Nie wyobrażalny gniew ogarnął mój umysł, to wszystko. Ten cały wybuch śmierć nie winnych istot w tym świetlanej, tyle cierpienia to wszystko przez jakieś cholerne wierzenia popaprańców? Przygryzłem wargi. Nie pozwolę na to.
- Pomogę ci w czymkolwiek zechcesz , jeśli obiecasz mi ,że zabierzesz Racibore w bezpieczne miejsce. Chciałbym jeszcze zemścić się na tych świrach za śmierć mojej przyjaciółki. Masz mój miecz.
Usiadłem obok Racibory obejmując ją ramieniem.
-Wszystko będzie dobrze.- szepnąłem jej do ucha |