Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2011, 11:33   #103
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Kryjówkę mamy w Novigradzie. Tylko tyle zdążył powiedzieć jeniec. Potem nadeszły kłopoty. Coś, bo trudno było inaczej opisać owo stworzenie, błyskawicznie pochwyciło zmaltreowanego więźnia i jednym kłapnięciem szczęk rozpołowiło go. Krew zabryzgała wszystko naokoło, łącznie z ubraniem Shimka, który stał i gapił się na całą sytuację z rozdziawioną gębą.

Potwór nie zadowolił się świeżym kąskiem. Nie wiadomo po co zwalił się na pokład i ruszył atakować żywych ludzi. Kurwa, przecie to sprzeczne z naturą - pomyślał Bort, jakby samo istnienie owego stwora, z tą naturą sprzeczne nie było. Nim zdążył cokolwiek zrobić, na pokładzie zapanował chaos.
Samozwańczy, po śmierci Speiriga, dowódca - Conor, zaczął strzelać do potwora. Inny z najemników wziął się za ratowanie jeńca. Ktoś krzyczał, ktoś klął. Jednooki i marynarz o gębie przygłupa ruszyli na bestię z bronią dystansową. Shimko ustąpił im miejsca. Wiedział, że jego miecz na nic się nie zda w walce z takim przeciwnikiem. A poza tym był jeszcze wiedźmin. W końcu mógł wykazać swoją przydatność i rozprawić się z potworem.

W każdym bądź razie Shimko, starając się utrzymać równowagę na dygoczącym pokładzie cofał się, nie podejmując walki. W przypadku, gdyby potwór znalazł się blisko niego miał zamiar odcinać się mieczem i tak nie mając większych szans w starciu z potężnymi szczękami żagnicy.
 
xeper jest offline