Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2011, 00:01   #10
pteroslaw
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
- Dwa do zera mój Kruku! Stajesz?
- Jasne, że tak!
- OdkrzyknÄ…Å‚em.
Bywałem w takich sytuacjach. Na wszystko co cenne na świecie. Ja z tego żyłem! Kilka razy przyszło nam się z chłopakami bić w abordażach. Jaskółka był świetny w rozróbach, to jego żywioł, a teraz o rozróbę nie było trudno. Nic więc dziwnego, że na jego ustach zagościł uśmiech.
Pobiegłem korytarzem w kierunku nieprzyjaciela. W lewej ręce trzymałem mocno długi i ostry nóż myśliwski, na codzień używałem go do cięcia mięsa, nadawał się idealnie do cięcia ludzi, w prawej ręce miałem swój wierny miecz. Nie jedną bitwę wygrałem mając go u boku.
Podbiegłem do najbliższego przeciwnika, mieczem pchnąłem w brzuch, nożem zaś uderzyłem na szyje. Nieprzyjaciel zwalił się na ziemię. Uderzyłem na następnego, sparowałem cięcie za pomocą swego miecza, jedną z zalet używania dwóch broni jest to, że można parując cios wbić jeszcze nóż pod żebra. To też uczyniłem. W tym czasie Jaskółka pochlastał kolejnego przeciwnika. Miecz spadł na moją głowę, uchyliłem się cudem. Kopnąłem przeciwnika w kolano posyłając go na ziemię, wbiłem mu miecz między żebra, cios przebił serce. Zostali przeciwnicy na tratwie. Było ich trzech, Jaskółka był gotów zrobić wszystko by wygrać naszą małą rywalizację. Dlatego też szybko wyjął kilka swoich noży i zaczął nimi ciskać w przeciwników na tratwie. Gdy wszyscy leżeli już na ziemi pędem ruszyliśmy do kapitana...
 
pteroslaw jest offline