Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-02-2011, 13:29   #3
daamian87
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Ostin stał w kolejce spokojnie, przyglądając się z rozbawieniem walczącym. Zawsze było to jakieś urozmaicenie w nudnym oczekiwaniu. Starał się ocenić, kto ma szanse dostać się do tworzonej grupy. Tłum składał się z najróżniejszych typów. W kolejce stali przedstawiciele wszystkich możliwych klas. Od wojowników, wyposażonych w najróżniejszą broń, przez magów popisujących się swoimi sztuczkami po zabójcę, który szybko jednak został pojmany.

W końcu przyszła kolej na młodego mężczyznę. Wszedł do wnętrza budynku. Jego buty, w połączeniu z posadzką w świątyni wydawały stukot, który roznosił się po całym pomieszczeniu. Mężczyzna, ubrany z czarne spodnie z grubym, skórzanym pasem ze srebrną klamrą, szarą koszulę z podwiniętym rękawem i czarną kamizelką na niej, uśmiechał się pogodnie do zebranych osób. Czarne buty ze srebrnymi wykończeniami lśniły czystością, mimo błota, jakie panowało na zewnątrz. Mężczyzna przeczesał swoje długie, jasne włosy, odgarniając je na tył głowy. W oczach widać było żywiołowość i radość z życia. Przeskakiwały z poszczególnych osób, pozwalając Ostinowi zapamiętać kto jest kim. Obie ręce zwisały swobodnie wzdłuż ciała, lewa była przyozdobiona dziwnym tatuażem.

Po krótkim procesie rekrutacyjnym, który Ostin przeszedł bez większych problemów, udał się do pomieszczenia obok, w którym znajdował się krasnolud i jakiś mężczyzna. Mężczyzna, opuszczając salę, zanotował w myślach, aby uważać na wieszczącego maga. Nie miał nic do ukrycia, jednak nie podobało mu się szperanie w jego umyśle.

Ostin stanął niedaleko siedzącego mężczyzny. Przyglądał się mu przez moment, tak jak i reszcie grupy, po czym zbliżył się do niego i zagaił.
- Widzę, że mamy niezłą zbieraninę różnych osobowości. -
- Zbieraninę...
- powtórzył w zamyśleniu kapłan. - Niewątpliwie, ale tak to już bywa gdy obrońców porządku zbiera się na ulicach - zaśmiał się swobodnie i obrzucił ciekawym spojrzeniem swojego rozmówcę. - Mordimer z Vast, pokorny sługa Naszej Uśmiechniętej Pani, bogini Tymory. - wyciągnął dłoń do mężczyzny.
Mężczyzna uścisnął wyciągniętą dłoń.
- Ostin Berton.- powiedział tylko z uśmiechem, nie zdradzając nic więcej.
- Obawiam się, że będą z niektórymi problemy. - mówiąc to popatrzył na magów parających się nekromancją i krasnoluda.
- Problemy problemami, ale też i miłego towarzystwa podczas podróży nam nie zabraknie. - kapłan zerknął w stronę bardki. - Co do krasnoluda to nie powiedziałbym, że jest problemem, a raczej ważnym wsparciem. Jego lud słynie ze znakomitych wojowników. Sam miałem okazję poznać i docenić ich wartość bojową.
- O ile nie jest to kolejny bezmyślny barbarzyńca, który najpierw rzuca się z toporem na kogoś, a dopiero potem pyta się czego chciał.- odparł.
- Owszem, jest to wojownicza rasa. - dodał po chwili namysłu.
- W kwestii barbarzyństwa bardziej stawiałbym na półorka, jednak nie oceniajmy nikogo po dziedzictwie, lecz po jego czynach. Najwyżej niektórzy z nas będą musieli przyjąć na siebie rolę głosu rozsądku. - wesoły uśmiech i pozytywne nastawienie jakoś nie potrafiło opuścić młodego kapłana.
Ostin zaśmiał się na słowa Mordimera.
- Miejmy nadzieję, że będą potrafili racjonalnie myśleć. Pozostaje też kwestia dowodzenia grupą..
- Dowodzenia grupą najemników, którzy nie koniecznie przybyli tu bezinteresownie? Raczej wątpliwe. Co najwyżej ktoś z nas będzie mógł pełnić funkcję reprezentatywną, a inni ograniczą się do machania bronią, gdy zajdzie potrzeba.
- Dobrze by było, gdyby nasi pracodawcy wyznaczyli jednak kogoś, kto będzie miał pieczę nad resztą. Inaczej może dojść do kłótni o wybór karczmy czy tego, co mamy zjeść na kolację.
- Czyżbyście pragnęli kandydować na owego dowódcę, panie Berton?

Ostin ponownie zaśmiał się.
- W żadnym wypadku. Współczuć będę natomiast temu, kto będzie musiał utrzymać w ryzach ich wszystkich. - pokazał ręką na pozostałych.
- Sami magowie będą stanowić problem, z reguły są to indywidualiści, a jeśli lubią bawić się śmiercią, mogą mieć interesy grupy tam, gdzie słońca się nie widuje, szukając tylko swoich korzyści. - podsumował.
- Ich wszystkich i nas. - kapłan ponownie się zaśmiał. - Nekromanci... tak wielkie indywidua, o wielkich ambicjach. Umarli powinni zaznać spoczynku i powinien on zostać uszanowany, a nie służyć celom czarodziejów. Nie uważacie?
- Nekromancja kojarzy mi się wyłącznie z ponurymi zamczyskami, zombie i tego typu sprawami, mam tylko nadzieję że nie będą sprawiać nam problemów.
- Jeśli będą współpracować i nie będą bezcześcić bez potrzeby majestatu śmierci, nie będzie dla mnie problemów.
- Bezczeszczenie majestatu śmierci leży w ich naturze.-
odparł Ostin, przyglądając się czarodziejom, zastanawiając się, czy będą z nimi problemy, czy obawy obu mężczyzn są niepotrzebne.
- I jest sprzeczne z samą naturą.
- Miejmy jednak nadzieję, że nie dojdzie do otwartego konfliktu w grupie. Posłuchajmy zatem, co maja do powiedzenia nasi pracodawcy. -
powiedział z uśmiechem.
- Konflikty będziemy łagodzić. - kapłan mrugnął do rozmówcy i zwrócił się w kierunku wchodzącego Johanna.

Mężczyzna podszedł do stołu, nalał sobie wina i powrócił na swoje miejsce. Mimo, iż nie był to trunek pierwszej jakości, nie odmówił sobie dolewki, na tym jednak poprzestał. Nie miał problemu z alkoholem, uznał jednak za niestosowne picie w większej ilości.
Gdy w pomieszczeniu znaleźli się już wszyscy, którzy mieli się w nim znaleźć, przemowę swoją rozpoczął Johann. Ostin przysłuchiwał się mu z uwagą, zapamiętując wszystko, co było istotne. Rozpoczęły się pytania. Blondyn przyglądał się tylko tym, którzy je zadawali, starając się zbudować jakąś opinię na ich temat. Sam nie wtrącał się do rozmowy, przynajmniej do momentu, gdy inni mówili. Jeśli oni nie zadadzą pytań, które będą istotne, wtedy on to zrobi. Póki co jednak czekał.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline