Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2011, 21:11   #151
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Ursuson;
Browsing deviantART

Wilk rzucił się na ciebie. Po niedawnym ugryzieniu miałeś nieco mniej finezji i futrzak był szybszy. Niewiarygodnie, i tym razem to dzikie zwierzę okazało się godnym przeciwnikiem. Rzuciło się by wgryźć się w twoje ciało, ty zaś podniosłeś broń by zadać cios. Można wręcz powiedzieć, że w ferworze walki zderzyliście się. Jak dwaj wojownicy, kiedy ostrze nie zderzą się tak jak obaj planowali. Zderzyliście się jak lokomotywa z wielkim, włochatym... eeeer jak lokomotywa z nosorożcem. Wielkim włochatym nosorożcem. Ze zderzenia wynikło ogólne zachwianie równowagi po obu stronach. Wilk chybił, ty chybiłeś, kły ugryzły trzon broni, ostrze Vierry ześliznęło się po zjeżonej sierści. Przez moment ty i wilk krążyliście wokół siebie, obaj próbowaliście naprawić błąd, skorzystać ze skrócenia dystansu z wrogiem, ugryźć, sieknąć... Starcie było jednak remisem.

Kiti;
Pomimo bycia samicą a także wątłym klerykiem z łyżką zamiast miecza na polu walki, zażarcie odpychałaś ataki wrogiego wilka. Udało ci się pokąsać go na tyle boleśnie, że wilk zaczął wykazywać oznaki uległości. Za decydującym ciosem powaliłaś go na ziemię, przyjął skuloną pozycję, podkulając ogon, poddając się. Górując ponad nim, zjeżona groźnie pokazywałaś kły i warczałaś, tryumfując. Pokonany wilk wycofał się i uciekł gąszcz.

Ursuson;
Odepchnąłeś wilka od siebie. Ten stracił pewność siebie, wycofał się na kilka metrów, ze zdumieniem obejrzał się na moment na towarzysza, który czmychnął w las. Biały wilk, jaki za wami podążał cały ten czas, prężył klatę, puszył się i ujadał wściekle na pozostałe wilki. Ten któremu przyłożyłeś przed chwilą zgłupiał, poczuł się jak między młotem a kowadłem i zaczął się wycofywać.

Kiti;
Twoje ujadanie zaczęło docierać do włochatego towarzystwa. Jeden z wilków zdzielony ciśniętym przez wieśniaka kamieniem padł trupem z rozbitą czaszką.

Wszyscy;
Ostatni z pozostałych przy wozie wilków zdążył jeszcze użreć drugiego z wieśniaków, nim czmychnął w las, ścigany długo przez wściekłe ujadanie białego wilka. Wieśniacy, zdumieni widokiem białego wilka, który pogryzł tamte a konia i ludzi nie atakował, przez chwilę próbowali bronić się i przed nim widłami, ale w końcu odpuścili. Klnąc pod niebiosa oglądali ugryzienia, uspokajali konia. Z nieba spłynęło nagle jasne światło i uleczyło ich rany.
- A niech mnie!...
- Co to?!
- Co to jest?! – wieśniacy spoglądali na światło i swoje gojące się rany z przestrachem, a nie zachwytem.
Wreszcie zerknęli na homunkulusa, widzieli przecież jak zamienił zwierzę w kamień!
- Dzięki wam, panie! – ukłonili się mu z przestrachem. – Dzięki! – skłonili się i przed Ursusonem; w walce był zaciekły jak prawdziwy niedźwiedź!

Ursuson;
- Ah, panie! – kobiecy głosik dobiegł z plecaka. - Nie, nie, nie możemy tak robić, tak? Wieśniacy, psy, nie, nie! Ah mości rycerzu jak się bałam! Nie możemy przecież dać się zagryźć! Zjeść zwierzętom! W tym lesie! W tej dziczy! Ah! Musimy stąd iść, w bezpieczne miejsce! Tu by nas przecież nikt nie znalazł, żadnej pomocy! Za dużo bestii na jednego rycerza, tak!
Wszyscy wokół zdają się tego nie słyszeć!

Wszyscy;

Dwaj wieśniacy klnąc porządkują teren. Uspokoili konia, naprowadzili go z powrotem na trakt. Zniszczenia nie są duże. Koń się obronił, ludzie wyleczeni. Powsiadaliście na wóz, koń ochłonął i powoli ruszył dalej.
- Tyle tego po lasach teraz! – klął starszy.
- Chwała że nie sami! Dziękim za pomoc! – pochwalił was znów.
Sięgnął pod skrzynię z kapustą po piersiówkę i zaproponował wam.
- Samogon! – pochwalił się. – No?
Jedziecie dalej drogą przez las. Niebawem wóz wyjeżdża na rozległe tereny pastwisk i skalistych wzgórz porośniętych malowniczą, niską roślinnością, kwiatami i krzewinkami. W oddali widać już na horyzoncie jakieś zabudowania, osadę... W okolicy jest kilka malowniczych stawów w zagłębieniach skalnych. Wóz przejeżdża właśnie traktem obok jednego z nich.
http://www.marathon-travel.pl/IRLEU/...e/irlandia.jpg

- Pomocy! – gdzieś z dołu, wśród skał, dobiega dziewczęcy płacz. – Jest tam kto?! Ratunku!!!
Wieśniak zatrzymuje wóz, podchodzi do krawędzi skał i zerka w dół. Ciekawi, podążacie za nim.
- Na pomoc! – woła jakieś dziewczę z dołu.
Nikogo jednak nie widzicie wśród skał z waszego punktu widokowego.

Dirith;

Mężczyzna siedzący na drzewie jest zagadką. Jak tam wlazł, po co i kim jest? Wygląda na miejscowego mieszkańca miasta, nie zachowuje się jak świr, raczej jak ktoś kto po imprezie obudził się na czubku bardzo wysokiego drzewa. Mężczyzna najwyraźniej nie ma bladego pojęcia jak zejść z drzewa i pomimo karkołomnych prób nie udaje mu się zejść na dół. Kiedy cię zobaczył przez moment znieruchomiał, jakby nie dowierzał. W pierwszej chwili ucieszył się że zobaczył kogokolwiek na tym pustkowiu. W drugiej chwili był wyraźnie zszokowany, że zobaczył akurat drowa. Samotnego drowa w środku lasu. Na wyspie gdzie nikt nigdy drowa chyba nie widział.
- Widzę, że tutejsi mieszkańcy mają dziwne zwyczaje.. - powiedział trochę głośniej żeby zwrócić na siebie uwagę po czyn nadal obserwował mieszczanina.
- Ah!... – sapnął. – A-aaaaaaaaaaaaaah!!! – omal nie spadł i chwycił się znów gałęzi.
- Dobrze mi się wydaje, że do miasta można dojść idąc w tamtą stronę? - spytał wskazując kierunek w którym zamierzał dalej iść.
Mężczyzna był bardzo zakłopotany.
- Miasto...?! – wyjąkał. – Tak miasto w tamtą stronę... Zaraz, jakie to miasto...?! Panie... d-dobry panie...?! Pomocy! – jęczał. – Czy byłby dobrodziej łaskaw... n-nie mogę zejść! W-wysoko!!! Proszę! Wezwać pomoc! Ratunku, nie chcę stąd spaść! Powiadomcie kogoś! Pomocy!
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline