Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2011, 11:49   #104
Draugdin
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Wiedźmin zaklął szpetnie lecz bezgłośnie. Na resztę nie było czasu. Zaklął bo wiedział, że ze wszystkich możliwych osobników tutejszej fauny – czytaj dalej wszelkiego możliwego paskudztwa – to co wyłoniło się z nurtów Pontaru było najgorszym z możliwych koszmarów. W swoim rachunku prawdopodobieństwa co mogą spotkać, a co nie najnormalniej w świecie zapomniał o żagnicy. Zapomniał nie z beztroski czy nie wiedzy. Zapomniał tylko dlatego, że był to stwór najrzadziej spotykany i najmniej zbadany.

Everetia maxiliosa pitti zwana żagnicą. Wodny potwór długi zazwyczaj na dwa sążnie i przypominający obrośnięty glonami pniak. Tyle, że pniak z dziesięcioma odnóżami i szczękami jak piły. Żagnica była bardzo niebezpieczna z kilku powodów. Mianowicie była praktycznie gatunkiem niezbadanym, o którym nie można było powiedzieć praktycznie nic pewnego. Była dobrze opancerzona jak na stawonoga przystało tyle, że zmutowanego stawonoga. Najbardziej niebezpieczne było jednak to, że potwory te żyły po to tylko żeby zabijać dla przyjemności i nie cofały się nawet przed atakowaniem łodzi wypełnionych ludźmi. Tak to było sprzeczne z naturą.

Wiedźmin wiedział też, że w tym przypadku srebrny miecz również na wiele się nie zda. Tak samo zresztą jak przy tak opancerzonej bestii na niewiele się zdadzą strzały i bełty. Draug podświadomie był przekonany, że doświadczeni łucznicy prawdopodobnie równie szybko jak doszli do podobnego wniosku. Niewielki szanse powodzenia miały próby trafienia potwora w oczy lub też podniebienie, gdy ten kłapał paszczą. Tu mogła pomóc jedynie twarda, hartowana i dobrze naostrzona stal. No i umiejętność „nie dać się pożreć”. Nie było czasu na taktykę czy próbę współpracy grupowej. Nie było czasu lub raczej zostało im go bardzo niewiele.

Wiedźmin nie zażywał słynnych eliksirów wiedźmińskich. Wiedział dobrze, że podobnie jak srebrny miecz na niewiele w tej walce by się przydały. Musiała mu wystarczyć jego naturalnie nadnaturalna szybkość, zręczność i precyzja. Był gotów do ataku zanim, ktokolwiek z pozostałych ochłonął z pierwszego przerażenia na widok żagnicy. Wiedział również, że mieli nikły cień szansy na to by poharatać stwora na tyle mocno, by instynkt samozachowawczy i chęć zaspokojenia głodu ciała pływającymi w rzecze przeważyły na ślepą chęcią mordu.

Draug zdążył już zauważyć, że miał do czynienia z grupą dość doświadczonych najemników. Wierzył więc i taką miał nadzieję, że zorientują się szybko co trzeba robić gdy tylko da się im dobry przykład. A celem, jedyna szansą na wystarczające poharatanie stwora i najsłabszym ogniwem żagnicy – jak mniemał – były jej odnóża czy też macki czy też pies je lizał jak się nazywały.
Wiedźmin błyskawicznie wykorzystał moment gdy żagnica uderzyła swoim cielskiem o pokład łodzi próbując ją przychylić lub nawet wywrócić. Wykonał może dwa kroki, odbił się od pokładu i wyskoczył tak, aby przelecieć nad pyskiem stwora i wylądować po jego drugiej stronie. W trakcie lotu mijając pod sobą wstrętną paszczę z kocią zwinnością ćwiczona przez lata skręcił tułów i wyprowadził pewne i precyzyjne cięcie w nasadę pierwszego za głową stwora odnóża. Ledwie jego stopy ponownie dotknęły pokładu nikt nie wiem jak, ale Draug już stał odwrócony w kierunku stwora gotowy do następnego ataku.

Wiedźmin nie zażywał żadnych eliksirów. Jego atak był jednak tak szybki, że od momentu gdy jego stopy oderwały się od pokładu do momentu wylądowania po drugiej stronie żagnicy po wykonaniu morderczego cięcia upłynęło jedynie tyle czasu ile zajęło komuś wypowiedzenie słów: „Cześć bestyjko…”
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline