Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-01-2011, 20:39   #27
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Thumbs up Odpis 4

Ogłoszenie:
Głównie z uwagi na nieobecność graczy (czasem również z przyczyn fabularnych) mogą nastąpić różne "zawirowania czasu" i "przełamanie chronologii" jeśli ktoś czytałby odpisy dla dwóch różnych osób. Niekiedy może to niepotrzebnie wprowadzić zagubienie stąd przypominam o radzie dla graczy, aby odpisywali na odpis mg dla swojej postaci nie patrząc na odpisy dla innych postaci.

Dargorad, Dante, Niemir:
[Narazie czekamy na Niemira]


Czcibór:
Tak, wiem dokładnie gdzie oni są. Chodź ze mną. - chce cię prowadzić boczną uliczką do starego magazynu, idziesz za nim?

Lestek (i Mira siedząca obok miejsca gdzie Lestek przystanął):
Omijając tych typów poszedłeś powoli na miejsce tragedii. Na miejscu tłum gapiów już był całkiem sporych rozmiarów jak na to miejsce. To Karczmę pod Zwisającym Ogórem szlag trafił. Wybuch był profesjonalny i już z zewnątrz możesz ocenić, że ktoś wybulił naprawdę sporo, żeby skonstruować bombę odpowiednik rozmiarów, żeby wyrwała ciężkie drzwi, które z kolei zabiła kilku przechodniów. W środku prawdopodobnie jest masakra i pewnie niewiele brakowało, żeby wszystko zawaliło się odrazu. Pewnie słupy podtrzymujące piętro również zostały zmiażdżone. Ktoś tam woła pomocy, ale na twoje oko budynek niedługo i tak zawali się. Jedyną zagadką pozostaje fakt jak wodnik mógł wtargać do środka, ot tak, praktycznie w biały dzień wielgachną beczkę z prochem, zapalić lont i jeszcze uciec i nikt nie zareagował... chociażby dotknięcie prochu przez kogokolwiek innego niż Sapera niweluje jego wlaściwości wybuchowe, po prostu pozostaje czarny piasek. Stojąc tak zwróciłeś uwagę na siedzącą praktycznie obok ciebie, rudowłosą wampirzycę, miejscową, ale jakoś nie miałeś okazji wcześniej z nią pogadać. Pomyślałeś, że dobrze, że masz świadków na to, że wychodziłeś ze swojego mieszkania chwilę po wybuchu.

Falibor, Namir:
Wbiegliście na piętro, potem na kolejne i kolejne... i w końcu na dach. Nikogo tu nie widać i rzeczywiście ścigani mogli uciec na dalszy dach... jakieś pomysły? To w końcu Namir podobno widział tu kogoś.
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 31-01-2011 o 18:03.
Anonim jest offline