Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2011, 01:24   #7
Takeda
 
Takeda's Avatar
 
Reputacja: 1 Takeda ma wyłączoną reputację
Stara krasnoludzka mądrość "nie wsadzaj nosa w nie swoje sprawy, bo możesz oberwać", najwyraźniej była wam kompletnie obca. Drzemiąca w was chęć przygód i pragnienie wyzwań oraz nuda ostatnich dni sprawiła, że mimo lekkiego zdezorientowania zareagowaliście szybko i zdecydowanie. Pierwszy na równe nogi poderwał się Alaster. Był strasznie oburzony tym, że ktoś zakłóca mu sen. Podniósł się z ławki i stanął obok gnomki, blokując jednocześnie przejście. Właścicielka skórzanej torby wyraźnie odetchnęła z ulgą na ten widok. Jegh jednak na tym nie skończył. Zażądał wyjaśnień od stojących przy drzwiach zbrojnokuty, gestykulując przy tym mocno płonącymi dłońmi. Stojąca obok gnomka uśmiechnęła się lekko kącikiem ust na ten widok.
Nie tylko Alaster palił się do konfrontacji. Po chwili za jego plecami pojawił się Draugdin, który równie dosadnym głosem powtórzył prośbę o wyjaśnienie sytuacji. I by zaakcentować, że nie zadowoli się marnymi kłamstewkami, zdecydowanym gestem poprawił miecz u pasa.
Wasza znajomość trwa dopiero kilkanaście dni, ale wygląda na to, że jesteście coraz lepiej zgrani. Altan stanął za wami nie mówiąc ani słowa, jednak wykonane gest mówiły sama za siebie. W trójkę patrzyliście w stronę stojących przy drzwiach zbrojnokuty. Wasze zdecydowane, pozbawione strachu spojrzenia wyrażały złość i gotowość do walki, gdyby wasi przeciwnicy nie zechcieli spełnić waszej prośby.
Jedynie młody Niklach, nie wiadomo czy ze strachu, czy może przebiegłości, nie ruszył się z miejsca i bacznie obserwował gnomkę. A może on po prostu nie lubił tłoku? Jego mina nie zdradzała wiele z jego myśli i uczuć. Wyglądał na zgubionego w zaistniałej sytuacji.
Rehbert natomiast, który twierdził, że należał kiedyś do kompanii najemników spał jak gdyby nigdy nic. Na dodatek chrapał głośno i mamrotał coś pod nosem.



Alaster Jegh, Draugdin, Altan
W trójkę stanęliście obok gnomki niczym straż przy królowej w chwili zagrożenia. Wasze zimne niczym stal spojrzenia wbiliście w stojących na przeciwko zbrojnokutych. Czekając na ich odpowiedź uświadomiliście sobie, że walka w ciasnym przedziale pędzącego pociągu może stanowić spory problem. I nie chodziło bynajmniej o siłę waszych przeciwników, ale o straszne zagęszczenie przestrzeni i brak swobody ruchu. W tej sytuacji prędzej byście się poranili nawzajem niż zaszkodzili zbrojnokutym. Było już jednak za późno, by się wycofać. Z kamiennymi twarzami staliście, więc dalej twardo u boku gnomki.
Zbrojnokuci w bezruchu patrzyli na was pokaz siły i zdecydowania. Ich stoicki spokój i milczenie bardzo was niepokoiły. Mimo humanoidalnych kształtów wyglądali nieludzko. Golemy z drewna i stali ożywione za pomocą magii. Ponoć mają własną świadomość, a jak niektórzy twierdzą nawet duszę. Czy to jednak możliwe, żeby za tymi kamiennymi twarzami kryły się ludzkie uczucia. Wielu twierdzi, że nie. W tej chwili jesteście gotowi się z nimi zgodzić.
Cisza jak zapadła po waszych słowa zaczynała się niepokojąco dłużyć. Rytmiczny stukot kół odmierzał kolejne sekundy pełne napięcia i niepewności.
Przemknęło wam przez myśl, że oni obmyślają taktykę. Zostali wszak stworzeni jako doskonali żołnierze, a ich nieprzeciętne umiejętności zostały nie raz potwierdzone w zakończonej niedawno wojnie.
Zaczęliście się mocno obawiać, czy słusznie postąpiliście stając im na drodze. Przewaga liczebna jest zdecydowanie po waszej stronie, ale doświadczenie i zgranie niekoniecznie. Znaliście się słabo i nie mieliście do tej pory poznać nawzajem swoich umiejętności, a tym bardziej wypracować taktyki zwarć. Każda upływająca sekunda uświadamiała wam, że popełniliście błąd. Stłoczeni na małej przestrzeni stanowiliście łatwy cel, a na domiar złego obronna w tych warunkach graniczyła z cudem. Zaczęliście zazdrościć śpiącemu Rehbertowi i wystraszonemu Niklachowi. Wystraszonemu, phi... Wasz strach i obawa o to co się stanie były o niebo większe. Mieniące się jednostajnym blaskiem oczy zbrojnokutych wpatrywały się was. Zaczynało to być nie do zniesienia.
Już mieliście odezwać się ponownie, gdy jeden z nich ruszył się gwałtownie. Wasze mięśnie napięte jak postronki, spięły się jeszcze bardziej. Zbrojnokuty jednak tylko szybko przykucnął, by zrównać się wzrokiem z gnomką.
- Myślisz, że jesteś sprytna co? - odezwał się, a jego głos brzmiał jakby wydobywał się z wnętrza metalowej tuby - To się jeszcze okaże.
Po tych słowach ponownie się wyprostował i rzekł do was:
- Do zobaczenia panowie!
Mieliście dziwne uczucie, że to zwykłe pożegnanie zabrzmiało jak groźba.
Zbrojnokuci nie odrywając od was oczu zaczęli opuszczać przedział.

Nicklach Stiger
Pozostałeś na miejscu. W przejściu pomiędzy ławkami było i tak już wystarczająco tłoczno. W takim tłoku twoja obecność tylko by jeszcze bardziej pogorszyła obecną sytuację. Twoi w gorącej wodzie kąpani towarzysze, najwyraźniej nie zdawali sobie z tego sprawy. Ich problem. Twoje pozycja miała dwie podstawowe zalety. Po pierwsze miałeś cały czas oko na gnomkę, która wszak była powodem awantury, a po drugie w chwili ataku zbrojnokutych miałeś najlepszą pozycję zarówno do ataku, jak i obrony. Gdy Alaster stanął w obronie gnomki, ta odetchnęła z ulgą. Sama nie miała szans, by uciec przed pościgiem. Teraz gdy w jej obronie stanęło trzech awanturników jej szanse na wyjście cało z opresji wyraźnie wzrosły. Po tym jak najpierw Jegh, potem Draugdin zażądali wyjaśnienia sytuacji na jej twarzy pojawił się uśmiech. Uspokojona przebiegiem zdarzeń, poprawił torbę i wsunęła głębiej drewniane pudełko. I dopiero w tej chwili poczuła, że ją obserwujesz. Przez chwile na jej twarzy zagościł grymas zmieszania. Szybko jednak zawadiacki uśmiech zmazał skonfundowanie.
- Myślisz, że jesteś sprytna co? - wasze małe tete-a-tete przerwał tubalny głos jednego ze zbrojnokutych.
Gnomka obróciła się w jego stronę i w napięciu czekała na dalszy rozwój wydarzeń.
- Do zobaczenia panowie! - dodał po chwili golem.
Usłyszałeś odgłos otwieranych drzwi. Najwyraźniej chwilowo zbrojnokuci odpuścili gnomce, a tym samym twoim towarzyszom. Wyglądało na to, że mieli więcej rozumu niż oni.

Rehbert Graf
Z zamkniętymi oczami i ręką na broni nasłuchiwałeś co się wydarzy. Po tym jak twoi kompanii zażądali wyjaśnień co się tak właściwie dzieje, zapanowała długa niezręczna cisza. Stukot kół pociągu odmierzał kolejne sekundy. Zdawałeś sobie sprawę, że ty i Nicklach macie najlepsze pozycje do walki w razie ataku zbrojnokutych. Reszta drużyny zareagowała zbyt gwałtownie i teraz pewnie pluła sobie w brodę. Zastanawiałeś się czy zbrojnokuci tak długo myślą nad odpowiedzią, czy po prostu obmyślają strategię ataku.
Nagle usłyszałeś szurnięcie, a po chwili szczęk broni. Jak się na szczęście okazało nie był to początek walki, tylko słabe nerwy twoich kompanów. Gwałtowny ruch zbrojnokutego sprawił, że ich mięśnie sam się skurczyły i spięły.
- Myślisz, że jesteś sprytna co? - te słowa najwyraźniej musiały być skierowane do gnomki.
- Do zobaczenia panowie! - pożegnał się golem i usłyszałeś odgłos otwieranych drzwi.
Wygląda na to, że walki nie będzie. Przynajmniej na razie.

WSZYSCY
Gdy zbrojnokuci opuścili przedział do końca mają was na oku, wasza uwaga skupiła się na gnomce. To ona była główną przyczyną awantury, która tylko dzięki rozwadze i ostrożności golemów nie skończyła się rozlewem krwi.
Gnomka zdjęła z głowy podniszczoną skórzaną czapkę z daszkiem i ukłoniła się przed wami.
- Frida Cantelupi Gryzylda Tralk, ale możecie mi mówić Frida lub Mysza jak kto woli. - uśmiechnęła się, patrząc na wasze zacięte twarze - Bardzo wam dziękuję. Gdyby nie wy byłoby ze mną krucho, a tak... Mysza znowu uszła cało - posyła wam kolejny zawadiacki i zakłada czapkę z powrotem na głowę.
 
__________________
"Lepiej w ciszy lojalności dochować...
Nigdy nie wiesz, gdzie czai się sztruks" Sokół

Ostatnio edytowane przez Takeda : 21-01-2011 o 15:53. Powód: poprawa imienia postaci deMausa
Takeda jest offline