- Nie wiemy ilu ich jest, ale też mam granata, jedziemy.- Powiedział Tomek i przygotował niszczącą kulę. Rzucił granat niema na oślep, kierując się słuchem, ale trafił. Huk był spory a odłamki zabiły dwie osoby. Do tego dorzucił jeszcze jeden dymny i dał czas sobie i dwójce towarzyszy na wspięcie się po gruzach na górę.
Widać odłamki ranił też dwóch innych, którym jeszcze innych dwóch Rosjan próbowało pomóc. Seria na oślep z karabinów skończyła ich żywot, chociaż Polacy nie wiedzieli tego dopóki dymny granat całkowicie nie przestał działać.
W ciałach znaleźli trochę amunicji, ale nie pasowała do ich broni. Ostały się dwa granaty odłamkowe i jeden dymny, plus trochę żarcia.
Krzyki ruskie dobiegły milicjantów i byłego żołnierza zza rogu gdy mieli wskoczyć z powrotem do kanałów. Zaraz zobaczyli parunastu uciekających żołnierzy matuszki Rosji. Z początku myśleli, że to odsiecz dla zmarłych kolegów, ale jednak, musieli uciekać. Oglądali się za sobą i wrzeszczeli bardzo chaotycznie. Gdy spostrzegli trójkę Polaków, mieli już chwycić za broń, chociaż Tomek, Kania i Damian i tak już prawie nacisnęli spusty, jednak nagle pojawił się ten przed którym uciekali.
Ten sam cyborg, robot czy cokolwiek to było, który zaatakował Damiana i Kanię po ucieczce z bazy teraz wznosił się dziesięć metrów nad ziemią.
__________________ Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies
^(`(oo)`)^ |