Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2011, 13:24   #2
Thernon
 
Thernon's Avatar
 
Reputacja: 1 Thernon nie jest za bardzo znany
karczma

Nie był zadowolony. Ostatnie noce były dla niego bardzo ciężkie ...te koszmary...wizje...jakieś skrawki jego własnej przeszłości.Okropność, a na dodatek jedyna osoba w okolicy, która mogłaby udzielić mu pomocy jest "niedysponowana". "Noż kórwa jego psia mać"pomyślał. Dodatkowo oliwy do ognia dodawał fakt, iż nie przywykł do przebywania w mieście jego dotychczasowy tryb życia jako łowcy pustelnika bardzo mu odpowiadał , miasto budziło w nim niepokój. Duże tłumy przechodniów, zgiełk hałas. Zdawały się być dlań swoistą torturą chciał jak najszybciej pozbyć się swoich "sennych" problemów i powrócić na łono natury tam gdzie czuł się najlepiej. Jednak od momentu przybycia do miasta nic nie szło po jego myśli. Nawet znalezienie noclegu okazało się być całkiem skomplikowanym zadaniem.Podejrzliwość ludzi względem jego osoby, chociaż lepszym byłby stwierdzenie, iż nieufność ta była kierowana bliżej jego rasy niżeli osoby. No ale cóż zdążył się już przyzwyczaić do tej swoistej nuty rasizmu skierowanej ku jego personie. Na złość większość karczm w mieście była przepełniona przybyszami, nie ma co się dziwić w końcu do miasta zawitał całkiem znany jegomość. Udało mu się jednak wywiedzieć, gdzie mogą być jeszcze wolne pokoje. Będzie musiał przebiedować w tym mieście doputy nie uda mu się skonsultować z wieszczem.
-Oby doszło do tego jak najszybciej... Cichutko powiedziawszy do samego siebie wkroczył do karczmy która zwała się "Pod Wieprzkiem". Spodziewał się czegoś bardziej......obskurnego. Karczma wyglądała przyzwoicie, zadbana nie przeładowana można by rzec, że nawet przytulna zapach jaki się w niej unosił, również nie był tak silny na jaki liczył, stwierdził nawet, iż pieczone mięso i alkohol w tym miejscu komponują się całkiem znośnie .Powoli podszedł do lady po drodze bacznie rozglądając się dookoła spod mocno zwieszonego kaptura. Nie było zbyt wielu Klientów w rogu siedziała jakaś dwójka mężczyzn flirtująca z jakąś damą. Wtem uderzył go inny zapach już mniej przyjemny. Przy jednym ze stolików siedział jakiś obszarpany jegomość, który za szczyt higieny osobistej uważał zapewne coroczną jednorazową kąpiel w rzece. Ciarki przeszły go po plecach. Było jeszcze kilku przesiadujących popijających różnego rodzaju trunki po ciężkim dniu pracy.
-Witam. Dość łagodnym głosem odezwał się w stronę karczmarza.
Ten tylko skiną głową i od razu zapytał.
-Czymże mogę służyć?
-Masz może mości karczmarzu jakie wolne pokoje cobym mógł dać odpocząć nogom po ciężkiej wędrówce.Słowa, które wypowiedział były jak najbardziej adekwatne do stanu w jakim były,stara rana w nodze,już od paru godzin daje o sobie znać skutecznie utrudniając mu życie. Karczmarz uważnie przyglądał się nowo przybyłemu klientowi, odziany raczej skromnie jednak bardzo tajemniczo, a to za sprawa ciemnego płaszcza z wysokim kołnierzem oraz zarzuconego kaptura. Głęboki skutecznie zasłaniał twarz. Nie ujrzawszy twarzy wzrok jego skierował się na to co odstawało zza kaptura a mianowicie na łuk.
Kartas przerwał mu te baczne oględziny ponawiając swoje pytanie.
- Czy masz może wolne pokoje?
Karczmarz wyrwany z zamyślenia nieco zakłopotany odbąkną tylko.
- yyyyy.... tak... mam wolne pokoje.
Kartas sięgną do kieszeni przy okazji obracając głowę rozejrzał się czy ktoś aby przypadkiem na niego nie spogląda. Od kiedy tylko przekroczył próg tej karczmy miał nieodparte wrażenie , że ktoś go obserwuje. Jednak nie znalazł żadnej oznaki jakoby czyjeś baczne oczy mu się przyglądały. Wyciągną sakiewkę zapłacił oberżyście należytą sumę dodatkowo zakupując jadło i napitek na wieczór.Właściciel przygotował zamówienie i dał elfowi klucze do pokoju. Kartas podziękował zabrał przygotowany posiłek i udał się do wyznaczonego pokoju.
Pomieszczenie było całkiem przytulne. Kartasa najbardziej w nim cieszyło łóżko, od bardzo już długiego czasu nie miał okazji sypiać w puchowym łożu , nie żeby leśne legowiska mu nie odpowiadały była to dlań jedynie odrobina luksusu, na który pozwalał sobie za każdym razem odwiedzając ludzkie osady. Poza tym nie chciał jeść na dole. Wolał raczej w spokoju i samotności zjeść u "siebie", ale cóż się dziwić od wielu już lat prowadzi samotniczy tryb życia,od czasu do czasu zaglądając jedynie do miasta w celu uzupełnienia zapasów, lub zakupienia niezbędnych mu rzeczy.Zjadł.W chwile potem zjawił się karczmarz.Przyniósł mu świeżą pościel oraz misę z wodą. Kartas widział w tym jednak pretekst coby jedynie mógł zaspokoić swoja ciekawość i spojrzeć w twarz swemu klientowi. Niestety ale i tym razem mu się nie udało. Kartas nie miał w zwyczaju sypiać bez ubrań. Mieszkając w lesie należy zawsze być przygotowanym na opuszczenie legowiska, a konieczność dodatkowego ubierania się w razie jakiejkolwiek niebezpiecznej sytuacji, Wydaje się być ostatnia rzeczą której pragnie.
Karczmarz nieco rozczarowany życzył mu dobrej nocy po czym zamkną drzwi i znikną w mroku korytarza.Elf wyjrzał jeszcze przez okno żegnając zachodzące słońce, które powoli i leniwie poczęło chować się, za zenitem zostawiając po sobie strugę pomarańczu. Przygotował sobie łoże i ułożył się do snu , zmęczone ciało od razu zatopiło się w materacu dając błogie ukojenie. Miał tylko nadzieje,że tej nocy żadne koszmary nie będą go nękać i będzie w stanie w spokoju się wyspać.
-Taaak... tego mi było trzeba.Jutro spróbuje zaciągnąć języka w mieście może uda mi się zebrać jakieś informacje,kto wie może ów wieszcz przyjmuje interesantów w jakiś bardziej dyskretny sposób.
Nie zdążył porozmyślać nazbyt długo gdyż prawie od razu zmorzył go sen...
 

Ostatnio edytowane przez Thernon : 17-02-2011 o 10:13. Powód: Poprawa błędów
Thernon jest offline