Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2011, 17:52   #3
one_worm
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Głód. Wielki głód, jakiego nie doświadczy żaden śmiertelnik obudził ciebie. Czułaś jak wszystko boli, jak wykręca wnętrzności tylko po to, by po chwili to wszystko ustało. Byłaś przyzwyczajona do tego i wiedziałaś, że właśnie minął dzień. Ostatnie promienie słońca właśnie schowały się za horyzontem, ty zaś leżałaś w trumnie. Wieko odchyliło się bez problemu i twym oczom ukazał się pokój. Ten sam w którym zasnęłaś. Wstałaś, ubrałaś się, napiłaś. Zaletą bycia wampirem, bogatym wampirem pod opieką Dona było to, że zawsze czekała świeża krew, krew zwana Vitae. Ów Vitae była potrzebna bardziej niż cokolwiek innego. W głowie krążyła tylko tobie jedna myśl, jedna jedyna, dzięki której uśmiechałaś się w poczuciu wygranej. Nie musiałaś polować jak inne wampiry, zamieszkujące świat. O innych wampirach wiedziałaś tylko tyle, że są i też są tam klany. Oni musieli polować.


Weszłaś do głównej Sali, gdzie oba ghule czekały cierpliwie aż podejdziesz do nich. Na ich twarzach malowały się przeciwstawne maski, o ile chłopak był zadowolony i z uśmiechem i ekscytacją czekał aż powiesz do niego słówko, łaskawie coś rzekniesz i dasz jakieś polecenie, o tyle dziewczyna miała wypisaną tam rezygnację. Rezygnację i chłód. Była w rodzinie mimo wszystko, jakbyś była jej ciotką, której ni lubi. Gdy podeszłaś bliżej chłopak skoczył do ciebie i z przesadnym tonem uniżenia zaczął meldować co się działo za dnia:
-Dzwonił Don, pierwsze dostawy będą niebawem, nawet dziś w nocy, a dokładniej nad ranem – Strzelał niczym z karabinu maszynowego. Spojrzałaś na dziewczynę, która tylko wywróciła oczami- Opłaciliśmy rachunki, a w kopercie tej oto – w tym miejscu podał do ręki kopertę – Znajduje się dzisiejszy utarg. Jesteśmy trzysta dolarów na plusie!- Był dumny z siebie. Wtedy Anna wtrąciła mu:
-No i jest sprawa jeszcze Ibrahima ibn Yusufa, tego araba… wczoraj przyszedł jego posłaniec i zostawił tę oto kopertę, otworzyłam, zaproszenie do jakiegoś klubu, klubu o nazwie Jaspis. – rzuciła otwarty list na blat stołu- Chyba nie jesteś jedyną potężną tutaj w okolicy. Tak czy inaczej burmistrz dzisiaj zamówił z osiem pizz i nie wiem, chyba ciebie kocha – uśmiechnęła się. Nagle zadzwonił telefon. Roberto skoczył w kierunku telefonu i podniósł słuchawkę:
- Przepraszam, dzisiaj już nieczynne, jutro jednak zaczniemy dzia… – zawiesił głos – Aha…aha, rozumiem, tak, jest, wstała… dobrze, przekażę – odwiesił słuchawkę i zwrócił się do ciebie:
- Don powiedział, że niebawem przybędzie tutaj jedna osoba, także wampir, będzie pomagał Tobie w prowadzeniu interesu. Tego legalnego, bo ten nielegalny to nadal ty będziesz na wyłączność. – Po tych słowach zamilkli podając dzisiejszą gazetę.
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.
one_worm jest offline