Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2011, 16:06   #4
Nemo
 
Nemo's Avatar
 
Reputacja: 1 Nemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumny
Okrutne śmierci, mordercze niziołki, bezużyteczni kapłani, płaczący ojcowie. Pannica o płomiennych włosach nie mogła powstrzymać się od uśmiechu, rozważając całą tą sprawę. Nie dlatego, że obraz zabójczego kurdupla był wyjątkowo zabawny, ani dlatego, że widok pozbawionego swego potomka rodziciela wywoływał w niej gigantyczny uśmiech na przeuroczej twarzycce. Bo tak nie było. Po prostu wyraz, który następował po “płaczących ojcach”, sprawiał, że cała ta sytuacja chwytała jej zainteresowanie stalowym chwytem i puścić nie chciała.

“Nagroda”.

Złote monety. Złote monety sprawiały, że na wszystko spoglądała w zupełnie innym świetle! Śmierć nieznaego jej chłopczyka, wobec której normalnie wzruszyłaby ramionami i możliwe że skomentowałaby jego niegodny sposób zejścia bardzo dowcipnie, bo nie był ani osobą do której miałaby jakiekolwiek więzy emocjonalne, ani uroczym kotkiem, nagle stawała się kwestią bardzo istotną i wartą rozwiązania, przyniesienia sprawiedliwości i tak dalej. Bo ostatnia operacja pozostawiła ją niestety, niemal zupełnie bez grosza przy swej przemiłej duszy, a nie chciała ryzykować robienia majątku na wyrobach, które rozpływają się po kilku godzinach. A przynajmniej nie przed podjęciem decyzji odnośnie wyrwania się z tej dziury na stałe. Tak. Zdecydowanie.

Potrzebowała teraz pieniędzy.

Nie śmiawszy ingerować w rozważania Panienki wysoki mężczyzna szedł pół kroku za nią. Droga do Nyth nie należała do najprzyjemniejszych, więc podróżni zasługiwali na chwilę snu w pościelonych łóżkach. Antara przyglądał się dyskretnie kolejnym szyldom, mijając te wyglądające na mogące zbytnio nadwątlić szczupłe zasoby finansowe Panienki oraz, te których nie powinna zaszczycać swoją obecnością. Ostatecznie, zanim para podróżnych zawędrowała w pobliże enklawy Czerwonych Czarnoksiężników, jak niegdyś kazali siebie nazywać, okazało się że gospoda będąca miejscem zbrodni na Marco mieściła się w wymaganiach. Bez słowa ubrany w brąz i szarość mężczyzna otworzył i przytrzymał drzwi przed Panienką Gaspare.

W wynajętym pokoju na widocznym miejscu czekał na nich list, po który Antara sięgnął bez głębszego zastanowienia, przynajmniej póki do myślenia nie zmusiła go karząca piąstka w kark. Gaspare spojrzała na swojego sługę z mieszaniną dezaprobaty, złości oraz zdrowej paranoi.
-Czy Twoja poprzednia właścic...- - ugryzła się w wargę, rzuciła nerwowe spojrzenie to w lewo, to w prawo, sprawdzając czy któryś z kapłanów nie wyskoczy na nią z przysłowiowej szafy. - Twoja była właścicielka nigdy nie otrzymywała anonimowej korenspondencji i listów miłosnych? Chyba pamiętasz jaka była poprawna procedura działania w takich wypadkach, co?
Wzdychając ciężko, zmrużyła oczy, które zaświeciły się niczym dwie studnie nadludzkiej potęgi.
-Czysty., zawyrokowała. Co nie przeszkadzało jej opuścić pokoju, przespacerować się kawalek dalej i zatkać uszy, tak na wszelki wypadek. Bo przecież paskudni Czerwoni mogli wywieszyć jej przybycie tutaj i stwierdzić, że kąpanie jednej z ich przedstawicielek w truciźnie było prześwietnym żartem i należy zwrócić przysługę.

Panienko! Zdaje się, że ów list zaadresowany jest do Panienki. Wysłany przez niejaką Sybillę. - Mężczyzna, który na całe swoje szczęście nie skończył w runicznej eksplozji, zignorował fakt, że autorka wymieniła również jego imię.
-Sybillę...? - Gaspare zamyśliła się głęboko, wysuwając w dziecinnym odruchu język w kąciku ust. Sybilla? Czy kojarzyła jakąkolwiek Sybillę?
-I czego chce ta Sybilla? - Nie. Nie kojarzyła żadnej Sybilli. Stąd w jej głosie rezonował zdrowy sceptyzm i nieufność.
-Prosi o pomoc w rozwiązaniu zagadki mordestwa Marco. - Antara wyjaśnił usłużnie. - Twierdzi, że Oghma zesłał jej taką wizję. Najwyraźniej jej bóstwo nie uznało za stosowne wyjawić samej tożsamości mordercy.
-Nie spoglądasz wystarczająco głęboko, Antaro. - Głos rudej wypełniła pełna samosatysfakcji mieszanka tonu karcącego i poczucia intelektualnej wyższości. Uniosła bródkę, jedną dłonią podparła się pod boczek, a palcem drugiej merdała w kierunkuAntary karcąco. - Całe stado mniej czy bardziej kompetentnych kapłanów podobno tańczyło nad zwłokami tego chłopca. A skoro nie udało im się go przywrócić do życia mimo głębokiej chęci wspomożenia miejscowych świątyń przez jego całkiem bogatego tatusia, znaczy to mniej więcej tyle, że zabójca posiadał jakiś sposób uwięzienia duszy nieboraka. Czy to przez broń wykonaną z odpowiednich materiałów, czy to przez specjalistyczne klątwy i zaklęcia. Skoro miał dostęp do takich środków pewnie wokół jego osoby roztoczono sieć ochronną przeciwko wieszczeniu. Naprawdę, Antaro, to elementarne.
Oczywiście, Panienka zapewne się nie myli. - Mężczyzna odpowiedział nieznacznie ściszonym głosem. - Na miejsce spotkania Sybilla raczyła wyznaczyć tę gospodę, lecz nie podano godziny. Sądzę więc, że możemy zejść do głównej sali kiedy tylko Panienka się odświeży. - Służący miał zamiar zaproponować okład z gorącego ręcznika, choć Gaspare niezmiernie rzadko miała ochotę poddawać się temu zabiegowi. Być może miały z tym coś wspólnego pogardliwe i oskarżycielskie spojrzenia jej przełożonych kapłanów, gdy pojawiła się w jego towarzystwie przy nich po raz pierwszy.

***

-Doskonale, doskonale. Dla małej intelektualnej gimnastyki; po samym liście, powinieneś mieć niejakie pojęcie, pod kątem jakiej osoby powinniśmy przeskanować to pomieszczenie, używając przeuroczych stron spojrzenia detekcyjnego.
-Nie ulega wątpliwości, że Sybilla siedzi przy tamtym stoliku. - Mężczyzna wygładził wąsy i dyskretnie wskazał na elfkę, wokół której zaczęli zbierać się pozostali śmiałkowie.
-Nie psuj mi zabawy, - fuknęła naburmuszona niewiasta. - Przeskakujesz od razu do rozwiązania. Jeśli pominiesz proces myślenia, Twoje ciało intelektualne przeobrazi się w małe brzydkie bagienko, wiesz? Poza tym, to że zbierają się wokół niej poszukiwacze przygód nie jest wystarczająco wskazówką. Może powinna jeszcze siedzieć w ciemnym rogu sali, co?

Pozwól że Ci wyjaśnię.
- Antarze nie pozostało nic, jak uprzejmie i z pełną uwagą wysłuchać Gaspare.

Imię sugeruje kobietę, jednak zakładanie na samej tej podstawie, że to niewiasta, jest niewybaczalne. Reszta wiadomości sformowana jest w podejrzanie rodzajowo neutralny sposób, a gdyby oceniać płeć po imionach, ja powinnam miast w spódnicy, śmigać w spodniach.

Dużo lepszą wskazówką jest to, że nadawca został pobłogosławiony wizją przez swoje bóstwo. Co można z tego wynieść? Takiego sformułowania używają niemal tylko osoby silnie powiązane ze strukturami kościelnymi, których moc płynie z bożych łask. Dlatego można założyć, że nasz bądź nasza Sybilla włada magią boską.

Oczywiście, magia pozostaje magią i jak niemal każda siła, pozostawia swoje ślady, które wystarczająco bystry śledczy potrafi odnaleźć. Odnalezienie odpowiedniej aury to podstawa!

...no, i muszę przyznać, że fakt że wszystkie pozostałe stoliki są zajęte, a tylko przy tym dochodzą kolejne osoby niczym jak na spotkanie, wyjątkowo dobrze pasuje do sugestii zawartej w wiadomości. Prawda, że proste?
- Dziewczyna, która właśnie wysuwała język koncentrując się w poszukiwaniu aur mniejszych i większych, najwyraźniej oczekiwała na pochwałę.

Niezwykle dogłębna analiza, Panienko. - Antara przyznał bez krzty ironii w głosie. - Czy jest coś o czym powinniśmy wiedzieć w kwestii pozostałych zaproszonych przez nią osób?
Panienka milczała przez chwilę, analizując informacje, które dojrzała. Po chwili pozwoliła mocy rozwiać się niczym pył na wietrze, po czym z cwanym, godnym bezlitosnego chciwego gnomiego kupca uśmiechem, spojrzała na swojego “przyjaciela”.
-Jest tona interesujących rzeczy, które powinniśmy o nich wiedzieć. Ale to pozostawie Tobie, ja nie mam cierpliwości do socjalizowania się. - To prawda. Antara miał już nie jedną okazje do zaobserowwania jej nieco zbyt wybuchowego temperamentu i skłonności do patrzenia na ludzi z góry oraz z pogardą, co w połączeniu z rasowymi uprzedzeniami oraz przedmiotowym traktowaniem istot żywych innych niż urocze kotki niezbyt sprzyjało zawiązywaniu nowych przyjaźni. Pierwsze problemy było już widać w spojrzeniu rudej, gdy zorientowała się, jak szpiczaste są uszy domniemanej Sybilli.

***

-Niewątpliwie tragedia nie leży w niczyim interesie. - Żwawym, zdecydowanym i zdeterminowanym krokiem, dosiadła się do stolika. Rzuciła reszcie ostrożne, kalkulujące spojrzenia. - Nazywam się Gaspare, a to jest, cóż, potrafi się przedstawić sam. Domyślam się, że cała ta reszta jest równie niezbędna, co my, hm? Poczucie specjalności i unikalności jakie początkowo mnie otaczało nieco zmalało, ha ha. - Tak, dowcipy tego typu były przykładem powodów, dla których nawet ludzie którzy uważali buzię rudej za przeuroczą, wycofywali swoją sympatię gdy owa buzia zaczęła przemawiać.
- Antara. - Służący natychmiast podsunął przed dziewczynę kieliszek mocnego alkoholu nie zważając na to, że był to trunek zdecydowanie zbyt silny dla kogoś o młodej aparycji Gaspare. - Dla was też zamówić?
 
__________________
A true gamer should do his best to create the most powerful character possible! And to that end you need to find the most gamebreaking combination of skills, feats, weapons and armors! All of that for the ultimate purpose of making you character stronger and stronger!
That's the true essence of the RPG games!
Nemo jest offline