Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2011, 19:24   #2
Niya
 
Niya's Avatar
 
Reputacja: 1 Niya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodze
Czuła się zmęczona. Zmęczona życiem. Ciągłe rozdarcie, w którym żyła powoli niszczyło ją od środka. Z jednej strony czuła, że postąpiła fair. Wybrała to, co uważała za słuszne i najlepsze dla siebie. Z drugiej strony wewnętrzny głos szeptał jej, że poszła na łatwiznę, zbyt szybko się poddała. Jak tylko nadarzyła się okazja wybrała drogę na skróty.

Przestała już liczyć ile czasu upłynęło od jej ucieczki z Zakonu. Nie miało to już większego znaczenia. Spojrzała ostatni raz w lustro. Granatowy dopasowany kombinezon dodawał jej seksapilu, a zarazem pewności siebie. Schowała mały blaster do kabury pod pachą jak miała to w zwyczaju robić zawsze, kiedy wychodziła z domu. Narzuciła długi czarny płaszcz. Dzisiaj miała spotkanie z klientem, dlatego dla dodatkowego bezpieczeństwa ukryła w wewnętrznej kieszeni płaszcza małe wibroostrze.

Nieco niewyspana przez znowu nawiedzające ją koszmary wyszła na ulicę. Coronet po zmierzchu tętnił życiem. Niewielkie mieszkanie, które wynajęła znajdowało się w Błękitnym sektorze, dzielnicy kantyn, kasyn, lombardów gdzie chętnie gromadzili się „pozaświatowcy”. Ominęła słynny bazar, na którym dało się kupić dosłownie wszystko i skierowała się prosto do „Ultra Violet”.

Kantyna jak kantyna. Zatłoczona była po brzegi. Asha podeszła do baru i skinęła głową na barmana. Wystarczyło, że wspomniała imię Kaardan, a natychmiast została skierowana do loży w sektorze dla „szych”. Podeszła z gracją do stolika przy, którym siedział przyjaźnie uśmiechniety, wręcz jowialny mężczyzna.
- Corelliańskie piwo – powiedziała tak żeby ją wyraźnie usłyszał.
- Tylko w czystej szklance – odpowiedział. Witaj - mężczyzna spojrzał się na Bothankę lekko zamglonym wzrokiem - Proszę nie krępuj się, usiądź.
Usiadła na przeciwko zauważając dyskretne znaki, jakie poczynił mężczyzna do ludzi wokół.
- Przejdźmy do rzeczy - powiedziała otwarcie.
Corellianin momentalnie wytrzeźwiał.
- Dobrze, więc darujmy sobie uprzejmości - usiadł wygodniej - moi ludzie potrzebują Twojej pomocy...
-Na czym ma polegać ta “pomoc”? - zapytała się.
- Widzisz… na najniższym poziomie Coronet City znajduję się tajna placówka badawcza Republiki - na stole położył datakartę - tu masz plany i dokładne położenie... A co do zadania to masz zgrać ich utajnioną bazę danych... - zrobił chwile przerwy, podczas której pociągnął łyk swojego trunku, po czym przyjrzał się dokładnie swojej rozmówczyni - jak wrócisz porozmawiamy o zapłacie, na tej karcie znajdują się też numery konta, które możesz obciążyć na rozsadną sumę. Uznaj to, jako zaliczkę...
-Gdzie jest haczyk? - zapytała.
- Nie ma, robota nie jest prosta, ale też nie powinna Ci sprawić wielkich trudności moja droga Upadła Jedi - tu uśmiechnął sie szeroko.
- W takim razie nie będzie problemem wypłacenie mi drobnej zaliczki.
- Nie lubię się powtarzać Moja Droga - oczy mężczyzny straciły wesoły blask – mówiłem, że to konto możesz obciążyć na sumę jakiej obecnie potrzebujesz...
- W takim razie do zobaczenia wkrótce.
Powoli wstała z kanapy. Jej rozmówca skierował w jej stronę szklankę, a potem upił kolejny łyk trunku.
- Cholera, ciągle kłopoty – pomyślała i wyszła na zewnątrz. Znów zaczął padać deszcz.
 
__________________
I always play fair. Exactly as fair as my opponents

I'm a fighter. I've always been a fighter. The few times when I have been at leisure, I've been miserable. I want challenges, I crave them - Mara Jade
Niya jest offline