Tharin od kiedy tylko zasiadł ostrożnie przy domniemanych towarzyszach nie podniósł głowy ani razu. Wpatrywał się usilnie w nieregularne kształty dębowego stołu i słuchał. Nie obchodził go sam bard, nie obchodziła go nagroda, ani pomieszczenie w jakim się znajdowali. Siedział nakryty kapturem, przysłaniającym zarówno jego blizny, jak i mocno przylegające ubranie. Czekał. Może nie potrafił wytrwać, tak jak jego bracia całego dnia pracy w kopalniach, ale z pewnością nauczył się czekać.
Nagle poczuł niepokojące uczucie. Jego wymaglowany umysł zorientował się, iż coś jest nie tak. Nie było to typowe uczucie kojarzone z małymi grzechami wędrującymi po każdej karczmie. Ktoś coś ukrywał, a kruchy krasnolud wyczuł to instynktownie, w końcu wystarczająco długo przebywał z podobnymi istotami, znał ich zapach i zachowanie. Ale może tylko mu się wydaje. Może jest w zwykłej gospodzie, a nikt nie ukrywa niczego nienaturalnego. Może to tylko bolesne wspomnienie. instynktownie przycisnął symbol Moradina do miejsca gdzie jeszcze niedawno... Jaki był już zmeczony, ale czekał. Żył by czekać.
__________________ "Niektórzy patrzą na świat i pytają: Dlaczego?
Inni patrzą na swoje marzenia i pytają: Dlaczego nie?"
George Bernard Shaw |