Tharin
Drobny krasnolud spojrzał spokojnie na pozostałych, jego oczy sunęły wzdłuż mokrej od deszczu ulicy powoli zatrzymując się na każdym z podejrzanych ochotników. Stał i czekał aż zimne krople ukoją jego zmęczone ciało. Po jego zeszpeconej twarzy przebiegał delikatny dreszczyk, gdy tylko któryś z domniemanych bohaterów spostrzegał jego czarne, nienaturalne blizny. Tłuste, długie włosy nie zasłaniały całkowicie jakiegoś wypalonego mistycznego symbolu ciągnącego się od jego twarzy, wzdłuż szyi i znikającego za mocno przylegającym do ciała ubraniem. Gdyby nie potężny symbol Moradina uwieszony na grubym rzemieniu można by przypuszczać, iż ten cherlawy krasnolud dopiero co wydarł się z objęć demonów.
Tharin dotknął świętego symbolu, szepnął kilka niewyraźnych słów i mimowolnie dotknął pięknego, połyskującego rapiera zwisającego u pasa. Utkwił wzrok w drzwiach gospody. Powoli, niepostrzeżenie przesuwał się za bardem. Gdyby tylko ktoś go dostrzegł, co naprawdę nie było łatwą sztuką, gotów był do natychmiastowej ucieczki. Postępował rozważnie, z chirurgiczną precyzją, ale i nabytym przez życie doświadczeniem.
__________________ "Niektórzy patrzą na świat i pytają: Dlaczego?
Inni patrzą na swoje marzenia i pytają: Dlaczego nie?"
George Bernard Shaw |