Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2011, 13:49   #2
Panicz
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
Problemów pewnie jest tyle ilu graczy, ale chyba najpopularniejsze jest przekonanie o nieprzystawalności psioników (wszak bardziej wiązanych ze sci-fi) do quasi-średniowiecznych światów DnD. Może jeżeli ktoś buduje scenariusze z gotowych, dostarczonych w pudełku elementów: rycerz na rumaku, zły smok w ruinach zamku i dbająca o linię księżniczka na wieży, to jakieś dziwadła, które nijak się mają do seriali z cyklu 'Król Artur i jego gang' zwyczajnie wygwiżdżą. Wewnętrznego wrażenia, że 'coś tu jednak nie gra' ciężko się pozbyć i nie wiem, jaka może być recepta na oswojenie zwolenników mniej 'nowoczesnego' podejścia do fantasy z psioniką. Chyba rzecz trzeba po prostu ostrożnie dawkować, może podsuwając przez dłuższy czas, jaki bohaterowie spędzają w świecie gry - niby to mimochodem - wskazówki, że 'gdzieś-tam' jest coś wyjątkowego, podobnego do magii, a jednak zupełnie odmiennego. Przyznam, że po kontakcie z podręcznikiem, nieprzychylnym wobec psionów grajkom może być jeszcze ciężej. Coś unikalnego i elitarnego jest równie elitarne jak chińskie podkoszulki. Zalew specjalnych przedmiotów, talizmanów, gadżetów i niemagicznego badziewia, które nagle powinny znaleźć się w zasięgu postaci robi niezłą bardachę. Niby postać ma pełne prawo do bycia traktowaną na równi z resztą, ale jak tu nagle wytłumaczyć wysyp nagród do niej dopasowanych? Przez całą kampanię było pusto, psionika to jakieś novum, które nadeszło wraz z graczem psionem, a tu się okazuje, że jednak ów 'jeden na milion' znajduje w ruinach dość ekwipunku, by się wystroić od stóp do głów w 'swoją magię'.

Psionika zostaje postawiona obok magii, co jest zrozumiałe, bo niby nie jest tym samym, ale to rodzi ten problem, że stawia na głowie cały system. Nagle, by drużyna nie była niepokonaną zaczną się pojawiać jakieś psioniczne potworki, zaklęcia o wzbogaconym działaniu i dziwnym trafem drzwi do lochu będą chronione nie tylko przed magią, ale coby za łatwo nie było i przed psioniką. Rodzi to u mnie skojarzenia z grami komputerowymi, gdzie dla dania równych szans nowym postaciom nagle pojawia się w świecie wszystko to, czego w nim do tej pory brakowało.

Jednocześnie, prowadząc sesję w klimatach low-magic czy też może po prostu ucinając nieco ten zawarty w podręcznikach wysyp 'wszystkiego' można uniknąć problemu przeładowania sesji czymś, co z samego swego charakteru ma być ultraegzotyką. No, a wtedy chyba archetyp naginającego umysły psiona czy skaczącego po ścianach psychowojownika wpasuje się równie dobrze jak wizja z uśmiechem wyrywającego strzały z piersi barbarzyńcy czy zmieniającego ludzi w skalne bryły magika. W 'Wiedźminie' czy nawet 'Thorgalu', nie do końca 'klasycznych' kawałkach fantastyki, psionika sprawdza się nieźle. Istniejąc gdzieś tam, obok, w cieniu magii.
 
Panicz jest offline