Siedział w karczmie i rozmyślał nad ostatnimi wydarzeniami. Życie odwróciło się do góry nogami. Kiedyś był kimś, miał pieniądze, podróżował po świecie, ludzie go słuchali i czytywali jego pamiętniki. A teraz co? Niemal zabity przez zwierzoludzi, pozbawiony całego swojego wyposażenia, wylądował w przytułku prowadzonym przez siostry Shallyi, z którego, po jakimś czasie został wypuszczony na zabłocone ulice Nowego Wolfenburga. I co z tego, że na swej drodze spotkał Ottona Bloede, który wziął go za osławionego arabskiego assasyna. Gdy do starego pijaka dotarło, że Saalab nie jest zabójcą, wyrzucił go z domu. Wola Al-Alnona...
Siedział w kącie, w jednym z najciemniejszych miejsc karczmy „Pod Oślą Życią”. Zdawał sobie sprawę, że jego kolor skóry może budzić pewne podejrzenia. Że pozbawiony nimbu tajemniczości i poparcia pieniądza, którym obficie sypał na prawo i lewo, może łatwo zostać wzięty za mutanta i nim zdąży wytłumaczyć kim jest, zostanie zlinczowany. Przyglądał się z zainteresowaniem ludziom siedzącym w izbie i zastanawiał się, jak też wykorzystać informację, którą usłyszał od strażników w przytułku. Tyczyła się ona jakiejś wieży, w której przed wojną ponoć mieszkał mag. Były tam skarby. A skarby maga równały się pieniądzom i wiedzy. Musiał spróbować dostać się do tych ruin i je zbadać. Ale najpierw potrzebował jakichkolwiek środków na życie. Nie miał nic poza ubraniem, nawet w karczmie wina sobie zamówić sobie nie mógł.
Jego rozważania przerwało wtargnięcie zbrojnych ludzi. Dowodził nimi jakiś jąkała. Dwóch uzbrojonych w miecze i łuki mężczyzn podeszło do stolika zajmowanego przez Saalaba. Jąkała zażądał aby on, jak i paru innych gości, udało się z nimi. Gdzie i po co, tego nie wyjaśnił. Oto być może nadarzała się okazja do zarobienia paru koron. Saalab posłusznie wstał zza stołu i ruszył w stronę wyjścia. Wola Al-Alnona... |