Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-07-2006, 00:25   #2
anima vilis
 
Reputacja: 1 anima vilis ma wyłączoną reputację
Rozdział I

Obudził się. Właściwie nie chciał przerywać błogiego stanu nieświadomości, kiedy człowiekowi jest wszysko jedno, ale promienie popołudniowego Słońca padające mu prosto w twarz, zmusiły go do pożegnania się z Morfeuszem. Był zły,że musi zwlec sie z łóżka, a własciwie stosu brudnych szmat, na którym sypiał. Było mu niedobrze, zdecydowanie jego żoładek zapisał sie na kurs jakiejś cholernej polki.
-Nic mi nie jest, nic mi nie będzie!- myślał otwierając oczy. Ogarnął wzrokiem pomieszczenie. Korowód pustych butelek pod ścianą, do których poprzedniej nocy dołączyło kilka nowych, róznobarwne zacieki i niedopałki sterczące z doniczek w zastępstwie roślin uświadomiły mu że jest we własnym domu. Niestety również tej nocy nie zdarzył się cud i żadna magiczna siła nie teleportowała go do lepszego świata. Magiczne siły unikały go ostatnimi czasy, własciwie nigdy nie były nim szczególnie zainteresowane, coż tak to bywa, gdy jesteś przesiąknięty przeciętnością.
Z przyzywczajenia rzucił okiem na kalendarz. 24 listopad. Tę samą datę widział codziennie od paru miesięcy. Ale nie przeszkadzało mu, że czas nie stanął w miejscu, pory roku zmieniały się i w tej chwili królowała wiosna. Po prostu nie był człowiekiem, przywiązującym wagę do szczegółów.
Powoli podniósł się z łóżka. Mimo wszystko zbyt gwłatownie jak dla jego nadwyrężonego układu pokarmowego. Gęsta maź cuchnąca alkoholem wyladowała na podłodze. Nie przejął się tym, poczuł jedynie szczerą radość na myśl, że nie ma dywanu i nie bedzie musiał wyskrobywać z niego wymiocin. Jedną z nielicznych zasad jakimi kierował się w życiu była obojętność na rzeczywistość, pozwalało mu to odnaleźć jakieś prymitywne poczucie szczęscia.Nie da się skrzywdzić człowieka, któremu jest wszystko jedno.
Podszedł do okna. Oparł czoło o brudną szybę. Brzęczało mu w uszach.
-Pieprzony kac!
Po chwili zorientował się, że dźwięk nie rozlega sie w jego głowie. Dzwonił telefon. Pośpiesznie zaczął szukać aparatu. Wyłowił go z dna pustego akwarium. Rybki już dawno zostały spożytkowane do ważniejszych celów niż tylko bycie żywą dekoracją - nie miał zbyt wysublimowanego smaku, zwłaszcza gdy był głodny. Podniósł słuchawkę i przyłożył ją do ucha, świadomy, że na tę rozmowę czekał od dawna.
 
anima vilis jest offline