Panowie poradzili sobie, choć jak się okazało nie było z czym. Prawie. Sytuacja była coraz bardziej ciekawa.
Nie ruszając się z miejsca i nie otwierając szerzej oczu powiedziałem:
- Sam się do diabła obudziłeś, więc nie płacz... Czy mógłbyś sprawdzić czy przesyłka jest na miejscu? - zapytałem delikatnie podnosząc głowę i spoglądając na właściciela plecaka z pudełkiem. - Panienka ma ciekawe drewniane pudełko, które tak skrzętnie chowa...
- Bardzo mi niezmiernie poznać - stwierdziłem patrząc z ukosa na gnomkę - co właściwie się stało, ze zasłużyła pani na względy zbrojnokutych? - zapytałem znudzonym głosem zanim towarzysze usiedli.
Ostatnio edytowane przez Aschaar : 21-01-2011 o 22:22.
|