Uwaga, pewnie będzie sporo spojlerów
No to będę miał ciche dni i spanie na kanapie, bo film mi się podobał w stopniu średnim. Film w wielu chwilach nudny, pełen nieloginczości (jakim cudem Will przepłynął tyle przy rufie (czy jak sie ten kijek na poczatku nazywa
) Latającego Holendra tyle mil morskich, jeżeli on co chwilę nurkował?) i scen zaledwie poprawnych. Momenty w stylu tych długich zabaw busolą czy kolejne chwile superbohaterowania przez Willa to za dużo jak dla mnie. Swoją drogą po co on walczył przez 3/4 filmu tym nożykiem od ojca, jeżeli cały czas wokół niego było pełno szpad?
No i końcówka- Barbossa wychodzący z uśmiechem, jakby chciał krzyknąć "mam jabłko a wy nie!" i koniec, tak beznadziejne zakończenie filmu jak w drugiej części Matrixa. Bardzo przepraszam, ale wydałem 13 złotych by zobaczyć zamkniętą całość, a nie pół filmu. Ile wątków zostało zakończonych? Żaden? Latający Holender nadal pływa po morzach, Jack w Krakenie, serce daleko w Kompanii Wschodnioindyjskiej (czemu oni ją tak demonizują?)... Dla mnie to połówka filmu, poprostu...
A ze scen ulubionych- momenty z plemieńcami, walka o serce i ta gra kapitana Latającego Holendra na organach... Ta ostatnia scena była dla mnie tak porażająca, wciągająca, że mimo kilku sekund trwania, była najpiękniejszym momentem filmu. Tyle