktu widzenia operacja przeprowadzenia ich z powrotem była zbyt ryzykowna. Poza tym wiedzieli zbyt dużo i najłatwiej było zostawić ich tutaj. Być może odznaczą ich pośmiertnie pomijając szczegóły ich misji. Nieważne, nie robił tego dla medali. Robił to bo nie umiał inaczej, do tego go szkolono. Człowiek nie rodzi się bronią, człowiek może się nią stać.

-Jesteśmy dokładnie nad celem sir.

-Odczepiajcie ładunek.


Major spoglądał za nabierającą prędkością kapsułą, która w kilka sekund zniknęła w szczelinie powstałej kilka tygodni wcześniej. Misja wykonana. Czas na emeryturę.


*świat w którym rozgrywa się nasza przygoda.

---

4 dni później w tym samym miejscu w momencie zetknięcia się lawy o temperaturze 1200 stopni Celsjusza z pokrywą lodową. Lawa z łatwością stopiła ściany kapsuły uwalniając skroplony gaz. Ten zaczął parować wraz z topniejącą wodą z lodowca. Gwałtowny wybuch wewnątrz wulkanu spowodował uwolnienie się wielkiej chmury powietrza, która okryła całą Europę uniemożliwiając w niej ruch powietrzny. Z czasem wiatr rozwiał tą chmurę. Ludzie znów mogli latać i zapomnieli o tym zjawisku. Wiatr natomiast przenosił cząsteczki wody z islandzkiego lodowca i umieszczonego tam gazu po całym globie. Potem padał deszcz.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=NWB0TrrjtAU&feature=related[/MEDIA]
 
__________________
"Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021
Even a stoped clock is right twice a day

Ostatnio edytowane przez traveller : 09-01-2011 o 18:39.
traveller jest offline