Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2011, 19:44   #6
Hermit
 
Hermit's Avatar
 
Reputacja: 1 Hermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodze
Ten sen zdawał mi się bardziej realistyczny, niż zwykle. A może to było tylko zatarte wspomnienie... Biegłem sam przez las. Wszystko wydawało się takie wielkie, tylko ja taki mały. Biegłem co sił w nogach przed siebie, tylko dlaczego? Jaki był cel mojego biegu? W dłoni spoczywał mi mały, drewniany mieczyk, którym zawsze bawiłem się przed obejściem.
Nagle obraz lasu się rozwiał, a sam spostrzegłem że stoję już na miejscu. Czułem, że to właśnie tutaj kierowały mnie moje stopy. Patrzałem na wody morza, które wzburzone targało falami ku brzegu. Obróciłem się, i dostrzegłem mężczyznę przeszytego strzałami. Jedna była złamana. Spoglądał mi w oczy, a ja jemu. Czułem wtedy dziwne uczucie. Nie był to strach, lecz smutek przemieszany z radością. Wojownik zdawał mi się znajomy, lecz nigdy nie mogłem przypomnieć sobie kim on jest. Trauma z dzieciństwa, albo może pokręcony sen? Kto to wie...


Mężczyzna mamrotał coś, lecz straszcie cicho. Jego słowa wydawały się niczym szept, a jednak usta otwierał szeroko. Postanowiłem podejść, zaciekawiony jak nigdy wcześniej, lecz obraz począł powoli się rozwijać

~*~

A jednak usnąłem. Przymknąłem oczy zaledwie na chwile, a sen skradł mnie w swoje odmęty. Przez głowę przelatywało mi masę złych uczuć. Złość targała mną na boki, lecz nie poruszyłem się. Jak spałem oparty z kapturem zarzuconym na głowę, tak dalej trwałem w tej samej pozycji. W przedziale panował gwar. Z głosów poznałem, że w zamieszaniu biorą udział moi znajomi. Kąpani, od siedmiu boleści. Przezornie, spokojnym ruchem przesunąłem prawą dłoń z kolana, do pasa. Jako ze nadal byłem skryty pod płaszczem, nikt nie widział, na czym teraz trzymam rękę. Nie, to był jednak sztylet. Dając spokojnie toczyć się wydarzeniom, chrapnąłem przeciągle i od mamrotałem coś, jako że niby nic mnie nie zbudziło.

Niech ino się okaże że zrobili to zamieszanie na marne, a sam sprawie im nagły ból szczęki
 
__________________
"Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła"
Chan
Hermit jest offline