Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2011, 20:59   #7
Erissa
 
Erissa's Avatar
 
Reputacja: 1 Erissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputację
Kolejka ciągnęła się w nieskończoność, tak jej się przynajmniej wydawało patrząc na przepychający się tłum ~Co mnie podkusiło, by tu przychodzić?~ przebiegło jej tylko przez myśl, ale nim zrobiła krok w tył jeszcze raz popatrzyła na świątynię; tak czy inaczej nie ma planów na najbliższy czas, miała wyruszyć dalej, zagrać w kilku karczmach, ale to przecież nigdzie nie ucieknie, a tak…może jest to szansa na nowa przygodę? Podobno dobre ballady pisze się tylko będąc w centrum wydarzeń i poznając bohaterów osobiście, a jeśli dodatkowo płacą za to złotem… Teraz była już pewna, korzystając z chwili zamieszania (ktoś się pobił?)przecisnęła się do przodu i zadowolona wmieszała się w tłum co chwilę sprawdzając czy nie czai się na jej skromny dobytek jakiś kieszonkowiec, którym mógł być teoretycznie każdy. Wreszcie znudzona bezowocnym czekaniem zdjęła z pleców lutnię i uderzyła struny placami sprawdzając czy brzmienie jest dostatecznie czyste, zaintonowała cicho melodię, która wmieszała się w ogólny gwar i hałas, nikt nie zwracał na nią większej uwagi, ale za to czas biegł szybciej.

Gdy nadeszła jej kolej pewnym siebie krokiem weszła do świątyni, wydawało jej się, że wszyscy zebrani lustrowali ją od długich, sięgających za kolano czarnych butów, przez dopasowane spodnie z ozdobnym pasem, bordowy, podkreślający figurę kaftan, długie, beżowe rękawice i krwistoczerwony szal fantazyjnie oplatający smukłą szyję aż po opadające niesfornie na ramiona kasztanowe kosmyki okalające miłą twarz. Wiedziała, że wygląda dobrze, uśmiechnęła się tylko. Na pytania odpowiadała szybko, swoim zwykłym, wesołym tonem, nie liczyła, że się dostanie, ale potraktowała to jako próbę dla samej siebie, jakież było jej zdziwienie, gdy okazało się, że… została przyjęta!

Weszła do pomieszczenia i przebiegła spojrzeniem po przybyłych, już na pierwszy rzut oka wiedziała, że grupa została tak dobrana, by jej członkowie uzupełniali się umiejętnościami; byli wojownicy, uczeni…i była ona, czuła się dziwnie, wydawało jej się, że nie pasuje do obecnych, ale może jednak ma jakieś przydatne zdolności jeśli ją wybrali? Na chwilę zatrzymała wzrok na jasnowłosym mężczyźnie, zlustrowała jego tatuaż, zaintrygował ją, później przeniosła spojrzenie na pół – orka, może było to dziwne, ale jakoś nie wzbudzał w niej obaw, siedział sam, jakby izolował się od pozostałych, przypomniało się jej…no właśnie… spojrzała w bok na osobę, która w międzyczasie także do nich dołączyła i otworzyła oczy szeroko ze zdziwienia ~Nie, to nie może być on, to wciąż moje wspomnienia, tylko wspomnienia~ skarciła się w duchu i odetchnęła . Przeszła się jeszcze kawałek powoli, przystanęła i zapatrzyła się w siedzące przy stole postaci, gdy nagle poczuła, że ktoś…
- AŁA! Łapy przy sobie ty… - odwróciła się gwałtownie i zamarła patrząc prosto w zielone oczy mężczyzny stojącego przed nią - Venn... Bogowie, Venn, to ty? – tylko tyle udało jej się wykrztusić

Poczucie szczęścia oszołomiło ją zupełnie, a więc jednak, to było on, jak to możliwe? Tyle lat! Widziała oczami wyobraźni to wydarzenie setki razy, a teraz gdy straciła zupełnie nadzieję, że stanie się rzeczywistością ono jednak ją zaskoczyło. Wesołej rozmowie nie było końca, nigdy by się nie spodziewała, że spotkają się znowu w takich okolicznościach. Stali przy stole z pucharami napełnionymi winem, humor Venna wyraźnie poprawiał się z każdą chwilą
- Za spotkanie – stuknął delikatnie pucharem o jej i upił kilka łyków
Zaczęli wspominać, wychowali się przecież razem, znała go jak nikt, wiedziała o każdej jego psocie, była pierwszą osobą, której powierzał sekrety…kiedyś… teraz minęło 6 lat, 6 długich lat, które zbudowały przepaść, teraz nie wiedzieli o sobie nic, mieli tyle do powiedzenia…

***
Po wysłuchaniu mężczyzn Lilith przez myśl przebiegło tylko jedno~Wreszcie jakaś odmiana od codziennej rutyny~ Z zadowoleniem poprawiła rękawice, które założone miała za pas i odchrząknęła
- Kiedy mamy wyruszyć? Chyba najrozsądniej byłoby wyspać się i rozpocząć wyprawę o świcie, ale jeśli sprawa jest nagląca… Cóż, zostawiam decyzję wam panowie – skinęła lekko głową
 
Erissa jest offline