Wiedźmin nic nie powiedział, zaatakował monstrum z prędkością wiatru. Uderzenie skierowane było w kolczaste macki stwora. ~To pewnie jej słaby punkt...~
Dallan zrozumiał, że jedyne co można zrobić to walczyć. Wiedźmin poruszał się błyskawicznie, łowca nagród po raz pierwszy widział przedstawiciela mutantów w akcji. ~Można maszkarę oflankować, ale samemu...~
Istotnie, chociaż Dallan był biegły w mieczu i zwinny jak kot, z wiedźminem mierzyć się nie mógł. Gdyby sam zaatakował z drugiej strony, instynkt bestii nakazałby pozbyć się słabszego ogniska zagrożenia, w tym wypadku Lyrijczyka.
Spojrzał na Storma, Berta, Eilharta oraz bitnych krasnoludów: Ragnara i Ginnara. - Potrzebuję ze dwóch wojowników z jajami. Zajdziemy bestie z flanki. Kto ze mną? Wiedźminowi też mógłby kto pomóc. |