Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2011, 19:09   #88
Bebop
 
Bebop's Avatar
 
Reputacja: 1 Bebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwu
Baldrick zaśmiał się, od dłuższego czasu nie mógł się już zresztą powstrzymać, dzieciak prominenta najpewniej spróbował wyrwać się z towarzystwa bogaczy, samemu zatroszczyć się o siebie by nikt nie posądzał go o to, iż do wszystkiego doszedł dzięki protedze ojca. Tymczasem teraz już nie żył, zginął w dodatku jako żałosny pracownik fizyczny. Mogło być zupełnie inaczej.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=nzyNWyZhUS0[/MEDIA]

Ofiary wyglądały tak jakby nie stawiały żadnego oporu swoim oprawcom, brak jakichkolwiek zadrapań, otarć czy choćby krwi pod paznokciami dobitnie świadczył o tym, iż nie broniły się przed atakiem. Poszli niczym baranki na rzeź. Przy pobieżnym badaniu ciał wzrokiem detektywowi asystowało dwóch ludzi, funkcjonariusz o jasnych włosach, twardych niebieskich oczach i nienagannie wyprasowanym mundurze, od razu skojarzył mu się z potomkiem rasy aryjskiej. W dodatku miał na imię Herman, czy może na nazwisko? Drugi był nieco bardziej krępy, miał niewielki wąsik oraz sporą kępę na głowie, oczy miał mocno podkrążone jakby już od dłuższego czasu jechał jedynie na kawie, należał do ekipy techników i miał udzielić Baldrickowi wszystkich stosownych wyjaśnień.

- Ofiary zostały czymś odurzone – ni to stwierdził ni zapytał Baldrick wciąż patrząc na ciała – Coś im podano?

- Będziemy pewni dopiero po testach krwi – odparł natychmiast technik pewnym siebie głosem – ale prawdopodobnie rzeczywiście użyto na nich jakiegoś środka chemicznego.

- Prawdopodobnie? W ogóle się nie broniły – przypomniał mu z naciskiem detektyw – Często spotykacie takie przypadki, że grupa ludzi w ogóle nie reaguje na napaść i nie podejmuje żadnych kroków, kiedy ktoś zaczyna ich kroić? – Herman jakoś sugestywnie spojrzał na technika jakby również podzielał zdanie Terrenca. – Sprawdźcie całe jedzenie jakie tu znajdziecie, wszystko co mogli wepchnął do swoich gardeł przed śmiercią, drugie śniadanie, zapleśniały kawałek pizzy czy resztkę Coli, słowem wszystko. Już w momencie, gdy napastnicy tu wkroczyli ofiary były w transie – zakończył przekonująco, a po chwili ponownie wbił swoje spojrzenie w technika – Czego użyli do krojenia?

- Yyyy, czegoś ciężkiego – odpowiedział w końcu nieco czerwieniejąc – To znaczy czegoś z długim, siecznym ostrzem, coś jak maczeta albo nawet miecz.

- Zgony nastąpiły w przeciągu…?


- Około 3 do 5 minut nie dłużej. – Technik wskazał palcem na jedno z ciał. – Ten był pierwszy, potem tamten i następni – kolejno pokazywał ofiary.

- To bezsensu. Baldrick podszedł do osobnika z jego nazwiskiem. – Nie rusza się, więc facet wyjmuje maczetę, ustawia się w wygodnej pozycji i ciach! – Wykonał mocny zamach i zamarkował cięcie. – Ale to nie wystarcza, przedmiot jest toporny, więc i uderzenie jest mało precyzyjne. Uderza jeszcze raz i kolejny. – Znów teatralnie odegrał rolę zabójcy. – Prawie bez głowy Nick – CIACH! - w końcu traci głowę. – Podbiegł do kolejnej ofiary. – Następnie przechodzi tutaj i znów dokonuje swojego dzieła. Napastnicy musieli być silni, nie posłużyli się żadną specjalną techniką, jedynie wymierzyli mocny cios. – Rozłożył bezradnie ręce, obaj towarzyszący mu mężczyźni słuchali go z zainteresowanie i pewnym zdziwieniem, ale zdawało się, iż Baldrick już od pewnego czasu prowadzi raczej monolog niż wykład z dziedziny kryminalistyki. – Sprawców było trzech, maksymalnie pięciu.

- Tarociarz tak nie działa, jegu akcje są idealnie przemyślane, każdy szczegół jest dopracowany, nie ma miejsca na pomyłkę. – Kontynuował z pewnym ożywieniem - Każde cięcie wykonywane jest z rozwagą i genialną perfekcją, tutaj ciała potraktowano jak przedmiot, nośnik informacji, który sam w sobie nie miał żadnego znaczenia, zyskał je dopiero po naniesieniu napisów. – Nastała dłuższa cisza, detektyw zdawał się być mocno zamyślony.

- Taa, jak historia z gazet, mocne. – Technik rękawem wytarł pot z czoła. – Ja tam bym nie chciał żeby ktoś moje nazwisko na kimś dziergał, chora sprawa.

- Co ty nie powiesz? A myślałem, że tylko o tym marzysz – powiedział Terrence wracając do dawnego stanu – Gdybym chciał usłyszeć komentarz człowieka, który w życiu nie miał w rękach pistoletu, a o prawdziwych sprawach dowiaduje się co najwyżej z filmów sensacyjnych, to owszem, spytałbym cię o zdanie. – Spojrzał na Hermana i znów na technika. – Wtargniecie. Związanie. Ustawienie. Zabicie. Porządki i wyjście. Ile im to zajęło?

- Jakieś półgodziny – odpowiedział mężczyzna z wąsikiem.

- Wejścia? Ile ich tutaj jest? – Tym razem pytanie wyraźnie było już skierowane do Hermana.

- Jest wejście dla klientów oraz ewakuacyjne również dla nich, jedno prowadzące na dach i dwa dla pracowników – odparł bez zastanowienia mundurowy, wyglądał na strasznego służbistę, być może miał nawet szansę w przyszłości stać się drugim Walterem – Brak śladów włamania.

- Drzwi było otwarte w tym czasie czy ktoś wpuścił napastników? – spytał detektyw.

- Wpuścił, a przynajmniej taka jest przyjęta na razie wersja, brakuje dwóch ochroniarzy, detektyw Goodman już podjęła kroki w tej sprawie.

- Jaka tam detektyw? – rzucił Baldrick Słyszałem, że ma wylecieć, podobno Strepsils ma już dość jej niekompetencji.

- Naprawdę? – Technik nie krył swego zaskoczenia. – Wygląda na bystrą.

- Wygląd potrafi być mylący – odparł TerrenceOchroniarze byli młodzi i silni?

- Dokładnie
– odrzekł krótko Herman.

- W sam raz żeby złapać za maczetę – rzekł nagle technik.

- Brawo! Gdybyś ogolił te śmieszne piczkodrapki, które udają wąsy, to może miałbyś szansę na lepsze stanowisko – wtrącił od razu BaldrickNie będę się w to wtrącał, ale jeśli dorwiecie tych gości to przebadajcie ich też na obecność środków chemicznych w organizmie. Dobra Herman, wracaj do pracy. – Mundurowy zasalutował i odszedł. – Ty też możesz iść i gdzieś się poobijać.

Ostatnia faza zakładała zajęcie się kamerami, gdy dojeżdżał na miejsce miał czas by przyjrzeć się nieco okolicy, pobliskie ulice i sklepy oraz dwa parkingi, wszystko odpowiednio wyposażone, zasięg obejmowanego terenu był więc całkiem spory. Baldrick nie miał czasu przeglądać wszystkich materiałów, postanowił więc ograniczyć się do tych, które przedstawiały wejścia. Najciekawszy fragment został nagrany przez kamerę należącą do konkurencyjnego sklepu monitorującego parkingi.

Jego uwagę zwrócił czarny Ford Transit, z którego wyskoczyły cztery osoby ubrane w długie płaszcze, twarze skutecznie zakrywały im prymitywne maski rodem z koszmarów sennych, wyglądało jakby założyli na głowę zwykły worek z odpowiednio wyciętymi otworami na oczy. W dłoniach dwóch z nich spoczywały sporych rozmiarów miecze, mogły mieć od stu dziewięćdziesięciu do stu dziewięćdziesięciu paru centymetrów. Wielki i toporny sprzęt, trzeba było wykazać się fantazją by czymś takim dokonać mordu, całkowicie wyjaśniało to jednak niewielką precyzję ciosów.


Po dokładnie trzydziestu siedmiu minutach wrócili do auta wraz z dwoma dodatkowymi osobami, którymi zapewne byli dwaj podejrzani ochroniarze. Cała grupa zapakowała się do środka, po chwili włączyli się do ruchu i wkrótce zniknęli z pola widzenia. Rejestracje pojazdu były zdjęte, tutaj nie popełnili błędu.

***

Chwilę później Baldrick przystępował już do wydawania rozkazów poszczególnym grupą, raport jaki wysłał do Strepsilsa nie był zbyt szczegółowy, lecz zawierał wszystkie informacje jakie udało mu się uzyskać. Reszta zależała już od sprawności tych niższych stopniem, oni mieli uzupełnić dokumenty.

- Sprawdźcie następne kamery w okolicy, może zarejestrowały dalszą trasę Forda, postarajcie się ustalić dokąd jechał lub chociaż gdzie urywa się ślad – rozpoczął patrząc na podesłanych przez Strepsilsa ludzi – Przeanalizujcie wcześniejsze nagrania, chcę wiedzieć czy to auto już pojawiało się w tym regionie, być może przed przystąpieniem do działania robili wywiad, materiał obejmuje miesiąc, więc jest w czym szukać. Sporządźcie listę wszystkich aut tego rodzaju w Nowym Jorku wraz z danymi ich właścicieli. Kolejna sprawa, sprawdźcie gdzie w Nowym Jorku można dostać miecze tej długości, to jednak jest drugorzędne, najpierw trasa Forda. Sprawa jest pilna, a Strepsils urwie jaja wam, nie mnie, jeśli coś schrzanicie.

Funkcjonariusze porozumiewawczo skinęli głowami i zabrali się do pracy, tymczasem Terrence postanowił dowiedzieć się co planuje Silent. Miał nadzieję, iż będzie miał nieco więcej oleju w głowie i nie wyskoczy z brawurowym ratowaniem Jess. Złapał taksówkę i po chwili jechał już w ustalonym kierunku.
 
__________________
See You Space Cowboy...
Bebop jest offline