Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2011, 20:30   #1
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
A Może By Tak...??

Na równinie...
Kiti;
Jeziorko było piękne, woda bardzo czysta, ale też bardzo zimna. Skoczyłaś ze skał, po głośnym chlupnięciu wynurzając się, krążąc w wodzie zgrabnym pieskiem.

Próbowałaś zlokalizować źródło dziewczęcego głosu. Szybko odkryłaś skąd dochodzi – ze szczeliny w skałach. Wyglądała na naturalnie wyrzeźbiony przez wodę otwór. Podpłynęłaś bliżej, odkrywając jaskinię zalaną wodą z jeziorka.

Dziewczęcy głos ucichł, po tym, jak skoczyłaś do wody z głośnym pluskiem, ale jesteś pewna, że dochodził z tego kierunku, doprawiony echem spomiędzy skał. Podziemne jeziorko było na tyle płytkie, że znalazłaś miejsca w których mogłaś stanąć i wyjść na suchy ląd. Jaskinia przechodziła w długi, dość wąski tunel – dalej było jednak zbyt ciemno, a tunel był zbyt kręty, abyś mogła zobaczyć co jest głębiej.

Ursuson;
No to hop. Wieśniacy na wozie z kapustą patrzyli na ciebie jak na zjawę [próbując przez moment ignorować cie na zasadzie „wypił se koleś, niech se odpocznie i jedziem dalej...”]



Do tego biały wilk, który towarzyszył wam nie wiedzieć dlaczego i do tego był jakiś magiczny i świecący i niwiadomocyjeszcy właśnie rzucił się z urwiska by zażyć kąpieli. W pierwszej chwili zdawało się im, że chcesz wyciągnąć to zwierzę z powrotem do góry, potem dotarło do nich że zainteresował cię damski głosik i zgrywasz rycerza, co do panny z jeziora skacze. Popatrzyli na ciebie z minami „ale mamy kapuchę do zawiezienia”...
- No ale jak, jak to?! – zdziwił się elokwentnie Jantek, kiedy obwiązałeś go liną a drugi koniec przywiązałeś do głazu.
- A co wy robita?! – oburzył się starszy wieśniak.
No ale hop to hop, a tak się składa, że wojownik ma więcej krzepy w łapkach niż wieśniak w nogach. Dlatego też klepnięcie w plecy ugięło pod Jantkiem nóżki i chłopaczek z wrzaskiem niedowierzania poleciał w dół.
- Łożesz toś go zobił!!! – przeraził się starszy, zeskakując z wozu, pędząc do skał, by zerknąć na dół.
Był oburzony twoim czynem, ale ulżyło mu, kiedy zobaczył młodego w dole, pluskającego w jeziorku.
- Po ki czorta żeś go pchnął?! – oburzył się, zatroskany. – Jak my go tyra wyciągniem?!
Chłopaczek w dole pływał, uwiązany wciąż na asekuracyjnej linie, niczym robaczek na wędce na krakena... Pluskał, chlapał, klął i wołał do was; eeeej! Ej!!! Cóż, przynajmniej wiesz, że jeziorko jest bezpiecznie głębokie na skok z wysoka...

W lesie...
Dirith;
Sprawa jest dziwna. Facet siedzi na drzewie. Mówi, że stracił pamięć. Hm-hm.
- Tak więc jak nie masz nic złota ani cennego przy sobie, to więcej czasu marnować nie zamierzam, ani tym bardziej czekać aż wróci ci pamięć.. chyba, że masz, to może mogę powiedzieć jak mógłbyś z tego drzewa zleźć, lub nawet pomóc w jeszcze inny sposób. Więc jak będzie? – spytałeś
- Z-złoto...?! – mężczyzna przerażony tym, że jego jedyna szansa na ratunek zamierza sobie odejść, zaczął w panice przetrząsać kieszenie.
Wyglądało na to, że coś znalazł, ale ponieważ cały się trząsł, mały przedmiot wyjęty z kieszeni wypadł mu z rąk i spadł w trawę pod drzewem. Był to chyba jakiś medalik czy metalowe kulka...?
- ŁAAA!!! – mężczyzna widząc że zgubi przedmiot próbował go schwycić, ale rzecz jasna nie udało się.
W wyniku próby stracił za to i tak wątpliwą od dawna równowagę na konarze drzewa i zaczął wymachiwać rękoma... Hmmm o-o-ooo iiiii... leciii!
Tajemniczy drzewołaz z wrzaskiem runął w dół, po drodze kosząc swoim ciałem mniejsze gałęzie i kępy liści, aż z jękiem zawisł, przewieszony na gałęzi mniejszego drzew rosnącego poniżej. Hm. A byłaby fajna plama...
Poobijany mężczyzna próbował pewniej usytuować się na konarze na którym wylądował, gdy nagle konar złamał się i.... Nie, zaraz, nie złamał się, tylko się... zgiął...? I całe... drzewo... [odruchowo cofnąłeś się o krok] To drzewo....!
- ŁAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAaaaaaaaaaaaaaaaaAAAAAAAAAAA AAAAAAAAAA!!! – mężczyzna trzymający się kurczowo konaru drzewa wydał z siebie nieludzki wrzask przerażenia.
Bowiem drzewo, na którym wylądował zaczęło się poruszać!... Zwyczajnie poruszać konarami, pniem i korzeniami! [cofnąłeś się jeszcze o krok] Co do...?! Wielki dąb ni stąd ni zowąd obudził się i ma ochotę iść na spacer czy jak?! [elficka klątwa?!]

To-Durne-Drzewo-Mnie-Atakuje-Pomocy!
http://www.maciejkrupa.pl/wp-content...009/08/las.jpg
Huh...? Chyba już ranek... Las budzi się do życia... [ziew] Półprzytomny, powoli budziłeś się z drzemki. Obudziło cię szturchnięcie w ramię... errrr konar. Coś cię łaskotało, hmmm chyba masz gościa...? Przeciągnąłeś się, wybudzając się powoli... Czyjś krzyk...?
- Todurnedrzewomnieatakujepomocyyyyyyyyy!!!!!!!
Pierwszym, co zobaczyłeś po przebudzeniu, było mniej więcej to:
http://us.123rf.com/400wm/400/400/du...y-cz-owiek.jpg
Na twojej gałęzi, kurczowo niej uczepiony by nie spaść, dyndał jakiś mężczyzna. Z ubioru sądząc mieszczanin. No dobra... co rozwrzeszczany mieszczanin robi na tej wysokości, na twojej gałęzi...?
Wyczułeś też obecność drugiej istoty. Tę nietrudno było zauważyć na tle zieleni lasu. Ciemna, obsydianowa skóra i srebrne włosy aż nadto się wyróżniały... Drow. Po środku lasu, stojąc nieopodal i gapiąc się na ciebie, stał mroczny elf. Po stroju sadząc – zabójca. Po minie sądząc – pasterzem lasu i miłośnikiem chodzących drzew to on nie był.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAaaaaaaaaaaaaaaaAAAAAAAAAaaaaaob ożeonienapomoccotojestAaaaaaaaaaaaaaa – przypomniał o sobie wrzaskiem rozpaczy mężczyzna na twoim konarze...

W ciemności...
Szrama, Ano, Almartelur;
Co się...? Ból głowy, ból poobijanego ciała, niewygodny, twardy i zimny kamień... Powoli wracała wam świadomość. Skojarzyliście miarowo wszystko; statek, rejs, napaść piratów i... I co dalej...?
Po pierwsze byłeś związany, nie da się ukryć. Leżałeś na wilgotnych skałach, z rękoma związanymi z tyłu i nogami związany nad kostkami, sznurem. Po drugie nie byłeś tu sam, to już coś! Inni aczkolwiek również byli związani i niezbyt zorientowani w sytuacji zdaje się... Po trzecie byliście najpewniej w jakiejś jaskini. Było bardzo ciemno, zimno, wilgotno, skały... Jedynym źródłem marnego światła była pochodnia.

Pochodnia leżała na ziemi... Zaraz, dlaczego pochodnia leży na ziemi...? Jakby ktoś ją porzucił...?
Po czwarte, byliście tu... sami? Żadnych strażników, właściciela pochodni...?
A Może By tak... WIAĆ?!?!
Po chwili głębszych oględzin odkrywasz, że nie masz przy sobie broni. Twoja broń najwyraźniej udała się z kimś na spacer!...
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline