Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2011, 20:37   #90
Sam_u_raju
 
Sam_u_raju's Avatar
 
Reputacja: 1 Sam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputację
Do Alvara doszło, że po raz pierwszy Astaroth coś oferował, nie zawał, nie śmierć a nową możliwość

Stałem się kim się stałem. Przeklęty bądź nie

- I szybką śmierć – były policjant odezwał się w końcu na głos - kiedy Jacoob czy sam Togarini dowiedzą się kim naprawdę jestem. Zresztą teraz chyba też długo nie będę mógł się powiedzmy cieszyć swoja egzystencją, kiedy, że tak powiem wyczują, że się z Panem kontaktowałem. Dziękuję, ale nie. To było.... naczynie tego człowieka i ja byłbym w nim tylko intruzem. Szkoda, że Pan zanim podarował mi zawał nie wytłumaczył tego wszystkiego, może wtedy sprawy potoczyłoby się zgoła inaczej...

- Nie byliście mi wtedy potrzebni.....- szczerość Astarotha rozbrajała - Przed Red Hook, kiedy staliście się częścią mnie samego. Czy raczej, kiedy spotkało to pana przyjaciół.

Alvaro prawie się uśmiechnął.

Prawie.

- Nie ochroni pan ich – Upadły anioł dalej wypowiadał się ze stoickim spokoje - Cohen skontaktował się niedawno z kimś, kto służy kolejnemu Nadzorcy. Ten, zapewne wyczuł moje znamię. Wieści rozchodzą się bardzo szybko. I takie zdarzenia jak w mieszkaniu Cohena mogą … przytrafiać się coraz częściej. Niekontrolowana lumina to coś więcej niż bomba. Bomba niszczy obiekty w Iluzji. Lumina, samą Iluzję. Wielu potężnych będzie chciało ich ...dopaść i odebrać im moją część.

- Skoro nie mogę im pomóc to, jaką rolę dla mnie widzisz Astarothcie? – Silent podążał ostrą jak brzytwa krawędzią noża - Po co ta rozmowa? Mam odciągać uwagę innych, stać się dla nich pokarmem, wabikiem? Czy może przekonać pozostałych, że mają słuchać tego, co od nich chcesz? Gdzie dla Ciebie w tym wszystkim jestem ja? - nie podnosił głosu nie ważył się, czuł się słaby, bezsilny i ogłupiały. Patrzył na szary ogród i czuł się właśnie jak to, co widział. Pozbawione życia, szare, pogięte, niechciane....
- Mimo wszystko chciałbym wyciągnąć Jess o ile nie opuściła jeszcze Miasta Miast. Niech posiedzi w swoim naczyniu dopełniając swoje życie i to co Bóg dla niej zaplanował, jeżeli taka jej wola a kiedy przyjdzie jej pora to poczeka na osąd swojego... anioła stróża i narodzi się na nowo bądź nie. Chyba tyle można jej dać choćby z uwagi na to Panie Nash, że była naczyniem dla części Ciebie samego. Co do Baldricka to de Sade niedługo go zdobędzie i nie będziesz miał na to wpływu. Zyska twoją część. Może jego wolą będzie nie wydać mu Luminy, ale na pewno zawładnie jego naczyniem, stanie się bezwolna kukłą podatną na jego chorą wolę.

Beznamiętne oczy lustrowały Rafaela z niezmąconym spokojem.

- Czy zadałeś sobie pytanie, dlaczego przebudziłem ich ciała ze śpiączki? Mieli wziąć czynny udział w grze, którą teraz toczymy. Tam, w Red Hook, kiedy twój mistrz zaatakował mnie Cohen i Jessica podjęli decyzję. Brzemienną w skutki decyzję. Pozwolili zabić jednego z Wybranych. Baldrick był przypadkową … ofiarą... duchowej eksplozji, jaka wtedy nastąpiła. Moc podzieliła się na kilka części. Dokładnie na cztery, czy nawet pięć. Ma ją Cohen, ma ją Baldrick, część wróciła do mnie, część miała Kingston. Część została podarowana … pewnemu żebrakowi.

- Żebrakowi? – brwi wampira uniosły się w zdziwieniu - Rozumiem, że w tym czasie był w magazynie i jest przypadkową “ofiarą”?

- Tak. Ale teraz pozostaje kwestia twoja i twojej roli. Takiej, jak ja ją widzę. Prędzej czy później dojdzie do konfrontacji. Pomiędzy mną i moimi wrogami. Wtedy opowiedz się po mojej stronie. Z własnej woli. Bez moich nacisków. Pomyśl. Czy nie lepiej mieć za wroga jednego znanego diabła, niż dziesiątki nie znanych. Mogę was wynagrodzić, kiedy już osiągnę swój cel. Ale wcześniej, muszę odzyskać moją luminę. I tutaj pojawia się druga rola dla ciebie. Musisz … pomóc im sobie przypomnieć przeszłość. Czas, jaki spędzili w śpiączce. Śledztwo, które prowadzą jest nieistotne. Istotne jest to, czego nie pamiętają. Niech odszukają dla mnie tego żebraka. Powinien do nich dołączyć. Ukrywa się gdzieś w okolicach Red Hook, co czyni go nieomal niewykrywalnym. Nikt o nim nie wie. Poza mną i teraz tobą.

- A te nowe ciała? – kolejne pytanie popłynęło z ust Rafaela - To jakaś kolejna siła się podpisała, że jest nami zainteresowana? Żeby przekonać Cohena potrzebuje namiaru na zabójce tych dzieci

- To ci, którzy okradli mnie z luminy ukrytej w Kingston. Matrona i jej mordercze potomstwo. Mam zamiar na nich zapolować, co jest łatwe do przewidzenia. Ale … wy stanowilibyście idealne narzędzie do wywarcia pomsty. Matrona zrobiła to, by przerzucić skorupę Kingston z Miasta Miast. Na jej prośbę, niejako. Zrobiła to niechlujnie i spontanicznie. Bez trudu ją namierzycie. Ale mogę wam pomóc. To przyspieszy działania. Większość jej potomstwa lubi przebywać w szpitalu świętej Magdaleny. Wejście do ich kryjówki stanowi pokój 66. Teatralne. Ale … oni potrafią być groźni. Więc bądźcie ostrożni. Lękają się ognia i widoku krzyży. Wiem, ze Cohen będzie szukał ze mną kontaktu. Nie mów mu o naszym spotkaniu. Sam, prędzej czy później, mnie znajdzie. To mu pomoże przypomnieć sobie... wieżę. Tą, do której zaprowadzą go ślady krwi.

- Co z Jess i Baldrickiem Panie Tharoth? - Silent dotknął delikatnie łysej gałązki drzewa owocowego - czy skorupę można jeszcze napełnić duszą?

- Każde naczynie da się napełnić. Chyba, ze jest dziurawe. Ale i dziurawe się da, jeśli ma się czym zalepić dziurę. Tylko najistotniejsze w tej kwestii jest to, czym je napełnimy.

- Czy wraz z Luminą oddała swoją duszę? Czy w jakiś sposób ona przygotowała się do ponownych narodzin? – Silent szukał odpowiedzi na to jak można pomóc detektyw Kingston

- Moja esencja i jej dusza były ze sobą zrośnięte. Oddając moją część oddała też swoją. Została oszukana. Ale myślę, że można jeszcze odzyskać ukradzioną duszę. Tylko należy zmusić Matronę. Normalnie zrobiłbym to osobiście, lecz teraz … kiedy przerwano rytuał i kiedy moje cząstki są nadal niekompletne, mógłbym przegrać bezpośrednią konfrontację.

- Kim dokładnie jest ta Matrona? Musi mi Pan wybaczyć Panie Nash moją niewiedzę w tej kwestii. Czy to kolejny khmmm... Nadzorca? Czy potężniejszy sługa?

- Potężny sługa. Razyda, który uważa, ze może grać w innym rzędzie, podobnie jak De Sade.

- To nie mam zbytnio szans wyciągnąć od niej tego czego bym chciał, no ale spróbuje, ja nie mam nic do stracenia a Jessica wszystko. Niedługo zresztą też odpowiem sobie na pytanie co zrobi ze mną Jacoob jak się dowie, że z Tobą rozmawiałem

- Nie dowie się – Anioł Śmierci uśmiechnął się delikatnie unosząc końciki ust - Bo ze mną nie rozmawiałeś. Poszedłeś zjeść cheeseburgera i napić się kawy. Mnie w tym lokalu w zasadzie nie było. Tak samo połączenia na twój telefon. Żadnych śladów. Nic. Jak wtedy, kiedy …. bawiłem się z wami próbując podważyć wiarygodność waszej pracy.

- Rozumiem. No może nie do końca ale mniej więcej - Silent się uśmiechnął jakby sam do siebie

- To dobrze. Koniec rozmowy? Wracasz do baru? Gotowy?

- Jeszcze tylko jedno. Coś co nurtuje moją ciekawość – Astaroth wyczekał aż wampir zada mu w końcu pytanie – Co się stało z Twoimi czterema wybrańcami

Zanim odpowiedział świdrował swoimi przenikającymi oczyma Rafaela

- Dwoje nie żyje a jedna zaginęła – odpowiedział w końcu

No tak ale to daje nam trójkę a gdzie czwarta osoba, prawdopodobnie wybrany? Ukryłes jego albo ją” – coś, co pojawiło się w oczach Anioła Śmierci powstrzymało Silenta przed zadaniem na głos tych pytań.

Raczej ją. Alvaro stawiał, że czwartą postacią była Annie Watermann. Może warto byłoby ją odszukać?

- Pan wybaczy – Rafael dla swojego dobra zmienił temat - ale chyba już nigdy nie będę gotowy....

- Mam to rozumieć jako akceptację detektywie?

- A mam jakiś inny wybór? Chce im pomóc, choć to jestem im winien, może i w jakiś sposób chcę również pomóc i sobie. Panie Tharoth... jeszcze tylko jedno pytanie... Czemu nie pozbył się Pan nas wtedy kiedy byliśmy nieświadomymi niczego mieszkańcami Iluzji, co Pana powstrzymało?

- Nic. Po was przyszliby inni. Po nich kolejni. Trwało by to w nieskończoność. Nie chciałem zwracać aż takiej uwagi. Doprowadzenie was w ślepy zaułek było trafniejszym rozwiązaniem. Niż wasza śmierć, która niczego nie zmieniała. Prawa Iluzji stanowią doskonałą broń, jeśli potrafi się je zakłócać. Wasze umysły również.

Prawie Eden, prawie Adam, prawie wąż....

Ciepła kawa w syropianowym kubku i podwójny cheesburger. Jeszcze ciepły. Silent na nowo znalazł siew okowach krat Iluzji. Czuł się jakby przed chwilą dostał obuchem przez głowę. Wielokrotnie. Był otępiały od słów Astarotha. Do oczu cisnęły mu się łzy, które z ledwością powstrzymywał by nie rozpłakać się wśród kilkunastu ludzi, którzy posilali się w tym samym lokalu. Gdyby była tutaj Claire to by dała mu po nosie. Natchnęła do dalszych działań, dalszej walki…

Claire

Ani razu Astaroth nie wspomniał o niej. Alvaro brał to za dobra monetę. Im mniej tak potężnych bytów się nią interesowało tym lepiej dla niej, może ona jako jedyna wyjdzie z tego cało. Alvaro musiał zaprzestać kręcić się wokół niej, zwracać na nia uwage poprzez swoją osobę. Ktoś mógł ja wykorzystac jako wabik na wampira. Jego rodzącą się słabość….

Nie mógł
Alvaro nie mógł przestać o niej myśleć. Była kontrastem na to wszystko, na tą całą dołująca powagę rzeczywistości, na te demony, ich rytuały na wszystko co się zwaliło na głowę Rafaela przez te kilka miesięcy. Na to wszystko co wywróciło jego życie do góry nogami

Szybko dojadł kanapkę popijajać ją gorzką kawą. Zerknął na zegarek. Kilka minut przed ósmą. Wyjął telefon i wpisał krótką wiadomość do każdego członka zespołu za wyjątkiem detektyw Kingston

Wiem gdzie jest JESS. Bądźcie za 40 min na rogu Haston i 14stej, niedaleko szpitala świętej Magdaleny

Wyszedł czym predzej z lokalu. Miał mało czasu

***



Swoje kroki skierował do najbliższego centrum handlowego. Tam nabył produkty niezbędne do zrobienia koktaili mołotova, dokupił naboje do pistoletu jaki zabrał pierwszemu partnerowi Baldrica tuż po jego wypadku w magazynie w Queens. Zakupił również kilkanaście dezodorantów z dużą iloscią alkoholu. W specjalistycznym sklepie kupił koce gasnicze, dwie gaśnice piankowe, trzy palniki ręczne. W sklepie z materiałami ogrodowymi kupił zraszacz do zawieszenia na plecy, który normalnie miał pomagać w walce z plagą szkodników właścicielom domków z ogródkami, a Alvaro chciał wykorzystać do rozpylania płynnych środków łatwopalnych, które nabył chwilę wcześniej w markecie, na półkach z chemią. To wszystko zapakował w trzy również nowo zakupione torby. Po drodze na umówione miejsce spotkania z pozostałami członkami policyjnego zespołu, Rafael wstąpił do sklepu z dewocjonaliami, gdzie nabył cztery poświęcone krzyże. Może i wszystko wyglądało śmiesznie kiedy patrzyło się na to z boku ale to co zamierzał z tym zrobić i do czego użyć Alvaro było śmiertelnie poważne. Obładowany trzema torbami których ciężaru prawie nie czuł przemiszczał się w kierunku miejsca, które sam wyznaczył. Wiedział, że się spóźni, ale był też pewien, że ci co przybęda na jego wezwanie poczekają na niego. Będą musieli jeżeli chcą spórbować pomóc Jess.

Pomóc

… bądź zginąć starając się.

Choć śmierć jest dopiero początkiem
 
Sam_u_raju jest offline