AFO Horda
Sahir milczał słuchając Shepherda. Jeżeli chciał wyciągnąć swój oddział w całości, żadna wskazówka nie mogła ujść jego uwadze. Od dłuższego czasu starał się uporządkować fakty; wydobyć coś z zebranych informacji. Nawet liczba napastników pozostawała zagadką. Oczywiście Sam miał swoje szacunki, ale na ile mogły być prawdą? Garnizon był wzięty z zaskoczenia - to pewne. Kompania marines nie oddałaby tak łatwo umocnionego obiektu. Bronili go doskonale wyszkoleni snajperzy i parę plutonów szturmowych. Naturalizowany Amerykanin z trudem powstrzymał westchnięcie. Wróg mógł posiadać kilku, a może nawet kilkunastokrotną przewagę. Gdy Shepherd skończył mówić, Sam spojrzał na swoich podkomendnych. Na twarzach malowało się zacięcie, determinacja i pewność siebie. Morale było wysokie, a wyszkolenie i doświadczenie działało na ich korzyść.
Sahir nie przypominał typowego mieszkańca wschodniego wybrzeża o anglosaskim rodowodzie. Jego skóra była śniada, a oczy duże i ciemne. Miał młodą twarz, którą zdobiła, zapuszczona na potrzeby misji, krótka broda. Burzę czarnych włosów podtrzymywała opaska a la John Rambo. Dowódca AFO Hordy znacząco różnił się od barczystych żołnierzy oddziałów szturmowych. Był niski, smukły i żylasty. Nie posiadał wielkich bicepsów, szerokiej klaty i ramion niczym bochny chleba. Jego mięśnie były zbite, węzłowate. Odznaczał się świetną zwinnością i koordynacją ruchów. Był bardzo zręczny, potrafił zdjąć swemu rozmówcy zegarek, po czym nałożyć go ponownie, zanim tamten dokończy zdanie. Wszystkie swoje umiejętności wyniósł z mrocznych zaułków kraju, do którego dane było mu powrócić.
Sam niewątpliwie nie należał do wylewnych osób. Wypowiadał się lakonicznie, zwięźle; zazwyczaj nie wdawał się w pogawędki. Uśmiech rzadko zdobił jego twarz. Właściwie nie pił. Nie interesowały go sprośne rozmowy o panienkach. Wszechobecna, afgańska bieda zdawała się być dla niego niewidoczna. Przyjmował polecenia bez szemrania, czy dyskusji. Rozkaz miał u niego rangę świętości - nawet w obliczu śmiertelnego zaskoczenia. Dowódca AFO Hordy pracował jak maszyna, zdawał się być niezmordowanym i niestrudzonym - tego samego oczekiwał od swoich podkomendnych. Mimo wszystko, nie czerpał sadystycznej przyjemności z dręczenia swoich ludzi. Gdy tylko nadarzała się okazja do odrobiny odpoczynku, korzystał z niej.
Sprawdził swój ulubiony M9. Pocisk znajdował się w komorze, a tłumik ściśle przylegał do lufy. To samo uczynił z karabinkiem M16. Spoglądał przed siebie, oczekując na lądowanie.
Ostatnio edytowane przez ObywatelGranit : 27-02-2011 o 12:56.
|