Charus z chęcią złapał olbrzymi kawał kurczaka i wziął się do roboty. Jak na prostego najemnika przystało, jadł rozrzucając dookoła resztki jedzenia, bekając, krusząc, wycierając palce w stół... Słowem - pełna kultura. Jednocześnie patrzył się w dekolt pani sołtysowej. Wrażenie mógł nieco zepsuć fakt, że żołnierz jadł palcami, a nie sztućcami, ale nie przejmował się tym. Był zadowolony, że mógł coś zjeść i słuchać rozmowy jego towarzyszy. Sam z natury był milczkiem, miał jednak nadzieję, że sołtys opowie coś o okolicznych bandytach, których należy pilnie zatłuc.... |