Leonidas był dość podekscytowany, wreszcie przydział bojowy! W najbliższym czasie prawdopodobnie pierwsza misja, będzie mógł sobie polatać, nawet jeśli miała by być to najprostsza misja patrolowa będzie bardzo zadowolony. Rozejrzał się -sporo tych rekrutów-pomyślał, poza tym Leonidas nie widział żadnych znajomych, co trochę go niepokoiło. Gdy już przybyli na Aresa pokazano im ich kwatery, nie było w nich nic intrygującego dlatego Leonidas szybko rozpakował się i pod krótkim namyśle zdecydował się, że pójdzie do kantyny, przy okazji rozejrzy się trochę po statku. Bardzo go intrygował i wzbudzał podziw swoim ogromem. Gdy już dotarł do kantyny wziął coś na ząb i bacznie się rozglądał w poszukiwaniu znajomych lub obcych ale bardzo atrakcyjnych kobiecych twarzy. W końcu w nowym miejscu przydadzą się znajomości , nie może być przecież nudno, miał nadzieje że właśnie rozpoczyna się jego przygoda życia.
Nagle do mesy oficerskiej weszła wysoka blondynka o wysportowanej sylwetce. Nie wyglądała na służbistkę. Ubrana była w swobodniejszy mundur polowy. Bluzę miała nie zapiętą i każdy mógł podziwiać jej niezły biust.
-Baczność podporuczniku! - powiedziała głośno.
Leonidas wstał, zasalutował z uśmiechem.
- Żartowałam - odparła kobieta. Witamy na pokładzie Aresa. Nie bój się, my piloci trzymamy się razem - uśmiechnęła się przyjaźnie.
-Bardzo miło mi panią kapitan poznać, podporucznik Skalsky melduje się na rozkaz.
- Spocznijcie podporuczniku. Zapraszamy do gry. Właśnie mieliśmy pyknąć mała partyjkę w karty - znowu uśmiechnęła się do Skalskyego.
- Z miłą chęcią pani kapitan...?
- Mattson. Ava Mattson. Zapraszamy do stolika - mrugnęła okiem do niego. Koledzy szklaneczka czegoś mocniejszego dla pana ale już. Widać było, że jest nim zainteresowana.
-Pani kapitan już długo na Aresie? ,dla mnie whisky z lodem jeśli można.
- Niedługo - okręt dopiero rok jest w czynnej służbie. Ale znam dużo osób z Akademii bądź innych jednostek.
-Ah tak, rozumiem, podoba sie tu pani?
- Okręt jak każdy inny. Nie lubię przywiązywać się do miejsc ani osób - mrugnęła okiem.
-Aha, no tak służba nie drużba ,wszystko ma swoje plusy i minusy. Zastanawia mnie natomiast co tak piękną kobietę pociąga w tej służbie-ostatnie zdanie Leonidas wypowiedział nieco ciszej.
- Nie wiem. może ten dreszczyk niebezpieczeństwa. Nie jestem w stanie Ci odpowiedzieć. To zbyt skomplikowane. Nie powiem Ci banału w stylu od zawsze chciałam być pilotem.
-Ja nim zostałem bo chciałem robić coś pasjonującego.. . W mojej osadzie na Aeris nic takiego bym nie znalazł.
- Optymista. Jeszcze się zmienisz. Albo to ja już całkowicie utonęłam w tym dekadenckim caprikańskim środowisku.
-Zmienię się? Oby nie, dobrze mi takiemu jakim jestem, no i ciężko jest zmienić upartego pioniera.
- Jeszcze zobaczymy - uśmiechnęła się szeroko. No, ale koniec tego gadania. Rozdajemy karty. Za dwie godziny zaczyna się moja wachta.
Leonidas już nic nie odpowiedział, uśmiechnął się tylko i skupił na grze.