Reaugując na pytanie Miry mówię: Ja tu przyszedłem tylko sprzedać kilka stuk mieczy, żeby mieć na jedzenie. Cała ta jatka nie była przewidziana. W sprawie karczmy mogę powiedzieć, że byłem tam, chciałem pomóc, ale nie było komu. Tym, co przeżyli eksplozję na parterze ktoś popodżynał gradła. Wyżej nie dałem rady wejść, bo schody się zawaliły, a cały budynek nie wyglądał na stabilny, więc uciekłem Przy okazji jeżeli ktoś chce kupić miecz to droga wolna. Wilkołak też musi jeść. |