Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2011, 22:24   #8
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
[2 Februarus 146 roku C.T.] dolny pokład Hekstusa 8; ładownie


Jestem... nieco skołowany, sen zabrał mi tak wiele, wiem że to nie mój pierwszy, ale teraz to nieistotne. Kim jestem... czym jestem? Wdycham głęboko powietrze, nie rozpoznaję niczego, ani jednego zapachu lub widoku, no może poza kurzem i pajęczynami. W głowie odbija mi się echem jakaś nazwa, golem... nie, to nie golem, to Golem. Tak, to ja, teraz pamiętam, chociaż nie, to nie jest moje imię, straciłem swoje, to ktoś mi nadał, ale póki co starczy. Podniosłem wzrok i dostrzegłem elfa, uzbrojonego, wydawał się przerażony, przyznaję, nie byłem w szczytowej formie, miała być tylko drzemka upiększająca a ile przespałem, dni, lata, wieki? Zrobiłem jedyną rozsądną rzecz.
- Zjadłbym coś, masz coś może? - mój głos jest łamliwy, przez chwilę zastanawiam się czy jakiś pająk nie uwił sobie tam gniazda, może po prostu tak długo nic nie mówiłem że prawie zapomniałem jak się to robi. Stoję spokojnie, nie chcę go nastraszyć jeszcze bardziej, nie stanowi specjalnego zagrożenia, nie jakieś sensowne, wiem że jest mnie mniej, czegoś mi brak, nie tylko wspomnień, czegoś czego pilnowałem, zagrożenia przed którym miałem strzec siebie lub innych? Wszystkie rozważania przerywa burczenie moich dwóch żołądków.
- Ty, co tu jesteś przestań robić sobie głupie żarty i pokaż się. Nie jesteś przecież tchórzem? Uznał chyba że jestem posąg i zaczął rozglądać się w poszukiwaniu osoby, która do niego mówiła.
- Widzisz mnie, przecież, chyba że jesteś ślepy? - zaczynam strzepywać z siebie pajęczyny, powolnymi delikatnymi ruchami, jakbym musiał się najpierw solidnie przeciągnąć.
Cofnął się zaskoczony. Posąg nie dość, że mówił to jeszcze się poruszał.
- Nie jestem ślepy. Widzę cię dobrze. Tylko, że? Posągi nie powinny mówić ani się ruszać.
- Niesamowite, nieprawdaż? Może mi powiesz co to za miejsce, ostatnie co pamiętam to kaer. - zaczynam oglądać swoje ciało, dużo się w nim pozmieniało.
- To jest ładownia powietrznej barki. - Tyle informacji powinno mi wystarczyć jak mu się wydawało, chyba więcej udzielać nie zamierzał. Powoli położył dłoń na rękojeści krótkiego miecza.
- Powietrzna barka, hmm. Therańska, kryształowych łupieżców? Za wiele mi to nie mówi, Kaer Toussard, tam powinienem się znajdować, wiesz coś na ten temat? - Wymruczałem niskim dudniącym głosem.
- Nie wiem skąd się tu wziąłeś, dlaczego tu jesteś i kto cię tu przytaszczył. Wiem za to, że twoje nagłe ożywienie jest mi wyjątkowo nie na rękę.
- Mi trochę nie na rękę jest to że ktoś w ogóle mnie tu przytaszczył, no cóż, mogło być chyba gorzej. - mówię powoli, wygląda jakbym nie przejmował się zupełnie lekką groźbą w jego głosie. - Będę musiał chyba wyjść się popytać w takim razie. - dokańczam z lekkim uśmiechem.
- Tu właśnie pojawia się problem. Jako szanujący się przestępca nie mogę pozwolić Ci wyjść. Jako ja dodatkowo nie mogę pozwolić być został przy życiu, chyba, że przedstawisz mi jakiejś oferty, która mogłaby mnie zainteresować. - Prawą ręką drapał się po ramieniu, by w razie, czego mieć bliżej do rękojeści karabinu.
Podszedłem do niego nieco bliżej, teraz właściwie dostrzegł jak wygląda moje ciało, jak kamień, pokryty spękaniami, do tego po wierzchu przebiegają żyłki orichalku wrośniętego we mnie, na piersiach dwie płyty jak stopione meteoryty.
- Tak, mam dla Ciebie ofertę, ty się odsuniesz z mojej drogi a ja nie zamienię Cię w mokrą plamę. - mówię z lekkim uśmiechem. Cała ładownia lekko drży pod moimi krokami.
- Nie o taką ofertę mi się rozchodziło, lecz biorąc pod uwagę twoje argumenty jestem gotów na nią przystać. - Niemal warcząc, z wściekłością wypisaną na twarzy odsunął się na bok.
- Cieszy mnie że się rozumiemy. - Odsunąłem skrzynie stojące na swojej drodze, jakby były puste a nie wyładowane różnymi dobrami. Moja przeszło dwumetrowa sylwetka przecisnęła się obok elfa i ruszyłem w kierunku korytarzy i pokładów statku.
- Bądź tak łaskaw nie wspominać, że mnie widziałeś. Nie potrzeba mi tu obsługi barki. - rzucił za mną z rezygnacją.
- Przecież nikogo tu nie ma, tylko ładownia pełna bezwartościowych gratów. - rzuciłem na odchodne, ale nie byłem pewien czy faktycznie to usłyszał, bo dźwięk bardziej przypominał dudnienie kamieni a akustyka wszystko potwornie zniekształcała.
Nie czekając na potwierdzenie, czy usłyszał to, co powiedziałem, czy co innego zabrał się za dalsze popełnianie złodziejskiego precedensu.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline